Pewien blond włosy chłopak przemknął po opustoszałej ulicy. Szybko dobiegł do opuszczonego bloku i zbiegł schodami do piwnicy. Gdy się tam znalazł, zatrzasnął za sobą drzwi, a kiedy upewnił się że jest bezpieczny odetchnął z ulgą.
- Japierdole! Wy wiecie co się dzieje na górze?!- wstał z ziemi i ruszył do jednego z pomieszczeń gdzie znajdował się jeden z jego towarzyszy.
- Gówno mnie to obchodzi... masz to co chciałem?- zielono włosy chłopak wstał od stołu, przy którym aktualnie siedział.
- Taa... trzymaj- rzucił w jego stronę torebkę pęłnął słodyczy.
- Żelki! Miłości mojego życia!- krzyknął uradowany czarnooki skacząc po ,,kuchni" jak małe dziecko.
- Mido! Bądź ciszej! Usiłuję spać!- z pokoju gdzie przeważnie wszyscy spali.
- Ale mam dla ciebie lody...- mruknął pod nosem bordowooki, a siatka, którą przed chwilą trzymał magicznie zniknęła.
- I za to uwielbiam Affo...- biało włosy chłopak nie wiadomo kiedy otworzył loda i wziął go do buzi.
- Wychodzę! Nara!- ktoś szybko wybiegł zostawiając za sobą chmurę kurzu.
- Kazemaru! Miałeś nie wychodzić! Przecież twoja ręka... a chuj. Zjedzą cie i tyle będzie- blondyn bezsilne opadł na kanapę.
- Ty wiesz że on się ciebie nigdy nie słucha?- czarnooki usiadł obok wcinając, chyba już trzecią paczkę słodyczy.
- Serio?- sarknął- Nie wiedziałem...
- Co ci leży na sercu przyjacielu?- spytał niebieskooki, siadając po drugiej stronie chłopaka.
- A ty czego się naćpałeś?
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, a teraz gadaj zanim się rozmyślę i pójdę spać.
- Chodzi o Kaze?- walnął prosto z mostu zielono włosy, połykając żelka.
Blondyn tylko kiwnął głową.
- Słuchaj... wiem że się o niego martwisz, to tak samo jak my. Ale przecież wiesz że on czasami potrzebuje się pobawić. A ostatnio, kiedy wychodził... to było dwa miesiące temu? Suzuno- biało włosy kiwnął na potwierdzenie głową- no właśnie. Dwa miesiące temu, był ostatni raz, a dlaczego? Bo rozciął sobie ramię jakimś drutem, a ty zacząłeś od razu panikować. I z tego powodu zrobiłeś mu izolację, aby był w pełni sił, pomimo że miał je już następnego dnia...
- W sumie racja... ale chyba mnie rozumiecie... znamy się od dziecka, do tego te zombi... nie chcę was stracić... jesteście dla mnie jak bracia...
- Wierz mi Afuro, ja też już od dawna przestałem was postrzegać jako przyjaciół, a jako braci... teraz też musimy walczyć o przetrwanie...- powiedział Fuusuke łamiąc patyczek od loda.
- Już jestem!- chłopak znowu szybko przemknął zostawiając za sobą kurz.
- Khy... khy... Kaze... co ci tak śpieszno?- wszyscy wzdrygneli się na głos chłopaka.
- J-ja? Ja tak tylko... Suzu ratuj!- niebiesko włosy szybko schował się za chłopakiem.
- Tchórz! Wracaj tutaj!- brązowooki szybko złapał pierwszą lepszą poduszkę i rzucił nią w stronę blodyna, co okazało się błędem, ponieważ bordowooki niewiarygodnie szybko, zapał rzecz w locie i odrzucił nią w stronę chłopaka.
Ichirouta, próbował trafić Terumi'ego, ale na darmo. W pewnym momęcie rzucił dwiema poduszkami celując w blondyna. Ten zgrabnie uniknął ataku, ale obaj nie przemyśleli jednego. Jak dotąd ignorujący ich Suzuno z Midorkawą siedzieli tyłem do miejsca pobytu ,,braci". Poduszki uderzyły ich w tyły głów zostawiając po sobie ciekawą pamiątkę. Kiedy dwójka poszkodowanych się odwróciła, Kazemaru z Afuro po prostu tarzali się na ziemi ze śmiechu. Suzuno miał na czole swojego loda w rożku, a twarz Ryuuji'ego znalazła się w paczce żelek. Biało włosy zdjął loda i szybko go dokończył, następnie ruszył po ręcznik papierowy, aby wytrzeć to co zostało. Natomiast czarnooki wyjął głowę z paczki i wyjadł wszystko do końca. Kiedy się obaj pozbierali, podeszli do dwójki przyjaciół, ciężko dyszących na podłodze.
- A wam co tak do śmiechu?- nad naszymi śmieszkami stali Mido z Suzu, a co najgorsze mieli szatańskie uśmiechy.
- Wiejemy!- zagrożeni szybko przeturlali w dwie różne strony, unikając ataku.
- Dobra macie nas...- westchnął niebiesko włosy, którego ciągnął za kołnierz czarnooki, dumny ze swej zdobyczy. Nagle na zewnątrz było słychać jakieś huki.
- Co to było?- Fuusuke, odkładając blondyna lekko na kanapę.
- Zaraz sprawdzę... Mido! Puść mnie!- Ryuuji zaśmiał się nerwowo puszczając kołnierz. Brązowooki nieprzygotowany vNiebiesko włosy podszedł do drzwi, powoli je otwierając, a następnie szybko je zatrzaskując.
- Kuźwa! Ewakuacja! Te niemoty nawet tu się dostały- zamknął żelazne drzwi na zamek, a następie pobiegł po sprzęt i najważniejsze rzeczy. To samo uczynili inni.
Chwilę później wszyscy wychodzili okienkiem na dwór. Założyli kaptury i ruszyli drogą. To będzie długi dzień...
/Kilka godzin później/
Czwórka naszych bohaterów szła ulicą, świadoma że są śledzeni.
- Japitole! Kryć się nie umiecie czy jak?! Wiemy że już dobrą godzinę nas śledzicie!- zielono włosy nie wytrzymał i się wydarł. Z zaówka wyszło pięciu starszych mężczyzn.
- Mały mądrala- zaśmiał się facet o szarych włosach, wystawiając przed siebie rękę z pistoletem. To samo uczynili inni.
- Affo mógł byś?- blondyn wyciągnął lusterko, ustawił pod odpowiednim kątem i zaczął świecić starszym po oczach. W tym samym czasie Ryuuji z Fuusuke wyciągnęli bronie i szybko zabili napastników.
Kiedy wszyscy leżeli martwi na ziemi, koło niebieskookiego przeleciał nabój, omijając go.
- Cholera... Kaze, snajper- niebiesko włosy kiwnął głową, a następnie szybko znalazł się na dachu budynku, gdzie znajdował się jedyny ocalały. Szybko go zabił, a ciało bezwładnie spadło w ciemną uliczkę.
Ichirouta pomachał do pozostałych, dając znak że droga wolna. Szybko się znalazł przy reszcie, która zbierała potrzebne bronie.
- Mina, ruszmy dalej. Zombi zajmą się ciałami.
/Następnego dnia/
- Juzu! Rusz się!- naglił go niebiesko włosy chłopak.
- Idę! Co za narwańce...- mruknął niebieskooki, a pozostała trójka spionurowała go wzrokiem- już nic nie mówię...
Afuro nagle zatrzymał się i nasłuchiwał uważnie. Szybko skoczył przewracając Mido z Suzuno.
- Affo o co ci...- zielono włosy chłopak nadal w kapturze zauważył czerwoną strzałkę. Wbitą w drzewko przy którym był. Ktoś celował na wysokości jego szyi.
- Kaze...- szepnął bordowooki, a po chwili za brązowookim pociągnął się kurz.
Widocznie postać będąca na dachu to przewidzała, ponieważ zabrała szybko karabin skoczyła dach obok, a w biegu coś włączyła. Budynek po chwili wybuchł, a pozostałe części spadły. Zostało z tego tylko gruzowisko. Nie ma obcji żeby to przeżył.
- Nie!- chłopcy chcieli się rzucić do biegu, ale niewadomo skąd za nimi pojawili kolejni mężczyźni. Przyłożyli im do ust jakieś szmatki. Próbowali się jeszcze wyrwać, ale nic z tego nie wyszło. Następnie zapadła ciemność. Mężczyźni wpakowali ich do jakiegoś czarnego auta i odjechali, nie sprawdzając gruzowiska. Czego później bardzo żałowali... A dlaczego? Tego dowiecie się w następnym rozdziale~
Hejcia! Mam nadzieję że podobał się rozdział. Chciałam ogłosić że mam w planach zacząć pisać nową książkę, gdzie mogą pojawić się oc. Piszcie czy chcielibyście się znaleźć w tej książce a jeśli tak, to na pv możecie napisać wygląd, charakter, co ta osoba najbardziej lubi i czy jest powiązana z jakąś postacią z inazumy. Czytalibyście taką książkę?