christmas miracle (part one)

192 19 59
                                    

- Bardziej w lewo – Przechyliłam lekko głowę, znowu zaciskając usta. – Jeszcze trochę. Chris, wyciągnij tę rękę, bo tak nic nie zdziałamy – Jęknęłam zrezygnowana, gdy dosłownie sekundę później kabel wypadł Jacobowi z ręki i ciąg lampek opadł na podłogę.

- Złaźcie stamtąd, bo nie mogę na to patrzeć – odezwała się blondynka obok mnie, na co chłopcy tylko wywrócili oczami, zeskakując na podłogę. – Minnie, nasza kolej.

Skinęłam głową, z pomocą Jacoba wdrapując się na blat barku, za którym spędzałam większość popołudni tego roku szkolnego. Zagryzłam język w skupieniu, wspinając się na palce i próbując zachować jakąkolwiek równowagę, żeby nie spaść. Koniuszkami palców zaczepiłam kabel o haczyk przy suficie. Przekręciłam lekko głowę, łapiąc spojrzenie Diany i obie przesunęłyśmy lekko zaczepienia, żeby ostatecznie niemo sobie przytaknąć i wrócić na podłogę.

- Już możemy się odezwać? – szepnął Chris, a drugi chłopak wzruszył ramionami. My wyłącznie parsknęłyśmy śmiechem, oglądając swoje dzieło. – Nigdy nie zrozumiem, jak rozmawiacie telepatycznie.

- Masz zbyt mały móżdżek, żeby to pojąć – Diana poklepała go po policzku, po czym zabrała swoją torbę ze stołka. – Ale jesteś dobrym kierowcą, więc możesz mnie zawieźć do domu. Miś, potrzebujesz jeszcze czegoś? – zwróciła się do mnie, ale Jacob ubiegł mnie w odpowiedzi.

- W zasadzie to nie, ale dzięki, że pytasz kochana – Posłał jej buziaka w powietrzu, na co tylko wywróciła oczami.

I pomyśleć, że jeszcze rok temu była w nim zadurzona po uszy.

- Z resztą sobie poradzę, więc luz. I tak wielkie dzięki za pomoc – Pozwoliłam, by dziewczyna przytuliła mnie na pożegnanie, co po chwili zrobił też Chris i razem opuścili bar. Wyciągnęłam spod lady ścierkę, żeby wytrzeć miejsca, po których chodziliśmy i spojrzałam kątem oka na bruneta, wciąż siedzącego na stołku. – Ty nie idziesz do domu?

- Nie spieszy mi się, więc pomyślałem, że pomogę – Wzruszył ramionami. – Przy okazji mogę cię odwieźć.

- Chce ci się? – Uniosłam brew, na co skinął głową. – W sumie dla mnie wygodniej, dzięki. Weźmiesz mój telefon i napiszesz tacie, żeby nie przyjeżdżał?

- Pewnie – Sięgnął po moją komórkę, gdy ja zajrzałam do kolejnych ozdób, których miałam użyć. – Dużo jeszcze zostało?

- W godzinkę się wyrobimy raczej – uznałam, zerkając przelotnie na zegar i westchnęłam przeciągle.

Było już dawno po dziesiątej, co oznaczało, że męczyliśmy się już prawie trzy godziny, odkąd tylko zamknęłam lokal. Czas mi okropnie przyspieszył, właściwie nie tylko tego wieczoru. Na dobrą sprawę pewnie nie zauważyłabym, że przyszedł grudzień, gdyby nie przypomniały mi o nim zakurzone pudła ozdób, które tego popołudnia przyniosła mi Debby, to jest przyjaciółka mojej mamy, która stwierdziła, że przechodzimy na „ty", odkąd zaczęłam u niej pracować.

Wzięłam kolejny zwój lampek i wdrapałam się na kanapę przy jednym ze stolików. Wygrzebałam z pudełeczka pinezki, przyczepiając je w taktycznych miejscach i zaczepiłam o nie kabel, formując świecącą choinkę.

- Ty to jednak kreatywna jesteś momentami – rzucił Jacob gdzieś z tyłu, na co parsknęłam cicho.

Odsunęłam się, obserwując wnętrze, żeby przemyśleć kolejne kroki. Pod sufitem wisiały girlandy ze światełek, wokół wielkiej tablicy z aktualnym menu zawiesiliśmy łańcuch przypominający gałązki choinkowe. Sama choinka stała natomiast w rogu, wciąż nieubrana, bo ledwo zdążyliśmy przynieść ją z zakamarków zaplecza i oczyścić z kurzu. Ścianę przy stolikach ozdabiały czerwone kokardy i plan ze świecącymi kształtami spodobał mi się na tyle, że zamierzałam nad częścią z nich umieścić coś podobnego. Ladę ozdabiała skarbonka z bałwankiem, której magiczna moc miała przynieść mi dużo napiwków oraz tabliczka życząca wesołych świąt, do których został lekko ponad tydzień.

under the christmas' lights | oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz