Rozdział 21 cz.2

359 43 9
                                    


Przekraczając kolejny próg Naruto był już przygotowany na wszystko co najgorsze. Zakrył nos, głowę oraz skulił się w sobie, wraz z trzaśnięciem drzwi za sobą odkrywając, że tutaj...
Wszystko było zupełnie normalne. 

Konoszańskie lasy przelewały się przez większość wspomnień Sasuke, tutaj jednak wydawały się być zdecydowanie wyższe. Zapach lasu docierał do jego nosa bardziej intensywniej, liście trzeszczały pod stopami głośniej, a ptactwa zdawało się być jakby więcej. 

— Jesteś tu? — szepnął w eter, zastanawiając się, czy Sasuke wciąż kroczył tuż za nim. 

— Ta. 

Nie potrzebował nic więcej. Rozejrzał się powoli, ze specyficznym zachwytem rozumiejąc, że było to wspomnienie dziecka. Tylko one postrzegały świat w tak intensywny sposób. 

— Itachi! 

Obaj zwrócili się w stronę chłopca, który z coraz większą irytacją przechadzał się leśnymi ścieżkami. Kilkanaście metrów dalej dostrzegli również nastoletniego Itachiego, który z rozbawieniem szeptał coś do siebie, by nagle się skupić i najpewniej wysłać niewielki impuls chakry w kierunku młodszego chłopca. Ten przystanął, zmarszczył czoło i popędził w tamtą stronę. 

— Mam cię! — pisnął z zadowoleniem, wskazując palcem na brata. 

— Jaka szkoda... — długowłosy szepnął i zniknął, swoją postać materializując kilka metrów wyżej. 

— Ej! Oszukujesz! 

Rozejrzał się nerwowo i pisnął znowu, widząc, jak jego starszy brat wisi głową do dołu na gałęzi i mruga do niego wesoło. 

— Itachi....! 

— Co? Masz mnie, co? — zaśmiał się i zeskoczył, lądując idealnie przed twarzą młodego. 

— Oszukiwałeś! Nie wolno używać Kage Bunshin! — krzyczał młody Sasuke, w żaden sposób jednak nie starał się ukryć tego, jak bardzo zadowolony był. 

Naruto obejrzał się na Uchihę, z szokiem obserwując, jak ten patrzy na scenę przed nimi z napiętą szczęką. 

— Nie powinieneś się cieszyć? To jest chyba dobre wspomnienie, prawda...? 

— Itachi żyje i ma się dobrze. Nie wiem, czemu ta scena wciąż tu jest — mruknął cicho i odwrócił się, przewidując, że całość zaraz się zmieni. 

— Babcia kiedyś mi opowiadała, że to, co przeżyliśmy w dzieciństwie wpływa na nas przez całe życie. Wychodzi na to, że nie składasz się tylko z tych złych wizji, Sasuke... Dopóki nie przypomnisz sobie tego, że sam posiadasz te dobre wspomnienia, wątpię, byś zobaczył to wszystko, co przeżyliśmy w tym świecie. To byłoby za dużo dla twojej głowy, więc może to i lepiej, że tu jesteśmy? Ej, pamiętam to! — zaśmiał się, widząc swoją podobiznę idącą mostem. Na dole, tuż przy wodzie, siedział nastoletni Sasuke. 

Pierwsze dni akademii, czas, w których się nienawidzili, a jednocześnie patrzyli tylko i wyłącznie na siebie nawzajem. 

— Pamiętasz pierwszy dzień? Kiba mnie popchnął i cię pocałowałem. Sakura potem prawie mnie zabiła co prawda, ale... 

— Ciężko zapomnieć. Zapach ramenu i starego mleka miałem w ustach do końca dnia.
Choć Uchiha się powstrzymywał, to Naruto w żaden sposób nie musiał. Wybuchnął śmiechem, który zdawał się być remedium na obolały żołądek,którego skurcze wciąż odczuwał na skutek doświadczania poprzednich scen. Młody Sasuke obejrzał się do góry i skrzywił znacznie, podobnie jak Uzumaki. Wystarczyła jednak chwila, by obaj wymienili nieśmiałe, niepewne uśmiechy. 

Czas jest względny (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz