„Siema, piątka! Jesteśmy teraz małżeństwem, kocham cię, misiaku"
Anna nienawidzi swojej mamy, a Percy chce ją za to zabić.
᠃ ⚘᠂ ⚘ ˚ ⚘ ᠂ ⚘ ᠃
SHORT STORY
PLATONIC!percy x fem!oc
Słońce waliło z całej siły, a dookoła śmierdziało ściekami. Przesada, nawet jak na maj.
Anna nienawidziła Nowego Yorku. Dlaczego nie mogła urodzić się w Norwegii? O rany, marzenia... Zorze polarne i śnieg... Każdego dnia mogłaby nosić czapkę bez wyglądania jak debil. Nieważny język, przecież chyba uczą się tam angielskiego, dogadałaby się. Musiałaby. Zwłaszcza, że jej umiejętności lingwistyczne sięgały dna.
A gdzie jest ten pajac?
Anna rozejrzała się dookoła po placu przy kamienicy, gdzie odbywały się kursy.
Och, jedzie. Stare tenisówki uderzały o chodnik, kiedy odpychał się od ziemi, żeby jechać na deskorolce. Ręce miał schowane w kieszeniach ciemnych dżinsów, jakby w ogóle nie obchodziły go wybite zęby, gdyby się wywrócił. Czarne włosy nachodziły na jego turkusowe oczy, a słońce oświetlało jego jasną twarz, więc pewnie nawet nie widział, gdzie jedzie. Ludzie sami schodzili mu z drogi, bo pewnie bali się, że nie obchodzi go czy kogokolwiek rozjedzie.
Zatrzymał się obok niej, zeskoczył z deskorolki i uderzył nią o budynek, żeby podskoczyła do jego ręki. Aż poszedł tynk.
Percy uśmiechnął się do niej, jak miał w zwyczaju — jakby właśnie zrobił coś nielegalnego i super fajnego.
— Hej, misiaku.
— Co masz w kieszeni? — zapytała od niechcenia. Już od jakiegoś czasu zauważała, że coś mu tam siedzi, a czasami nawet się tym bawi. Jakiś patyk albo może gwóźdź. Z nim nigdy nie wiadomo.
— Długopis — odparł, wzruszając ramionami. — Zmienia się w miecz. Dostałem od taty.
— Fajnie — powiedziała i pokiwała z uznaniem głową. — Mój dał mi tylko kopa w dupę. Ogółem, chcesz iść na ten głupi kurs? Matka dała mi hajs. Możemy iść na pizzę.
Jego turkusowe oczy jakby zrobiły się jeszcze bardziej świecące.
— Między pizzą a wyzwiskami Campbella nie ma większego wyboru.
— Szkoda — westchnęła. — Będę musiała iść sama. Powodzenia z Dwaynem.
— Dwaynem? — zapytał ze ściągniętymi brwiami.
— Nie mogę zapamiętać jego imienia — odpowiedziała, rozkładając ręce. — A wygląda jak Dwayne Johnson. No przyznaj.
Percy parsknął śmiechem i pokręcił głową.
Anna uśmiechnęła się.
Pizza była jedynym rozsądnym wyjściem. Nikt z nich nie miał ochoty na męczenie się z nienawiścią i wyzwiskami Dwayne'a, a kiedy weszli do lokalu, zauważyli jeszcze dwie inne osoby z kursu, które też chyba wybrały lepszą opcję.
Zamawiając, Percy i Anna w tym samym czasie zawołali pepperoni. Boże, Anna serio mogłaby za niego wyjść.
— Nienawidzę tych kursów — powiedziała Anna, kiedy siedzieli przy stoliku i czekali na pizzę. — Serio. Ale moja matka to idiotka i każe mi chodzić. Nawet nie zapytała mnie o zdanie, ogarniasz? Dramat. Ona sama nawet nie ma prawka. Poczytała coś w necie i uważa się za nie wiadomo kogo. Zamiast znaleźć mi kogoś do jazd i kupić jakiś porządny podręcznik, wysyła mnie do tego tyrana.
Percy spojrzał na nią znad swojej coli z uniesionymi brwiami.
— Moja mama też mnie tu wysłała. Ma prawo jazdy, ale nie ma za dużo czasu, żeby mnie uczyć.
— Mógłbyś sam się nauczyć. Z podręcznikiem.
Parsknął.
— Moja dysleksja i podręczniki się nie lubią.
Jej brwi wyskoczyły w stronę sufitu.
— Nie wiedziałam, że masz dysleksję.
Machnął lekceważąco ręką.
— To jedna z najmniej zaskakujących rzeczy. Moim tatą jest Posejdon, tak w ogóle.
Anna wybuchła śmiechem.
— Powinnam ci się kłaniać i mówić książę? Czy jak to działa?
Percy spojrzał na nią, jakby rzuciła mu właśnie jakiś niesamowity pomysł, ale zaraz jakby odrzucił go w swojej głowie, bo mruknął i machnął ręką.
— Nie, to chyba tylko dla tych od Zeusa.
— Racja — powiedziała Anna i pokiwała głową, jakby mówił najprawdziwszy fakt naukowy.
Kelner przyniósł im pizze. Anna całą zalała wodospadem sosu czosnkowego.
— A jak to jest z tą twoją dziewczyną? — zapytała w pewnej chwili, wycierając wierzchem dłoni sos z podbródka. — Wie, że masz żonę?
Percy przełknął cały kawałek, który naraz włożył do buzi. Mądry chłopak. Ostatnio, kiedy tym razem jego matka dała mu jakieś niebieskie ciastka do szkoły, prawie się udławił, gdy rozmawiał z Anną z pełną buzią.
— I absolutnie popiera — odparł z uśmiechem. — No, najpierw próbowała mnie zabić, że zwiałem z tobą z lekcji, ale później powiedziałem jej, że jesteś geniuszem z matmy i to takim, który radzi sobie z moją głupotą.
— Korki z trygonometrii to u nas jak dotarcie do trzeciej bazy.
Percy aż się opluł i wybuchnął śmiechem. Brzmiał trochę jak delfin. Aż Anna zaczęła się śmiać.
— Muszę jej to powtórzyć — powiedział, biorąc głęboki wdech i napił się coli. — Zazwyczaj Annabeth daje mi korki, ale mieszka za daleko. Ciężko się zgadać.
Anna napiła się swojego energetyka.
— Annabeth — powtórzyła z uśmiechem. — Ładne imię. Prawie jak Anna.
— Ta, ale wcale jej nie przypominasz, wiesz — powiedział z rozbawieniem, po czym oparł łokcie na stół i zaczął chaotycznie gestykulować. — Na początku myślałem, że jesteś jak mój kumpel, Nico. Ubierasz się cała na czarno, ciemne włosy i zazwyczaj wyglądasz, jakbyś miała ochotę wszystkich zamordować, a kiedy się odzywasz, to jakbyś zastanawiała się; dlaczego wszyscy mnie męczą, zostaw mnie albo odgryzę ci głowę...
— Sama prawda — przerwała mu i pokręciła głową z poważną miną, ale uśmiech sam wkradł się na jej twarz.
Percy parsknął i kontynuował dalej:
— Ale wtedy ośmieszyłaś mnie przed Campbellem...
— Dwaynem.
— I... I jesteś po prostu okropna, Anna — skwitował, wyrzucając ręce w powietrze. Anna otworzyła szeroko usta. — Teraz cię znam i wiem, że ożeniłem się z tyranem.
— O Boże, nie wierzę!
— Jesteś nawet gorsza niż Leo — zakomunikował, jakby miała jakiekolwiek pojęcie, kto to jest. — Po prostu najgorsza.
— Jesteś okropny! Chcę rozwodu!
Anna wzięła kawałek z jego pizzy i wysmarowała mu nim twarz. Percy wybuchnął śmiechem na całą pizzerię.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.