What's a soulmate?

26 2 0
                                    

Istnieje zasada, kiedy się rodzisz na wewnętrznej stronie ręki masz znak, który mówi kto jest twoim soulmate.

"Świetnie, nie ma to jak nowa szkoła, znowu." - Pomyślał Artur, była to już jego 4 szkoła od kiedy zaczął chodzić do liceum, a był dopiero w drugiej klasie. Było to spowodowane częstym dokuczaniem mu przez rówieśników.

"Witamy w kolejnym piekle Arturze, oto twoje życie, bo urodziłeś się bez tego głupiego znamienia!" - Warknął w myślach wchodząc do sekretariatu.
- Dzień dobry w czym mogę pomóc? - Zapytała uprzejmie sekretarka.
- Artur Prince jestem, przyszedłem po plan lekcji, dziś mam swój pierwszy dzień. - Powiedział cicho chłopak. Sekretarka uśmiechnęła się i zaczęła czegoś szukać, po chwili podała mu białą kartkę. - Sala 203 masz teraz matematykę, lekcja zaczęła się dwie minuty temu, zmykaj!

Tak jak powiedziała tak też zrobił wziął kartkę, wepchnął do kieszeni swojej czarnej bluzy, kiwnął pani na pożegnanie i ruszył w poszukiwaniu klasy.

"Jest i moja nowa klasa. Jej." - Pomyślał pozbawiony entuzjazm, otworzył drzwi i postawił pierwszy krok w sali, a wszystkie oczy zwróciły się na niego.
- Jestem nowym uczniem, podobno to moja klasa. - Powiedział obojętnym tonem ze wzrokiem wbitym w nauczycielkę. Ta spojrzała na niego z odrazą widoczną na jej twarzy, na co chłopak prychnął pod nosem.
- Tak! Klaso proszę poznajcie Artura Prince, waszego nowego kolegę. - Przedstawiła go klasie z udawanym uśmiechem na twarzy.
Nastała cisza, więc chłopak uznał, że to wszystko co nauczycielka miała mu do powiedzenia i ruszył do pustej ławki z przodu klasy.

Miejsce obok zajmował jakiś chłopak o blond włosach, obrócony do ławki z tyłu i rozmawiający z czarnowłosym chłopakiem. Ich ramiona były odkryte co jawnie pokazywało, że są parą, Arturowi wystarczyło jedno spojrzenie, żeby wiedzieć, że czarnowłosy bawi się blondynem.

"Soulmate to zwykła bzdura." - Pomyślał siadając przy ławce. Nauczycielka odchrząknęła i wróciła do przerabiania tematu, a raczej puszczania czyjejś prezentacji o nim.
"Jak tacy ludzie mogą być nauczycielami? Obejrzeć film to se mogłem z domu. Zresztą film na matematyce?"
Po chwili Artur wyją szkicownik i zaczął wertować kartki w poszukiwaniu pustej strony. Dobrze sobie zdawał sprawę, że blondyn obok niego obserwuje jego szkicownik, jednak nie miał z tym problemu.
- Ładnie rysujesz. - Szepnął chłopak.
- Dzięki. - Mruknął pod nosem Artur.

Jego notes były przepełnione szkicami ludzi, których poznał przez wszystkie swoje lata zmieniania szkół. Oraz ich znaki, był to swoisty eksperyment, często bowiem się zdarzało, że "pary" nie miały identycznych znaków jak im się wydawało tylko podobne a mimo to były szczęśliwe, albo poznał przez lata więcej niż dwie osoby o takim samym znaku.
Idealnym przykładem byli zresztą jego rodzice, wzorowa para kochająca się nawzajem i ponad wszystko kochająca swojego syna, a ich znamiona nie były nawet podobne.

Dla Artura było oczywiste znaki były czymś w rodzaju mutacji, schorzenia? Uznanego za niegroźne, ale aby nie budzić paniki wśród ludzi wykorzystano fakt że pojawiają się identyczne znamiona i wymyślono tą całą bajeczkę, przynajmniej on tak uważał.

Kończył właśnie szkic blondyna, kiedy zadzwonił dzwonek.
Chłopak zamknął na chwilę oczy.

"Czemu dzwonki muszą być takie głośne?" Zapytał się w myślach pakując rzeczy z powrotem do torby.
Wyciągnął pogiętą kartkę z bluzy i zerknął na nią.
"Muzyka? Tego jeszcze uczą w liceum? Klasa muzyczna? Super, trafiła koza na kamień. W innych klasach nie było miejsca czy co?" Warknął w myślach,
"Wada zmieniania szkoły w środku roku? Trafiasz tam, gdzie jest wolne, bez względu na profil."
Westchnął pod nosem i ruszył za klasą, dzięki Bogu nikt nie próbował z nim gadać.
Doszedł do klasy idealnie z dzwonkiem, wchodząc do klasy prychnął zirytowany na dźwięk dzwonka.

SoulmateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz