Lexi...
Siedziałam jak wmurowana przez całą drogę do restauracji. Ten dziwny niepokój towarzyszył mi przez cały czas. Z trudem powstrzymywałam się przed odwróceniem się do tyłu i sprawdzeniem, czy ktoś za nami nie jedzie. Chyba naprawdę popadam w jakąś paranoję...
Coś dziwnego dzieje się z moim życiem od dnia, w którym po raz pierwszy spotkałam Danielo Rivas. Pomijając wszystkie te dziwne rzeczy związane z moją nową posadą, a nad którymi jeszcze w gruncie rzeczy nie miałam kiedy się zastanowić, zaczynam zauważać dziwne rzeczy. A co najdziwniejsze... Coś mi podpowiada, że będzie jeszcze gorzej.
Włosy jeżyły mi się na głowie za każdym razem, gdy czułam ten dziwny zimny dreszcz ostrzegający o niebezpieczeństwie. Za każdym razem zerkałam na ochroniarzy Danielo zastanawiając się, czy oni czują to samo. Jednak po ich spokojnym zachowaniu i wręcz rozluźnionej postawie zaczynam dochodzić do wniosku, że to chyba ze mną jest jakiś problem.
Myślałam, że zjemy gdzieś w pobliżu, ale gdy wysiadłam przed hotelem Waldorf Astoria, zdałam sobie sprawę, że znalazłam się w Beverly Hills. Nawet w tak upalny dzień, porter wyglądał, jakby dopiero zszedł z wybiegu. Na nieskazitelnym uniformie nie zauważyłam nawet najmniejszego zagniecenia.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko temu, zamówiłem nam lunch w apartamencie. Będziemy mogli swobodnie porozmawiać.
Bez słowa, bo z wrażenia nie byłam w stanie wydusić nawet jednej litery, pozwoliłam się poprowadzić przez olśniewające lobby, do windy. Jezu! Czułam się, jak na planie filmowym, gdy kolejny umundurowany pracownik hotelu, towarzyszył nam na ostatnie piętro. Drzwi do apartamentu były otwarte, a w środku uwijało się kilku kelnerów, nakrywając dla nas okrągły stół.
Dyskretnie rozejrzałam się podziwiając piękne wyposażenie. Wszystkie ściany miały odcień ciepłego beżu, na których obrazy w złotych ramach wyglądały wręcz urzekająco. Dywan i zasłony w kolorze królewskiego błękitu i karmelowe kanapy, które aż zapraszały, żeby zatopić się w ich miękkości.
To nie był mój świat. Czułam się dziwnie w tym otoczeniu, jak nie na swoim miejscu.
- Nie...
- Wiem co chcesz powiedzieć, Alexio – Danielo uniósł dłoń, przerywając mi. – To tylko miejsce, nic więcej. Powinnaś zacząć się przyzwyczajać. Twoje życie zmieni się i to szybciej niż myślisz. Sebastiano bardzo często będzie załatwiał interesy w takich miejscach. Nigdy nie czuj się onieśmielona. Ściany to tylko martwe przedmioty. To, jak ty je postrzegasz daje im moc. Nie pozwól, żeby to cię zdominowało. Pieniądze to nie wszystko, gdy musisz zrezygnować z czegoś, co jest dla ciebie ważne.
- A pan zrezygnował? – zapytałam zdziwiona tym, co powiedział.
- Czasami życie stawia przed nami wybory, których później żałujemy. Jest kilka rzeczy, których żałuję, które mogłem zrobić inaczej, lepiej. Niestety, choć mam władzę i więcej pieniędzy, niż potrzebuję, nie potrafię cofnąć czasu, żeby naprawić swoje błędy – dokończył wpatrując się w widok za oknem. Po chwili wyprostował się i podchodząc do stołu odsunął dla mnie krzesło. – Poważne tematy odbierają apetyt – rzucił z wymuszonym uśmiechem.
Usiedzieliśmy naprzeciwko siebie, czekając, aż obsługa poda nam pierwsze danie. Nie zdziwiłam się, widząc moją ulubioną zupę, ale i tak uniosłam w górę brwi, patrząc z zaciekawieniem na towarzyszącego mi mężczyznę.
- Nawet nie pytaj – rzucił z uśmiechem. – Pozwoliłem sobie zamówić dla nas posiłek. Pamiętam, co zamówiłaś ostatnim razem.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się z rozkoszą wdychając cudowny aromat.
![](https://img.wattpad.com/cover/215432281-288-k538769.jpg)
CZYTASZ
INVICTUS. Boss, #1 JUŻ W KSIĘGARNIACH
RomanceSebastiano Rina wkrótce przejmie władzę nad najpotężniejszą rodziną Cosa Nostra w Stanach. To twardy i nieprzejednany mężczyzna, bezwzględny egzekutor, który zyskał przydomek Invictus. Ma prawie wszystko, kobiety też. Oprócz tej jednej... Alexandri...