Obudziło mnie oślepiające światło dochodzące z okna. Mruknęłam coś niezadowolona, chcąc wrócić do snu, ale przypomniałam sobie po co tu jestem. Musiałam podlać tryliard domowych roślinek Julki, każdą w innej proporcji i nakarmić ich trzy koty. Chwyciłam za telefon i uśmiechnęłam się. Kilka nieodebranych wiadomości od Kubka. Weszłam w nie radośnie.
___
Kubek: Hej hej hej, jak się bawisz?
Kubek: Ja zapomniałem że nie jestem u siebie i nie ma tu nic jadalnego.
Kubek: Typ jest pantoflem i kapciem i nie kupi na chatę nic normalnego.
Kubek: Dosłownie, idę zaraz do maka na śniadanie. W tym domu jest tylko sojowe mleko i warzywa.
Kubek: I seler.
Kubek: I karma dla kotów, to też jakieś wyjście.
___
Zaśmiałam się i odpisałam szybko.
___
Oliwa z oliwek: Moja przyjaciółka to też zdrowy świr. Jakaś sekta.
Oliwa z oliwek: Idę ogarnąć co ma i może coś skleję.
Oliwa z oliwek: Bezglutenowe naleśniki na mleku sojowym i mące pszennej.
Kubek: Co za ochydztwo. Nie tknąłbym.
___
Uśmiechnęłam się i wstałam. Spojrzałam w lustro i mój uśmiech znikł.
Mam szopę na głowie.
Przemknęłam do łazienki i wypsikałam włosy odżywką, po czym rozczesałam. Nie jest dobrze, ale i nie najgorzej. Ubrałam się szybko i wyszłam na mieszkanie. Pod nogami tańczyły mi trzy ogony wygłodniałych drapieżników. Zaśmiałam się na myśl, że to coś ma być spokrewnione z lwem czy tygrysem. Wchodząc do kuchni natknęłam się na siedzącego przy wysokim blacie Kubę, mieszającego kawę w szklanym kubku. Była praktycznie czarna i pozbawiona mleka, więc musiała być okropna, ale nic nie mówiłam, kiedy wypił ją w kilku łykach.
-Hej -mruknął dość pogodnie.
-Cześć -odpowiedziałam i podniosłam miski zwierzaków. Kuba patrzył z obrzydzeniem jak nałożyłam kawałki mięsa w sosie z puszki do misek. Poczułam zapach kociej karmy i skrzywiłam się.
-Zrobię coś na śniadanie, chcesz?
Kuba spojrzał na mnie szybko. Przytaknął.
-Szczerze, myślałem że się gdzieś wybiorę. Nic nie ma do jedzenia, więc wejdę do sklepu po drodze.
Przez krótki moment miałam dziwne wrażenie, że gdzieś już to słyszałam, ale nie skupiałam się na tym.
-Mogę spróbować coś zrobić, a później pójdziesz. Sama mogłabym zjeść jakieś chipsy, najlepiej nie z ususzonych owoców -przewróciłam oczami, patrząc na "przysmaki" na stole w kuchni.
Wskazałam na końcówkę jego kawy.
-Serio taką lubisz?
Zaskoczony przeniósł wzrok na kubek.
-Nie, po prostu mało spałem.
Pokiwałam głową, rozumiejąc.
-No tak, macie ten projekt z Bartkiem. Jasne.
-Nie, to... -przerwał mi chłopak, ale jakby zastanowił się czy mówić dalej. -Po prostu czasem nie mogę spać. I tyle.
-O, to... przykro mi -powiedziałam, odwracając się do szafek. Zaczęłam wyciągać z niej podstawowe składniki naleśników.
Kuba przez chwilę przyglądał się moim ruchom, po czym wyszedł z pokoju. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić przepis. Wyświetliła mi się nowa wiadomość.
___
Kubek: Jest 9 rano, a ja już mam dość. Nawet normalnego energola nie mają, musiałem pić kawę jak jakiś dziad.
Oliwa z oliwek: Żal.pl.
___
Przełożyłam na talerz ostatniego naleśnika i zawołałam mojego nowego współlokatora. Kuba przylazł ciężko i usiadł jak dziecko za parującym talerzem. Powąchał jedzenie.
-Pachnie ciekawie -powiedział, jednak zmarszczył delikatnie nos. Zaśmiałam się.
-Niestety są wegańskie, ale nic lepszego tu nie zrobimy.
Kuba włożył ostrożnie do ust drobny kawałek i popatrzył na mnie podejrzliwie. Wystraszyłam się, że coś z nimi nie tak. Musiał zobaczyć moje zaniepokojenie na twarzy, bo zaraz uśmiechnął się szczerze, co w jego wydaniu było dość rzadkie.
-Najlepsze naleśniki jakie jadłem -powiedział, krojąc sobie większy kawałek.
Przewróciłam oczami na to, ale zarumieniłam się.
-Bardzo zabawne, manipulancie -mruknęłam, co wywołało u chłopaka śmiech. Odezwał się, zapchany naleśnikiem.
-Jeśli ktoś tu jest manipulantem, to nie ja. Takie żarcie powinno być zabronione.
Słysząc wyraźny komplement z jego ust, przyszła mi do głowy tylko jedna odpowiedź, którą powtarzał zawsze mój internetowy przyjaciel.
-Jeszcze raz coś o nich powiesz, to idę wypić rozpuszczalnik -powiedziałam żartobliwie, ale kiedy podniosłam wzrok, natknęłam się na zimne spojrzenie Kuby. -Co?
-Nic nic -odpowiedział potrząsając głową, jakby sam chciał wygonić od siebie jakieś myśli. Patrzyłam na niego jeszcze moment, po czym dokończyliśmy śniadanie i rozeszliśmy się każdy w swoim kierunku, Kuba do komputera Bartka, dokańczać jakieś filmy,a ja wyszłam z drugim aparatem na letnie powietrze, lecąc zwiedzić toruński rynek. I porobić zdjęcia.
CZYTASZ
TYDZIEŃ ♔︎
FanfictionOboje mają internetowego przyjaciela, do którego czują coś więcej, ale nie ma szans, by kiedykolwiek się spotkali, czy nawet poznali swoje imiona. Może się dowiedzą z kim mieszkają, może przegapią życiową szansę. A mają tylko ten tydzień.