- Jak to wyjeżdżasz? - spytała oburzona Emily.
- Damy się nie marszczą - upomniał ją ojciec - Dostałem wiadomość, że po Londynie kręci się wilkołak i muszę wyjechać. -Stali na środku sypialni Reginalda. Ojciec Emily właśnie był w trakcie pakowania walizek. Dziewczyna była zła na ojca. Po przedwczorajszej wizycie Minister Jenkins i Profesora Dumbledore'a nie miała jeszcze okazji z nim porozmawiać. A teraz? Teraz, kiedy potrzebuje z nim pogadać - wyjeżdża. Ale nie to było najgorsze. Przecież porozmawiać mogą zawsze.
Były teraz ważniejsze sprawy do załatwienia.- A co z Hogwartem? Muszę przecież zrobić zakupy. Lista jest długa! A ty obiecałeś mi.... - Emily zaczęła krzyczeć, ale ojciec jej przerwał.
- Praca jest ważniejsza! W tym czasie ktoś może zginąć, Emily. Nie myśl, że tak wesoło jest mi teraz wyjeżdżać. -
Akurat - pomyślała Emily. - Zgadnę że woli spędzić czas na zabijaniu wilkołaków, niż na spędzeniu go ze mną. -
- Poza tym, jesteś już duża i możesz jechać sama. Zadzwonię do kogoś z Ministerstwa, na pewno Ci pomoże. Albo weź ze sobą któregoś ze służących - ostatnie zdanie Reginald powiedział z takim obrzydzeniem, jakby Skrzaty Domowe były jakimiś zniekształconymi wilkołakami.
- A żebyś wiedział, że wolę jechać z którymś ze skrzatów, niż z Tobą! - krzyknęła i dopiero po chwili zdała sobie sprawę z własnych słów.
Ojciec był wkurzony. Emily nigdy nie widziała go w takim stanie. Zmarszczył czoło i wyciągnął różdżkę. Emily wiedziała co ją zaraz spotka.
Zaczęła się cofać, a łzy ciekły po jej policzkach. Niezauważanie chwyciła za różdżkę.- Jesteś nieposłuszna - warknął Reginald - Nie tak cię wychowywałem. Powinna spotkać cię kara. -
Emily dalej cofała się, aż wkoncu napotkała ścianę.
- Prze... Przepraszam.. - jęknęła.
Ojciec wycelował w nią swoją różdżkę.
- Crucio - warknął, a Emily zaczęła zwijać się z bólu. Poczuła, jakby coś ją miało zgnieść i za razem rozerwać. Piekący ból rozchodził się w całym jej ciele.
- Crucio - powiedział jeszcze raz z większym naciskiem, a Emily upadła na podłogę w konwulsjach.
Ból był nie do zniesienia, ale mimo to chwyciła różdżkę i wycelowała nią w ojca.
- Expelliarmus! - krzyknęła i w jednym momencie ból ustąpił a różdżka ojca wystrzeliła w powietrze lądując przed leżącą na ziemi Emily.
- No, no. Moja córka dorasta. - powiedział Reginald zmieszany.
Emily powoli dochodziła do siebie siedząc oparta o ścianę.
- Przepraszam, ojcze. - powiedziała patrząc na niego błagalnie.
Ten zmrużył oczy i podszedł do niej.
Po chwili zastanowienia podał jej rękę, a ona chwyciła jego różdżkę i wstała z pomocą ojca.Emily bardzo się zdziwiła, kiedy ojciec ją przytulił. Musiało to wyglądać nieco dziwnie, gdyż sięgała mu ledwie do klatki piersiowej.
- Moja dziewczynka - powiedział i odsunął się od niej z lekkim uśmiechem.
Emily oddala mu różdżkę i spuściła wzrok.
- Za godzinę wyjeżdżam. Podeślę Ci kogoś z Ministerstwa, żeby pomógł Ci w zakupach. Zostawię ci pieniądze na stole w salonie. - mówiąc to zamknął walizkę i wyszedł z pokoju.
CZYTASZ
( / Emily Birch - Nieznana Huncwotka / )
FanfictionEmily nigdy nie miała łatwego życia. Jej ród od zarania dziejów szczyci się czystością krwi, co dla młodej dziewczyny nie ma znaczenia. Od dzieciństwa Emily była uczona wszelkich profesji magii, co dla jej ojca Reginalda powinno być priorytetem. Wkr...