Zacząłem się nerwowo rozglądać. Zarys opuszczonych bloków powodował we mnie uczucie pustki. Szara mgła utrudniała widoczność. Jeszcze raz się rozejrzałem. Bielszowice. Siedziałem na chodniku przed wejściem do szkoły podstawowej, przodem do ulicy. Spojrzałem w prawo. "Trójkątne rondo". Tak nazywaliśmy z mamą miejsce, gdzie często przychodziłem, żeby mnie odebrała jak skończyłem lekcje w technikum. Miała po drodze, więc bez problemu zabierała mnie do domu. Nie musiałem przynajmniej czekać na autobus.
Przekierowałem swój wzrok na ulice. Puste samochody, większość z nich ma wybite szyby. Stały w miejscu, jakby w pewnym momencie wszyscy kierowcy się zatrzymali. Niektóre miały poprzebijane opony. Zacząłem się powoli podnosić z ziemi. Poszło o dziwo gładko. Myślałem że moja kontuzja kolana nie pozwoli mi zrobić to szybciej niż w dziesięć minut. Stanąłem na środku ulicy. Podszedłem bliżej samochodu. Rozpoznałem markę. Mercedes. Nie znam się na samochodach, ale byłem pewien. To ten sam, który spowodował mój wypadek. Akurat to zapamiętałem. Kiedy podniosłem wzrok, dopiero teraz zauważyłem, że każdy samochód to ten sam model. Spojrzałem na tylną rejestracje. Cała brudna z pyłu. Postanowiłem przetrzeć ją ręką i w tym momencie stało się coś dziwnego. W momencie zetknięcia się moich palców i rejestracji ujrzałem przebłyski. Wróciły wspomnienia. Zacząłem sobie przypominać co się wydarzyło tamtego dnia. Ujrzałem grupkę. Szczęśliwą grupę znajomych. Podążałem za nimi, lekko z tyłu. Słyszałem ich śmiech. Wokół było jasno. Wakacje. Nagle usłyszałem warkot silnika samochodu. Byłem na pasach. Grupa znajomych już dawno była po drugiej stronie ulicy. Kolejny przebłysk. Leżałem na chodniku. Moja prawa noga była wygięta pod nienaturalnym kątem. Wzrok zaczął mi się rozpływać. Ostatnie co ujrzałem, to szyld jednej z restauracji.
CZYTASZ
Strażnik snu
Mistero / ThrillerJake dwa lata po zakończeniu służby w jednostce LoS jest ofiarą wypadku, w którym jego wizja na świat zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Każde zapadnięcie w sen powoduje kolejne przejście w miejsce, gdzie nie ma ani zła, ani dobra.