Rozdział 1

1K 85 55
                                    

Kolejny rozdział tego dziwnego tworu. 
hihoneeey - dziękuję za tak miłe słowa :) Mam nadzieję, że dalsze rozdziały również ci się będą podobać. 
Betowała hiderigami, która już zapowiedziała, że będzie najwierniejszą fanką tego opowiadania :D 



Konoha o tej porze roku była piękna. Ciężko stwierdzić, czy była to kwestia tego, że Naruto lubił wiosnę samą w sobie, czy dlatego, że ta pora roku sprawiała, że cała natura się budziła.

Odżywała. 

Pogoda dopisywała. Idąc w stronę własnej siedziby podziwiał każdy, najmniejszy nawet kwiat, obserwował kolejne, nowe gniazda ptaków czy świeże pączki na drzewach. Ludzie, których mijał, wydawali się bardziej uśmiechnięci niż dnia poprzedniego. Kłaniali się z szacunkiem, pozdrawiali ruchem dłoni, niektóre dzieci ośmielały się nawet podbiec, by przybić mu piątkę. 

- Takao! - krzyknęła jedna z kobiet, przywołując syna do siebie. 

- Nic się nie stało, pani Shintoo - zapewnił ją od razu. Przetrzepał jasne włosy chłopca i poszedł dalej, tuż za rogiem wchodząc do niewielkiej piekarni.

- To samo, co zawsze? - zagadała młoda kobieta, na co Naruto skinął głową. 

- Piękny dzisiaj mamy dzień, prawda? - westchnął, poprawiając płaszcz na plecach. - Niby jeszcze chłodno, ale to słońce...

- W zupełności się zgadzam. Choć przyznam, jak otwierałam to byłam pewna, że wciąż jest mróz - westchnęła brunetka, na samą myśl okrywając się szczelniej swetrem. 

- Podziwiam cię, że chce ci się wstawać tak wcześnie. Nawet ja chodzę dopiero na siódmą...

- Panu wolno. Miłego dnia i smacznego. - Ukłoniła się serdecznie, wciskając mu w ręce papierową torbę, w której było kilka słodkich, jeszcze ciepłych bułeczek. 

Blondyn wyszedł z pomieszczenia i wskoczył na dach, drogę do pracy pokonując już w ten sposób. Wiedział, że im bliżej do głównej siedziby, tym mogło robić się bardziej tłoczno, a tego chciał uniknąć. 

Do biura wskoczył, typowo już, przez okno. Tam stał już Shikaku wraz ze swoim synem, wyraźnie czekając tylko na ten sygnał.

- Opowiadajcie, od czego dzisiaj zaczynamy. Tylko błagam, jasno i powoli, dobrze? 

Nim zdążył jednak wysłuchać pierwszy z wniosków, który główny doradca Hokage zdążył już dziś przyjąć, do gabinetu wpadła zdyszana dziewczyna. Drzwi huknęły o ścianę, ona sama zaś wbiła przerażone spojrzenie w Naruto. 

- Hokage-sama! - krzyknęła, co poderwało go na równe nogi. - Sasuke-san! Znaleźliśmy go nieprzytomnego na polu treningowym, on... 

- Gdzie?! - spytał spanikowany, okrywając się automatycznie jasnym, bladożółtym obłokiem. 

- W szpitalu, Tsunade-sama go bada.

- Leć, wnioski poczekają - rzucił do niego Shikamaru. Nie trzeba było dwa razy powtarzać.

***

- Mistrzu... Nigdy nie widziałam czegoś takiego - wyszeptała Sakura, skanując dłońmi kolejne partie ciała Sasuke. Nie było normalnym, że ten mdlał czy jakkolwiek czuł się gorzej. Chakra Kyuubiego, która zaczynała być już tożsama z jego własną, dbała o leczenie urazów z treningów, zapełniała ubytki energetyczne, nawet niwelowała przeziębienie. Teraz jednak młody Uchiha leżał bez grama świadomości, a jego lewe ramię tętniło wściekle, objęte dziwnego rodzaju zapaleniem. 

Czas jest względny (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz