Prolog.

94 6 0
                                    

Dedykowane: Hope9795

×

5 miesięcy temu:

Przeczesałam ręka swoje brązowe włosy patrząc się w szybę szafki, w którym się obijałam. Spojrzałam na swoją buzię. Miałam wory pod oczami, a moja skóra była strasznie blada.

Usłyszałam kroki i otwieranie drzwi. Do pokoju wszedł lekarz i odrazu przeszedł do rzeczy.

-Pani Raise. Jeżeli nie podejmie się pani leczenia w przeciągu pół roku, to będą pani ostatnie miesiące.- powiedział swoim głębokim głosem.

-Czyli rozumiem że zostało mi pół roku?

-Tak. Pani serce jest na ostatnich obrotach.

-Proszę dać mi papiery do wypisu.

-Dobrze.- podał mi kartki i długopis.- Będzie miała pani jeszcze szanse zmienić decyzję.- widziałam w jego oczach zmartwienie.

-Już zadecydowałam.- powiedziałam stanowczo i podpisałam to co musiałam. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i pożegnałam się z lekarzem.

-Do widzenia.

-Do widzenia.- ruszyłam w stronę windy i zjechałam w dół. Kolejne stracone dni w tym koszmarze. Zdążyłam się przyzwyczaić, ale każdy ma prawo czegoś nie lubić.

Wyszłam z windy i szłam prosto do wyjścia. Myślalmi odleciałam do tego jak będzie w pracy. Mam nadzieję że szef wybaczy mi te kilka dni nie obecności.

Szlam zamyślona prosto do wyjścia dopóki nie poczułam bólu sprawionego czyimś wbiegnięciem we mnie.

-Przepraszam!. - chłopak odrazu wystawił do mnie dłoń w celu pomocy. Spojrzałam w jego brązowe oczy i poczułam się dosłownie sparaliżowana. Poczułam dziwne uczucie którego nie potrafiłam opisać. Jego źrenice się powiększyły gdy nawiązał kontakt wzrokowy ze mną.

-Do jasnej choinki! Czy ty musisz jak zawsze ugh!- usłyszałam męski głos. Nieco wyższy niż chłopaka który właśnie stał przed mną. Otrząsnęliśmy się, a ja złapałam jego dłoń. Wstałam, a on odsunął się trochę do tyłu i ukłonił się.

-Bardzo przepraszam!- powtórzył się. To czułam ciągle to uczucie kiedy spoglądałam na niego.

-Boże co za niezdara. Przepraszam za niego.- drugi mężczyzna złapał go żeby się wyprostował. - Teraz chodź, bo twoja ukochana na ciebie czeka.- zaśmiał się. Chłopak ciągle wbijał we mnie spojrzenie, a na wieść o jego ukochanej ukazał lekkie zdziwienie.

-Nic się nie stało.- urwałam kontakt wzrokowy i poczułam że to dziwne uczucie mnie opuszcza. Ominęłam ich i ruszyłam do wyjścia. Przyspieszyłam kroki i znalazłam się na dworze. To uczucie...Taka więź... Cholera DaYoon uspokój się. Twoją jedyną bratnią duszą był JongIn. Kim JongIn... Ruszyłam w stronę własnego domu.

-Ej! Zaczekaj!- usłyszałam ponownie głos tego chłopaka przez którego zostałam staranowana.

Spojrzałam nie pewnie w jego stronę.

-T-tak?- starałam się unikać kontaktu wzrokowego. Nie chcę tego poczuć znowu. Pewnie mi się coś zdaje...

-Może umówimy się na jakąś kawę w ramach przeprosin?- zagarnął swoje nieco dłuższe, czarne włosy za ucho.

-Wolę nie... - odrzuciłam propozycje. Usłyszałam tylko rozczarowane stęknięcie.

-A mogę chociaż wiedzieć jak się nazywasz?- próbował zwrócić na siebie wykonując różne gesty.

-Raise DaYoon. Przepraszam, ale muszę już uciekać.- odważyłam się spojrzeć mu w oczy,ale gdy zobaczyłam jego błysk w oczach natychmiast wbiłam wzrok w podłogę.

-A chociaż dostanę twój numer?- zapytał nieśmiało.

-Nie tym razem. - obróciłam się i zaczęłam iść przed siebie. Przyłożyłam dłoń do mojego serca które zaczęło bić jak szalone. Halo?! Kobieto opanuj się...

Po dłuższej drodze znalazłam się u siebie w domu. Opadłam na kanapę i przymknęłam oczy,ale otworzyłam je przez przebłysk tego chłopaka. Miał cudne rysy twarzy, czarne dłuższe włosy, cudne oczy i piękny uśmiech... Nie spotkam go już więcej.

-Wyjdź z mojej głowy! - krzyknęłam sama do siebie. Przeciągnęłam się na kanapie wzdychając. Muszę zobaczyć czy znicze na grobie dalej się palą...

Czemu ciągle próbowałeś nawiązać ze mną kontakt? Dlaczego próbowałeś wmówić mi że jesteśmy powiązani? Co chciałeś tym osiągnąć?

Zadawałam sobie mnóstwo pytań wspominając tamten dzień. Oparłam się o szybę siedząc na parapecie. Kolejne powiadomienie na moim telefonie.

Jeon Jeongguk

Możesz w końcu dać
sobie spokój?!
Nie chce uwierzyć w
te brednie.

-Proszę daj mi 24 godziny.
Tylko tą całą dobę, a
zobaczysz że nie kłamię.

Tamto uczucie, które poczułam wtedy gdy ujrzałam jego hebanowe oczy. Męczyło mnie przez całe miesiące, ale próbowałam je odtrącić. Myślałam że minie, ale kiedy znwou go zobaczyłam to powróciło. Spojrzałam w telefon i dałam mu odpowiedź.

Dostajesz jedną szansę.

-Dziękuję! Spotkajmy się jutro
obok szpitala równo o
Północy. Będą to równe 24
godziny.

24 h | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz