~1~

42 2 0
                                    

Hej, jestem Alex. Mam 19 lat i mieszkam w Rotterdamie z rodzicami. Mieszkałam z moją koleżanką ale wyprowadziła się do swojego chłopaka i zostałam sama. Nie dawałam rady z płatnością za mieszkanie i się przeprowadziłam z powrotem do swojego rodzinnego domu.

Interesuje się od dzieciństwa muzyką, nie śpiewaniem lecz łączeniem, tworzeniem muzyki. Moim autorytetem jest DJ Martin Garrix. Jestem największą fanką. Bardzo lubię jego muzykę. Jestem z nim od jego początków. Zaimponował mi. Jestem pod wrażeniem, że chłopak rok starszy ode mnie tyle osiągnął.

Wydaję mi się, że swoją przygodę z muzyką rozpoczęłam już w dzieciństwie pamiętam, że bawiłam się z jakimś chłopcem i kłóciłam się z nim o zabawki, którymi były jakieś zabawkowe instrumenty. Nie mogę sobie przypomnieć jak się nazywał, a jak się pytam rodziców jak się nazywał to mówią, że nie wiedzą o co mi chodzi.

Czytałam ze spokojem sobię książkę, aż dostałam powiadamianie z Instagrama, że Martin Garrix opublikował post.
"Już jutro rusza moja trasa koncertowa po Europie! Bilety będą dostępne o 15!" Spojrzałam na zegarek i była 14.45. Czyli za 15 minut będzie można kupić bilet! Spojrzałam szybko na rozpiskę czy odbędzie się w Holandii. TAK! Jest w Amsterdamie! Trochę będę musiała przejechać, ale to nic. Zapytam się mojego najlepsze przyjaciela czy jedzie ze mną.

Wybrałam numer do Levina i zadzwoniłam. Zgodził się! Więc zamawiam dwa bilety. Trochę dużo bo 80 Euro ale dla idola warto wydać Więcej. Czekałam pilnie na godzinę 15 i co chwilę odświeżałam stronę. Jest już 15, bilety pojawiły się na stronie. Szybko wchodzę i pokazuje mi, że trzeba się pośpieszyć.

Kupiłam bilety i odrazu zadzwoniłam do Levina żeby go o tym poinformować.
-Udało się kupić! - powiedziałam podekscytowana
-No to ekstra! A co robisz dzisiaj?
- W sumie to nic, jak do mnie przyjedziesz to wstąp do maczka po jedzenie - powiedziałam i usłyszałam jak chłopak śmieje się pod nosem
-Spoko to zaraz się będę zbierał a mogę... - nie dokończył bo mu przeszkodziłam
-Tak możesz spać. Buziaczki - powiedziałam i się rozłączyłam.

Zeszłam na dół i poinformowałam rodziców, że kupiłam bilety na Martina Garrixa. Rodzice powiedzieli, że bardzo dobrze. Weszłam do kuchni po jakieś chipsy i żelki żeby w nocy jak skończy nam się jedzenie żeby nie schodzić do kuchni.

Weszłam do pokoju i się rozejrzałam. Matko boska ale tutaj jest syf! Ale jaki cudem skoro siedzę tylko na telefonie. Włączyłam muzykę oczywiście kogo innego niż Martina i zaczęłam sprzątać. Jak zawsze moje sprzątanie nie obyło by się bez tańczenia.

-Ładnie tańczysz - powiedział męski głos, który odrazu poznałam
-Nie strasz mnie! Ale dzięki chociaż mój taniec wygląda jak ruchy tego windymana (taki ludzki dmuchany co gnie się w każdą możliwą stronę).
-Serio ładnie tańczysz! Nie dosyć, że DJ-ka to jeszcze tancerka.
- Nie jestem ani DJ-ką ani tancerką... - powiedziałam siadając na łóżku.
- Stara ty jesteś boska w te zabawy na tej całej konsoli czy jak to się tam nazywa - powiedziałam siadając obok mnie
- Nie jestem taka dobra jak Martin.
- Ale on chodził do szkoły muzycznej co nie?
- Tak...
- No więc właśnie a ty sama się tego nauczyłaś i idzie ci bosko!
- Dziękuję, kochany jesteś
- No to co oglądamy czy jemy? -zapytał podnosząc torbę z maka
- Pytasz dzika czy sra w lesie, no jasne że najpierw jedzenie albo wiesz co
- Co?
- Włączymy film i będziemy jeść! - powiedziałam się śmiejąc
-Czemu odrazu na to nie wpadliśmy?
- Bo my jesteśmy ułomni nie pamiętasz?
- Ty no faktycznie - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać
Rozłożyłam koce na łóżku a Levi włączył film. Oglądaliśmy film jedząc Maczka. Potem jeszcze gadaliśmy, słuchaliśmy muzyki i poszliśmy spać ok. 2.00.


Przyjaciel z dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz