Harry szedł korytarzem co chwile odwracając się za siebie. Chciał być sam.
- Cedric! - Krzyknął gdy chłopak na niego wpadł, jednak nie oskarżycielsko. Był zdziwiony, nie spodziewał się go tu zobaczyć.
- Harry, co tu robisz?
- Idę się przewietrzyć.
- Uważaj bo na korytarzu jest Mcgonagall. - Ostrzegł go nie wiedząc, że za plecami chował mapę Huncwotów.
Już chciał odejść gdy nagle westchnął. - Znowu coś jest nie tak, prawda? - Było raczej stwierdzenie niż pytanie.- Wszystko jest okej.
- Harry, możesz okłamać przyjaciół, nauczycieli, ale mnie nie okłamiesz. Jeszcze tego nie zauważyłeś?
- Ja ci się w życie nie wpieprzam. Możesz dać mi spokój? Czemu za mną chodzisz? - Zapytal.
- Bo chce Ci pomóc. - Mruknął zaskoczony zachowaniem chłopaka.
- Najlepiej będzie jak stąd pójdziesz. - Warknął i spojrzał w bok.
- Harry.
- Idź stąd. - Cedric westchnął.
- Jak będziesz mnie potrzebować... Wiesz gdzie mnie znaleźć. - Dodał i odszedł. Harry wtedy ruszył szybkim krokiem w drugą stronę, przez rozmowe z Cedricem wypadło mu z głowy, że po korytarzach krążą nauczyciele, a to nie mogło dobrze się skończyć.
- Minus 10 punktów dla Gryffindoru, Potter! - Warknął Snape. - Myślisz, że skoro jesteś wybrańcem to możesz chodzić po korytarzach nocą, bez żadnych konsekwencj? - Nie, nie, nie! Miał dosyć, ciągle ta paplanina o wybrańcu, wiedział kim jest i szczerze miał dość. Dlaczego ludzie nie mogą dać mu żyć, dlaczego wszyscy mu tylko trują? Był wybrańcem i co z tego? Czyli nikt nigdy nie zapytał go czego chce, jak się czuje? Dlaczego był taki samotny? - Z tego co mi wiadomo powinieneś być teraz w dormitorium. - Harry tylko skinął głową po czym szybko się usunął.
***
- Co Ci? - Zapytał Ron, gdy Harry wrócił do pokoju.
- Wpadłem na Snape'a - Mruknął zrezygnowany i wrócił do siebie. Nie będzie mówił o rozmowie z Cedricem, nie chciał o tym mysleć, a co dopiero truć o tym innym.
WIEM, ŻE ROZDZIAŁY NIE SĄ W NAJLEPSZYM STANIE ALE AKURAT TU FABUŁA SIE LICZY, JAK PRZYJDZIE NA TO CZAS TO OBJECUJE, ŻE JE POPOPRAWIAM I DOPIESZCZE💚