prolog

757 45 3
                                    

"Powinnam odejść, prawda?" słowa te z trudem przeszły przez moje gardło, pozostawiając po sobie gorzki posmak. Wszyscy znajdujący się w pokoju ludzie wydawali się tym jakby niewzruszeni. Spojrzeli na mnie tylko przelotnie, wręcz obrzucili znudzonym spojrzeniem, jakbym była tylko rutyną, czymś, co namiesza tylko na chwilę, po czym zniknie, rozpłynie się w powietrzu.

Matty spojrzał inaczej. W jego spojrzeniu dostrzegłam współczucie, kiedy wstając z kanapy, którą dzielił z Jesse'm, nie spuszczał ze mnie wzroku. Stanął może jeden krok dalej, a ja mogłam poczuć zapach dymu papierosowego, którym był przesiąknięty. Zwilżył wargi. Ciemność panująca w pokoju rzucała cień na jego brązowe oczy, sprawiając, że były jeszcze ciemniejsze, wydawały się skrywać więcej tajemnic.

"Bądź nie tam, gdzie powinnaś być, a tam, gdzie jeszcze nie byłaś." usłyszałam. Zamrugałam szybko zdziwiona, biorąc płytki i szybki wdech. Czekałam na jakieś wyjaśnienia, ale się ich nie doczekałam. Kiedy już chciałam zacząć analizować wypowiedziane przez bruneta zdanie, poczułam, jak unosi moją głowę, dwa palce podkładając pod moją brodę.

"Spójrz mi w oczy." zażądał, jednak głosem na tyle delikatnym, że nie poczułam, jakby był to rozkaz. Nie wiem tylko po co kazał zrobić mi to, co właśnie robiłam. Po to, bym mogła swobodnie odczytać zagadkę, którą zapisał w swoich tęczówkach, a potem głowić się nad nią jak nad najtrudniejszą poezją?

"Niczego nie powstrzymuj, żadnego uczucia." jeśli chciał mi coś wyjaśnić, sprawił tylko, że byłam bardziej zdezorientowana. Moje oczy wędrowały po jego twarzy, badając jej każdy zakątek, jakbym w którymś miała odnaleźć odpowiedź. Jednak miałam dziwne wrażenie, że chodziło o coś więcej. To nie była tylko rada do mnie. To miało coś wspólnego z nim, czułam to i zastanawiałam się, co moje uczucia mogły znaczyć w jego świecie.

Nim zdążyłam wziąć chociażby pełny oddech, by wypowiedzieć jedno słowo, Matty zabrał swoją rękę i posyłając mi smutny, mały uśmiech, wziął ze stolika paczkę papierosów, założył kurtkę i zniknął za drzwiami. Rozejrzałam się zdezorientowana i przede wszystkim zagubiona wokół. Szukałam wyjaśnień, pomocy. W końcu oni byli tu dłużej, oni znali ten świat.

"Każdy z nas to przechodził, mała." stwierdziła Grace, po czym z nieodgadnionym wyrazem twarzy włączyła telewizor. Trochę obojętności, która wkradła się w jej rysy, dało mi do myślenia. Czy ja ich w ogóle obchodziłam?


Westchnęłam.

Kiedy zdecydowałam się połączyć swoje losy z tym miastem, nigdy nie przypuszczałam, że nauczy mnie tylu rzeczy, a ja wciąż będę czuła się tak, jak przed przyjazdem. Wydaje mi się, że na tym właśnie polega piękno sprzeczności świata; wiedza ogłupia, a uczucia sprawiaja, że stajemy się bezduszni. Obie te rzeczy są jednocześnie tak piękne i potrzebne. Czy tego właśnie chciałam się dowiedzieć? I czy chcę odkrywać to, z czego inni zrezygnowali, skoro nie znam ceny, jaką przyjdzie mi za to zapłacić?

secret town / m.healyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz