Rozdział 1

9K 176 27
                                    

Dźwięk budzika rozbudza mnie ze snu. Powoli otwieram zaspane oczy,siadam na łóżku rozglądając się po pokoju. Mój wzrok automatycznie ląduje na białej bluzce, czarnych spodniach i tego samego koloru balerinach. To już dziś 1 października,a co za tym idzie? Rozpoczęcie i Inauguracja roku studenckiego. Wstaję z łóżka podążając do łazienki, wykonuję poranną toaletę, po czym decyduję się ubrać. Gdy już jestem ubrana postanawiam wykonać lekki makijaż. Moje niebieskie oczy podkreślam tuszem do rzęs, brwi delikatnie maluję kredką, a usta nawilżam pomadką. Nie lubię mocnego makijażu, poza tym nie mam na tyle odwagi, żeby go wykonać. Swoje długie, brązowe włosy rozczesuję i zaplatam w warkocz. Po skończonych czynnościach udaję się do kuchni na śniadanie. Rodziców nie ma w domu, co daje się zauważyć po ciszy jaka panuje. Siadam przy stole gdzie czeka na mnie kanapka przygotowana przez mamę oraz kubek ciepłej herbaty z cytryną. Dokładnie przeżuwam każdy kęs przy okazji sprawdzając do jakiej sali mam się udać po uroczystym rozpoczęciu roku. Po skończonym posiłku spoglądam na zegarek. Szybko orientuję się, że powinnam się pośpieszyć jeśli chcę być na czas. Zabieram ze sobą czarną ramoneskę, zamykam dom i dość szybkim krokiem udaję się pod uczelnię. To mój pierwszy rok studiów ogromnie się nim stresuję. Nie mam przyjaciół, dlatego co by się nie działo jestem skazana sama na siebie. Kierunek jaki wybrałam to zarządzanie, ponieważ w przyszłości mam przejąć firmę moich rodziców. Po 20 minutach docieram pod uczelnie. Seattle Central College to ogromny budynek koloru czerwonego. Rozglądam się dyskretnie po placu, obserwując otoczenie oraz masę różnych studentów. Zaczynając od dziewczyn, które nie wstydzą się pokazywać swojego ciała nosząc stroje, które więcej pokazują niż powinny, chłopaków,a raczej młodych facetów z mnóstwem tatuaży,w skórzanych kurtkach z papierosem w dłoni lub ustach, po ludzi zagubionych, którzy zapewne tak jak ja rozpoczynają swój pierwszy rok. Idę na ogromny plac, gdzie znajduje się już sporo osób, zapewne czekając na przemowę. Cierpliwie czekam na rozpoczęcie przemówienia przez władze uczelni, gdy nagle obok mnie staje wysoka dziewczyna o niebieskich oczach i blond włosach.

-Cześć, jestem Kayla Brooks.- Powiedziała dziewczyna wyciągając w moją stronę dłoń.

Spoglądam na dziewczynę, która znajduje się tuż obok mnie. Jej długie, blond włosy układają się falami na ramionach, niebieskie oczy wpatrują się we mnie z zaciekawieniem. Jest ładna, zdecydowanie bardzo ładna.Przyglądam się jej chwilę, po czym postanawiam się wreszcie odezwać.

-Cześć, nazywam się Larissa Haren.- Powiedziałam, podając dłoń dziewczynie będąc w szoku, że ktoś taki jak ona do mnie zagadał.

-To mój pierwszy rok zapisałam się na biznes, a ty co masz zamiar studiować Larisso?

-Zapisałam się na zarządzanie- Rzuciłam mało pewnie, nadal będąc w szoku.

-Super! Słyszałam,że niektóre lekcje mamy połączone. Co ty na to abyśmy usiadły obok siebie?-Rzuciła dziewczyna.

-J-jasne.-Powiedziałam cicho.

Nagle usłyszałyśmy głos z mównicy oznajmiający, że rozpoczęcie czas zacząć. Po 10 minutach przemowy dziekana, każdy kierunek udał się do odpowiedniej sali. Moja miała numer 26. Ruszyłam korytarzem szukając odpowiedniego numeru. Gdy dotarłam pod salę otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Moim oczom ukazała się grupa ludzi licząca ok. 30 osób. Szybko odszukałam miejsce, gdzie nikogo nie ma w pobliżu i na nim usiadłam. Po 3 minutach do sali wszedł wykładowca.

-Dzień dobry wszystkim. Nazywam się Bernard Robinson. Jestem wykładowcą na tutejszej uczelni. Będziecie mieć ze mną takie przedmioty jak zarządzanie, analiza finansowa czy prawidłowe sporządzenie biznesplanu.

Słuchałam uważnie co wykładowca ma do powiedzenia, od czasu do czasu dyskretnie rozglądając się po sali. Od razu zauważyłam, że na moim kierunku jest przewaga mężczyzn. Nie cieszy mnie to za bardzo, ale nic z tym nie mogę zrobić.

Przeciwieństwa się przyciągają ✔️ -DOSTĘPNA W KSIĘGARNIACH  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz