1

181 13 2
                                    

~Perspektywa Hawksa~

Właśnie wróciłem do domu po całym dniu pracy. Jestem wykończony, tyle roboty dawno nie miałem. Wszystko zaczęło się komplikować tuż po odejściu All Mighta na emeryturę. Zwiększyła się aktywność złoczyńców, w dodatku społeczeństwo zrobiło się niespokojne, jednak to nie należy do moich największych problemów. Moim największym problemem jest samo bractwo złoczyńców. Muszę się jakoś do nich przedostać i zdobyć ich zaufanie, chociaż... może być z tym problem. Nie wiem gdzie szukać, ani jak zagadać. Eh... nie chcę na razie sobie tym zawracać głowy, dziś liczę już tylko na odpoczynek. Wszedłem do swojego pokoju, zabrałem piżamę i poszedłem do łazienki wziąć ciepłą kąpiel. Przebrany w moją kochaną piżamę ze słodkim kurczaczkiem wszedłem do kuchni i zrobiłem kanapki. Usiadłem w salonie na kanapie, okryłem się kocem i włączyłem telewizor. Szczerze mówiąc liczyłem na jakiś ciekawy film w końcu jest piątek, musi coś być. Jak na złość nic nie ma. Pewnie będzie dopiero w niedzielę wieczorem jak trzeba będzie iść do pracy ugh. No nic, zostawiłem wiadomości bo czemu nie, lepsze to niż nic. Nagle zaczęto mówić o dziwnych okolicznościach śmierci paru osób w pewnych odstępach czasowych, w tej samej dzielnicy. Ciała były zwęglone, w dodatku świadkowie nie widzieli samego podpalacza jednak... łatwo można było zauważyć niebieskie płomienie. Bingo, chyba trafiłem w dziesiątkę. Dabi z bractwa złoczyńców. Jeśli mam rację i to on, to wystarczy, że zacznę go szukać w tamtej okolicy i może go znajdę, a wtedy porozmawiam z nim. Niestety o nim jak samym bractwie nie wiemy zbyt wiele, dlatego to ja muszę zdobyć potrzebne informacje. W końcu... jestem Hawks. Człowiek, który jest odrobinę za szybki. Społeczeństwo, w którym bohaterowie mogą zasmakować odrobiony spokoju... Sprawię, że to się stanie, obiecuję, tak szybko jak tylko potrafię.
Chyba zacznę nawet od jutra... mimo, że jest weekend, im szybciej tym lepiej. Oglądałem dalej wiadomości, nawet nie mam pojęcia kiedy zasnąłem. Obudziłem się rano z pilotem w ręku, na kanapie. Wstawając lekko się zahwiałem i poszedłem do łazienki. Przemyłem zimną wodą moją zaspaną twarz, oparłem się rękoma o umywalkę po czym spojrzałem na swoje odbicie. Uśmiechnąłem się delikatnie, może to będzie mój szczęśliwy dzień. Wziąłem szczoteczkę do zębów, nałożyłem pastę i zacząłem myć. W trakcie tego poszedłem do salonu i talerz po kanapkach włożyłem do zlewu. Na razie chyba nic nie zjem, nie jestem głodny. Spojrzałem na zegarek w spokoju szorując zęby, a wtedy oniemiałem. Już 12!? Pognałem szybko do łazienki przepłukałem buzię, umyłem szczoteczkę po czym odstawiłem ją i zacząłem się szybko ubierać. Myślę, że rzucanie się w oczy przy takiej misji nie będzie zbyt dobrym pomysłem, więc założyłem zwyczajne ubrania. Czarne dżinsy oraz białą koszulkę z krótkim rękawem i na to beżową bluzę. Rozczesałem włosy i spojrzałem na siebie. Idealnie. Wziąłem telefon, ubrałem buty i wyszedłem jak najszybciej. Niestety nie jestem w stanie określić kiedy mógłby się pojawić... Podpalenia raz były w nocy, a raz w dzień. Oby to nie było bezsensowne szukanie igły w stogu siana, proszę. Coś czuję, że to będzie długi dzień.

Po jakiejś godzinie trafiłem na miejsce. Dość spokojna dzielnica, aż dziwne, że ktoś mógł wybrać sobie ją za cel. Ale no cóż, zacząłem chodzić i się rozglądać, w szczególności patrząc na ciemne uliczki. Nic. Nikogo podejrzanego nie widzę. Chodziłem tak bardzo długo, czasami pytałem się przechodniów czy może nie widzieli czegoś dziwnego, ale nikt nic nie widział takiego na razie. Po paru godzinach szukania byłem wykończony i zaczynałem tracić nadzieję, poza tym zaczęło się robić ciemno, masakra. Wszedłem do niewielkiej kawiarenki i zamówiłem kawę wraz z ciastem. Nic nie jadłem od rana, okropnie zgłodniałem. Siedziałem tak popijając kawę, jedząc ciasto i rozmyślając. W pewnym momencie podeszła do mnie kelnerka.
- Przepraszam pana, ale zamykamy, musi pan już iść - Powiedziała, a ja zdziwiony odpowiedziałem.
- Przepraszam, która godzina? - Ona spojrzała na zegarek i rzekła.
- Jest 20:56 - O mój boże przez cały dzień nic praktycznie nie zjadłem, w dodatku już ta godzina!?
- Jasne, bardzo przepraszam jeszcze raz - Zapłaciłem, i wyszedłem. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak długo tam siedziałem, oczywiście już ciemno się zrobiło i trochę chłodno... Czy jest sens dalej szukać?... Eh, pochodzę jeszcze chwilę i wracam do domu. Skupiłem się teraz w większej części na zaułki i uliczki, gdzie światło niezbyt dochodziło. Zrezygnowany chciałem już wracać, gdy nagle moją uwagę przykuła pewna wysoka postać w jednej z uliczek. Osoba ta była ubrana cała na czarno, miała kaptur na głowie, maseczkę i okulary przeciwsłoneczne. Wygląda jak mężczyzna... To może być on. Schowałem się za rogiem, tak by mnie nie zauważył. Jeśli to on...muszę się postarać i nie zawalić tego. Spokojnie... Dam radę. Wyprostowałem się i wszedłem w uliczkę. Mężczyzna od razu mnie zauważył, ale tylko odrobinę się cofnął i patrzył na mnie. Gdy podeszłem w miarę blisko zdecydowałem, że się odezwę.
- Kim jesteś? - On tylko wyciągnął ręce z kieszeni i odpowiedział.
- Bardziej mnie interesuje co bohater, w dodatku numer 2 robi o tej porze w takim miejscu.
- Szukam kogoś. Dabi? - Spojrzałem ze spokojem na niego. Po chwili milczenia podszedł do mnie i szybko chwytając mnie za ręce wepchnął w głąb uliczki. Działo się to tak szybko, że zanim się spostrzegłem on przecisnął mnie przodem do ściany, chwytając mocno moje ręce z tyłu. Zbliżył się do mnie, po czym nachylił delikatnie nade mną.
- A z jakich powodów pan bohater chciałby rozmawiać ze mną? - Więc to on... Zaśmiałem się lekko nerwowo.
- Spokojnie, nie chcę cię złapać ani nic. W wiadomościach były jakieś podpalenia, więc pomyślałem, że to ty. Chciałem tylko porozmawiać - Przycisnął mnie mocniej do ściany. Cóż, niezbyt to komfortowe...
- Huh? Na jaki niby temat.
- Jak mnie puścisz to ci powiem - Ostrożnie mnie puścił i się odsunął.
- Cóż... Nie do końca wiem jak to ująć, ale chcę do was dołączyć. Jakkolwiek to absurdalnie nie brzmi.
- Myślisz, że jestem aż taki głupi?
- Nie, nie. Mówię poważnie, zainteresowałem się dość Stainem. Szczerze mówiąc to was podziwiam i widzę, że macie dość duże szanse by wygrać z bohaterami. Niestety nie wiem jeszcze dokładnie w jakim celu. Możesz mi wierzyć lub nie, ale mam poglądy podobne do waszych. Chciałbym do was dołączyć i pomóc. Jako bohater mogę być bardzo przydatny, zdobywać potrzebne informacje - On słuchał tylko ze spokojem. Po tym jak skończyłem mówić, patrzył na mnie przez chwilę w ciszy, aż nagle się odezwał.
- Tak czy siak ci nie ufam, bez względu na to co teraz powiesz.
- Proszę. Obiecuję, że nie będziesz żałować - Znów się chwilę zastanawiał.
- Przyjmy, że dostaniesz jako taką szansę, jednak nie licz na zbyt dużo - Wyciągnął karteczkę i napisał coś na niej, a potem mi ją dał.
- W poniedziałek równo o 23 pod tym adresem, w starym opuszczonym takim budynku. Jest dość oddalony od wszystkiego trochę w głąb lasu, ale da się go znaleźć, wtedy powiem ci co i jak - Wziąłem karteczkę. Tak! Udało mi się. Teraz muszę się postarać o ich zaufanie.
- Dzięki - Odpowiedziałem, a on poszedł sobie. Jednak się opłaciło, całe szczęście... Zadowolony wróciłem do domu, zjadłem coś i od razu zmęczony położyłem się spać.

______________________________

1152 słowa

The past never forgets ~ Dabi x Hawks [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz