Nastolatek niepewnym krokiem przekroczył próg szkoły wchodząc do jej środka, wtem wszystkie oczy powędrowały w jego kierunku. Czuł się źle z faktem, że każdy uważał go za potwora. Większość szkoły wiedziała już że jest on kimś więcej niż nastolatkiem.
Wszystko było dobrze do momentu powrotu Scott'a i jego nieudanej i samotnej próbie zabicia potwora.
Wszyscy uważali go za równego sobie, pomimo że był inny oni traktowali go normalnie, gdyż nikomu nie wyrządzał żadnej krzywdy.
Jednak później było tylko gorzej, bywał nadto agresywny i często nie panował nad przemianą gdy dopadała go złość. Wtedy nie miał kontroli tak naprawdę nad niczym.
Ludzie zaczęli się go bać- znowu.
Tylko osoby, które wiedziały co jest na rzeczy były w stanie zamienić z nim więcej słów niż jedno i wysiedzieć dłużej niż jedną godzinę lekcyjną z konieczności i oczywiście w odpowiedniej odległości od blondyna.
Nabrał głośniej powietrza do płuc i próbując zignorować wzrok każdego licealisty i rozmowy ludzi którzy nawet nie kryli, że prowadzą konwersacje akurat o nim, zaczął kierować się do swojej szafki
Wymiany słów zazwyczaj zawierały dość obraźliwe i aż karygodnie poniżające komentarze na jego temat przez co jeszcze bardziej odechciewało się mu żyć, a najgorsze było w tym to, że wszystko słyszał- nie ważne czy tego chciał, czy nie.
Stojąc przed swoją szafką zastanawiał się, czy przypadkiem nie uciec z tego miejsca najdalej jak się da. Nie mógł znieść uciążliwego wzroku na sobie i tego jakich absurdalnych plotek musiał wysłuchiwać na swój temat. To był dla niego za duży ciężar. Do tego wzrokiem nigdzie nie mógł dostrzec Mason'a, Corey'a i Nolan'a, a na myśl że miałby spędzić ten dzień samotnie, jeszcze bardziej chciał stąd uciec.-Liam?- usłyszał dobrze znany już głos ciemnoskórego, na który głośno westchnął z ulgą.
-Cześć- mruknął odwracając się na pięcie w stronę przyjaciela.
-Czemu nie odpisywałeś i nie odzwoniłeś? Martwiłem się.- zilustrował wzrokiem Dunbar'a, który swój wzrok tylko wbił w podłogę.
-Wiem. Przepraszam, to nie było w porządku- westchnął, spoglądając szybko na Hewitt'a.
-Co się z tobą ostatnio dzieje? Nie poznaje cię, Liam. Zachowujesz się... dziwnie- posłał blondynowi tylko zmartwione spojrzenie.
-Problemy z samym sobą, nie mogę przywyknąć do niektórych rzeczy. Tyle- uciął wzruszając ramionami. Brunet tylko westchnął zrezygnowany.
-Rozstanie z Hayden?
-To też, ale chyba najmniej boli w tym wszystkim
-Nadal nie znalazłeś kotwicy?
-Nie wiem, chyba nie.
-Chyba?- zmarszczył brwi
-Jest jedna taka osoba, przy której czuje się spokojny, choć wcale nie powinienem- odwrócił się w stronę szafki, z której wyjął książkę do historii.
-Theo?- wypalił Mason na co blondyn zastygł w bezruchu, zamilkł momentalnie, a jego wzrok wbił się w szkolną posadzkę. Ciemnoskóry już znał odpowiedź. Za każdym razem gdy Liam reagował w ten sposób powód był jednoznaczny. Ciemnooki tylko otwarł szerzej oczy -Zaraz pomyśle jeszcze, że jesteś gejem, stary- westchnął niedowierzając.
-Upadłeś na głowę Mason? Gejem?- niebieskooki polemicznie spojrzał się na przyjaciela.
Zawsze sceptycznie podchodził do takich rozmów, nie widział w nich sensu. Uważał, że fakt iż miał dziewczynę, stanowił solidny argument że jest hetero. Oczywiście nie było to dla niego nic złego, przecież jego najlepszy przyjaciel był gejem, ale nie dopuszczał do siebie myśli, że on też może nim być.
Tak samo jak Theo.
Obydwoje nigdy nie zastanawiali się nad tym co czują, jednak nie dało się oszukać faktu, że coś nadzwyczajnie ich do siebie ciągnęło.
CZYTASZ
Tʜᴇ Sᴜɴ ☀︎︎Tʜᴇ Mᴏᴏɴ ☾ Tʜᴇ Tʀᴜᴛʜ ☯︎︎ // ᴛʜɪᴀᴍ
FanficGdy dojdzie do spotkania dwóch osób- jednej chorobliwie cynicznej i drugiej nadto agresywnej i nieopanowanej, nigdy nie kończy się to za dobrze. To tak samo jakby do wypełnionego po brzegi benzyną kanistra wrzucić na pozór cnotliwą, tlą...