Podniosłam głowę i ujrzałam blondyna patrzącego centralnie na mnie. Szybko ostarłam łzy z oczu i zdjęłam zaklęcie wyciszające.
- Czego chcesz Malfoy? - zadrzał mi głos. - Chciałem tylko zobaczyć czy wszystko w porządku. Widziałem jak biegniesz zapłakana do łazienki - odezwał się.
- Ta, bo bardzo cię to obchodzi - udawałam nie poruszoną, jednak w głębi serca czułam radość, że ktoś się mną zainteresował, ale rozum podpowiadał mi żeby nie przejmować się tym wszystkim. Tak I też zrobiłam.
Odtracilam rękę którą wcześniej położył na moim ramieniu i szybkim ruchem podniosłam się na nogi. - Odsuń się Draco, chce przejść - rzekłam już spokojna. Otworzyłam szeroko oczy. Właśnie popełniłam prawdopodobnie największy błąd w moim życiu. - Yy... Miałam na myśli Malfoy... tak, Malfoy - wyjąkałam odwracając głowę.
Blondyn bez słowa, tylko z tym jego aroganckim umieszkem, przepuścił mnie. - Wiesz co Cosgrove? Masz może czas jutro wieczorem? - dodał zanim wyszłam z łazienki.
- Tak, a co? Chcesz ściągnąć pracę domową? - zapytałam odwracając się w jego stronę. - Nie - odpowiedział.
- Ty wiesz co to pytanie retoryczne? Bo najwidoczniej nie - zaśmiałam się.
- Więc, jeżeli masz jutro ten czas, może chciałbyś gdzieś wyjść?
- Ale że z Tobą? - zatkało mnie. - Nie z Goylem, wiesz. Oczywiście że ze mną. - odpowiedział z sarkazmem.
- Malfoy, czy ty zapraszasz mnie na randkę? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Może. Jeśli mamy jednak pójść to może zaczniemy odzywać się do siebie imionami.
- Nie ma takiej mowy że będę odzywać się do ciebie bo imeniu.
- Cóż, to nici z naszej randki.
Westchnełam i po chwili namysłu, zgodziłam się.
- No to może wymyślę dla Ciebie jakąś ksywke. Twoje pełne imię i nazwisko?
- Ymn... okej... Corinne Isabel Cosgrove. - odpowiedziałam.
- Hmm może Corinne... nie za długie...
- Zdecydowanie nie - postawiłam.
- To może... Bella?
- Nie ma mowy że będziesz mnie tak nazywał!
- Już wiem! Corrie!
- Malfoy! Nie ma takiej mowy! - wrzasnełam i szturchnelam go z całej siły w ramię, na co on syknął.
- Oh, dobra wylyzuj, Cosgrove - uśmiechnął się i zaczął masować bolące miejsce.
W tamtym momencie zirytowana się poddałam, wiedząc, że i tak będzie się do mnie tak zwracał.
- Draco, wiesz że Harry'emu to się nie spodoba? - westchnęłam i opuściłam głowę.
Patrząc na mnie swoją dłoń polożył na moim podbródku i tym samym podniósł mi głowę, bym również na niego patrzyła. - Spokojne Corrie, ziemia nie kręci się wokół niego.
Gdy to powiedział jego ręka z podbródka powędrowała na mój policzek, jednak szybko się wycofał, jakby bał się mojej reakcji. Ja aczkolwiek uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach, wyszłam z łazienki i dałam znak Draco, że może wyjść. Później zaczęliśmy ustalać wszystko w kwestii naszego "spotkania".
- Dobra, więc ustalone. Jutro 18, wieża astronomiczna - zakończyłam rozmowę, odepchnęłam się od ściany i odeszłam od Ślizgona. Możnaby powiedzieć że byłam nawet szczęśliwa, aczkolwiek bardzo zdziwiona. Kto by się spodziewał, że Dracon Lucius Malfoy, ślizgon, zaprosi mnie, Corinne Isabel Cosgrove, gryfonke, na najprawdziwszą randkę. Napewno nie ja.
Gdy doszłam do pokoju wspólnego, przypomniałam sobie jak mówiłam, że Harry'emu się to nie spodoba. Przecież nie byliśmy już przyjaciółmi, więc jak miałby się na mnie gniewać.
Wypowiedziałam hasło i weszłam do środka. Tam zobaczyłam Harry'ego rozmawiającego o czymś z Granger. Na widok tego, poczułam napawającą we mnie zazdrość. Czemu Granger mogła się z nim spotykać, a ja nie?
Szybko ominęłam ta dwójkę, tak by mnie nie zobaczyli i weszłam do dormitorium. Tam szybko się umyłam i próbowałam spać. No właśnie, próbowałam.
CZYTASZ
I Need You ▪ Harry Potter
Fanfikcenie wiem co się tutaj dzieje ale wrzucam żeby się ludzie pośmiali Opisać tą książkę w trzech słowach? Miłość. Przyjaźń. Zdrada. Corinne Cogrove to Gryfonka, która niedawno była przyjaciółką samego Harry'ego Pottera. Niefortunnie, jedne nieporozumie...