Rozdział 1

1.6K 110 10
                                    

Pokłóciłam się z rodzicami jak zawsze o to samo. Oni po prostu mnie nie rozumieli, nie wiedzieli co ja czuję, powinni mnie wspierać, ale oni mnie tylko dobijali. Wiem, że mnie kochają i się o mnie martwią, ale to nie zmienia faktu, że się wkurzyłam. Tyle razy z nimi rozmawiałam o tym, co ja czuje, ale oni mnie ignorowali, mieli swoje zdanie i ja nigdy nie miałam racji, to ja zawsze byłam obwiniana o wszystko, ale już sie przyzwyczaiłam, nigdy u nich nie miałam wsparcia, byłam nikim.

Od razu, po naszej, jakby to nazwać, codziennej sprzeczce, wyszłam z domu trzaskając drzwiami jak najmocniej tylko umiałam, żeby wyładować swoją złość, skierowałam się w stronę lasu. Chciałam ich zostawić, odejść. No tak, ale mój wiek na to mi niestety nie pozwalał, co było dobijające...

Ciągle szłam przed siebie. Wydawało mi się, że ktoś za mną idzie. Odwracałam sie co chwile, lecz nikogo nie widziałam. Nagle usłyszałam za sobą jakiś dźwięk, to był krzyk dziecka. Ale skąd w lesie miałoby sie znaleźć dziecko? No chyba, że ktoś je porzucił. Ludzie byli naprawdę dziwni.

Znów spojrzałam za siebie. Zobaczyłam wilka, co mnie strasznie zdziwiło. Nigdy nie widziałam wilka na żywo. Interesowałam sie nimi, wiedziałam o nich wszystko, zawsze chciałam takiego zobaczyć. Stał około dziesięć metrów ode mnie, a jego sierść pobłyskiwała w świetle księżyca. Miał piękne, niebieskie oczy, które wyglądały jakby należały do człowieka, ale przecież to było zwierzę...

Zaczął podchodzić coraz bliżej mnie, a jego wilczy zapach był coraz bardziej wyczuwalny. Nie bałam się. Czułam się przy nim bezpieczna nie wiedząc dlaczego, coś w nim było, coś co mnie przyciągało. Zatrzymał się, zaczęłam do niego powoli podchodzić. Czułam jego zapach bardzo wyraźnie, pachniał sierścią i lasem. Miał zakrwawiony pysk, a krew była świeża. Od razu przyszło mi na myśl, że to może być krew tego dziecka, które tak krzyczało. Na myśl o tym, od razu od niego odskoczyłam. Miałam ochotę wrócić do domu, za dużo wrażeń jak na jeden dzień.

Coś sie poruszyło. Nagle to "coś" wyskoczyło, a tym czymś była zgraja wilków. One były inne, miały otwarte pyski, a z daleka było widać ich ostre zębiska. W ich oczach widziałam zło, miałam bardzo niedobre przeczucia. Domyślałam się co będzie dalej. Zaczęłam się od nich oddalać, coraz bardziej się bałam, to już nie były żarty. Obróciłam się, aby zobaczyć czy za mną idą. Jeden z wilków skoczył na mnie. Zaczęło mi się robić ciemno, czułam jakby mnie coś rozrywało, świat zanikał, nic nie widziałam. Pomyślałam, że to już koniec. Szczerze to nie było mi tego żal, przecież i tak chciałam to wszystko zostawić, moje życie i tak nie miało sensu, więc dlaczego miałabym rozpaczać? To wszystko było niczym. Byłam niepotrzebna.

In the wolf's bodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz