Lexi...
Albo byłam kompletnie nawalona, albo właśnie stałam w zupełnie pustym VIP roomie, na piętrze klubu 'Silver'. W dłoni ściskałam swój nowy telefon i choć wiedziałam, że jest cholernie wypasiony, to raczej funkcji paralizatora w nim nie ma.
Jezu Chryste! Czy ja właśnie czekałam na zupełnie obcego faceta? Faceta, który tam na dole, samymi sprośnymi wiadomościami, prawie doprowadził mnie do orgazmu na oczach setek ludzi, bawiących się za szklaną ścianą oddzielającą naszą lożę od tłumu. Czekam na faceta, który ma mnie przelecieć..
Lexi, ty fujaro! Przecież facet może być jakimś zboczeńcem! Naćpa cię i przeleci, a może i sprzeda gdzieś do burdelu w Meksyku. Do końca życia będziesz leżała na plecach, a twoi przyjaciele nigdy cię nie odnajdą...
Odwróciłam się gwałtownie, gotowa wybiec z tego pokoju i dla bezpieczeństwa mojego libido, wyrzucić telefon do kanału ściekowego, gdy aparat w mojej dłoni zawibrował. Stanęłam, czując, jak zimny pot oblewa moje rozgrzane ciało.
- Nie radzę, aniołku...
Rozejrzałam się, czując jak ze strachu nie mogę przełknąć. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę, w jak luksusowym wnętrzu się znalazłam.
Ściany mienią się głęboką czernią, jakby zostały obsypane pokruszonym na pył szkłem. W jednej części ustawiono w kształcie litery C olbrzymie skórzane kanapy, w kolorze starego srebra, na których bez problemu pomieściłaby się drużyna futbolowa. Łącznie ze sztabem szkoleniowym. Pomiędzy nimi stoi niski stół ze szklanym blatem. Zaraz za jedną z sof, na całej długości ściany, znajdował się bar i to światło z podświetlonych półek rozpraszało mrok w pomieszczeniu.
Po drugiej stronie znajdowały się niewielkie loże, jakby w kontraście do wielkich kanap i zbiorowego pijaństwa, właściciele tego klubu chcieli zaproponować gościom odrobinę prywatności. Zaraz za mną stała samotnie jeszcze jedna kanapa. Ustawiona w taki sposób, żeby osoba siedząca na niej miała doskonały widok na to, co dzieje się na dole.
Mój telefon znowu zawibrował. Ocknęłam się, mając nieprzeparte wrażenie, że ten mężczyzna mnie widzi...
- Wróć pod okno, maleńka. Na podłodze jest coś dla ciebie. Założysz jak ci powiem...
- Chyba popełniłam błąd – napisałam trzęsącymi się palcami.
- Nie, skarbie. Błędem będzie, gdy wyjdziesz. Ten wymoczek, który wbijał ci swojego fiutka w pośladki, nie da ci tego, czego potrzebujesz...
- A ty może mi dasz? – parsknęłam, bo z tego co pamiętam, wspomniany blondyn miał czym się pochwalić.
Dobra, tak między nami. Faceci to jednak dziwne istoty. Nie to, że lejąc w kiblach jeden drugiemu zerka przez ręce i porównuje wielkość swojego fiuta do fiuta sąsiada, ale za każdym razem, gdy walczą o przywództwo w stadzie, pierwszym argumentem jest wielkość ich penisów. Jakby każdy centymetr miał odbicie w ilorazie inteligencji i ich męskość.
Totalnie tego nie pojmuję, bo jak to często powtarza Holly...
Może mały, ale wariat!
- Nie przekonasz się, jeżeli wyjdziesz. A za impertynencję możesz zostać ukarana. Wróć pod okno.
Zagryzłam usta, mierząc odległość do drzwi. Skoro mnie widzi, to znaczy, że były tutaj kamery. Mało tego, widział mnie już wcześniej, a to oznacza, że albo facet miał, dostęp do monitoringu w klubie, albo...
- Alexio...
Poderwałam głowę słysząc ochrypły szept wypełniający pokój. Wciąż byłam tu zupełnie sama, pomijając oczywiście czerwone migające światełko nad drzwiami. Kamera... Widział mnie przez cały czas...

CZYTASZ
INVICTUS. Boss, #1 JUŻ W KSIĘGARNIACH
RomanceSebastiano Rina wkrótce przejmie władzę nad najpotężniejszą rodziną Cosa Nostra w Stanach. To twardy i nieprzejednany mężczyzna, bezwzględny egzekutor, który zyskał przydomek Invictus. Ma prawie wszystko, kobiety też. Oprócz tej jednej... Alexandri...