2

82 7 0
                                    

Resztę weekendu przeleżałem w łóżku, byłem zadowolony z sukcesu. Oczywiście muszę być ostrożny, nigdy nie wiadomo czy to nie pułapka. Jednak zawsze to coś, jakiś punkt zaczepienia. Dziś jest już poniedziałek muszę się przygotować. Cały dzień minął dość spokojnie w porównaniu do poprzednich, ale cieszy mnie to. Miałem więcej czasu na rozmyślanie o spotkaniu. Kiedy zaczęła zbliżać się 23 postanowiłem wyjść. Przyznam się szczerze, że znalezienie tego budynku zajęło mi dość sporo czasu, ale ważne jest to, że go znalazłem. Wszedłem dość powoli i ostrożnie do środka rozglądając się. Nikogo nie ma, przecież jestem na czas. Chyba, że...na górę muszę wejść. Znalazłem stare schody i wszedłem na wyższe piętro, a moim oczom ukazał się Dabi.
- No na reszcie. Miałem nadzieję, że może jednak przyjdziesz trochę wcześniej, ale pan pierzasty jest mimo wszystko punktualnie - Odezwał się i wstał powoli z jakiejś starej skrzyni.
- Umówiliśmy się na konkretną godzinę, więc o tej godzinie jestem. Poza tym, mam swoje życie prywatne.
- W to nie wątpię... - Przymrużył oczy i podszedł do mnie. Przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu przyglądając się mi.
- Coś nie tak? - Odezwałem się.
- Nie - Rzucił krótko i trochę się odsunął.
- Więc, raczej logiczne i jasne jest to, że nie zaufam ci tak po prostu. Dlatego Zrobisz coś dla mnie. Jeśli wykonasz zadanie będę w stanie ci powiedzmy w jakikolwiek sposób zaufać.
- W takim razie zamieniam się w słuch - Oparłem się o ścianę i skrzyżowałem ręce, a ten uśmiechnął się w dziwny sposób.
- Musisz kogoś zabić. Najlepiej gdyby to był Best Jeanist - Przyznam, że po usłyszeniu tego trochę się zamieszałem. Chwilę milczałem nie widząc co powiedzieć.
- To chyba nic takiego skoro chcesz nam pomóc - Stwierdził.
- Pewnie, że to nic takiego. Po prostu nie wiem czy mi się to uda, ale postaram się to zrobić.
- Ale na dowód tego musisz przynieść jego ciało.
- Rozumiem. To wszystko? - Odparłem ze spokojem.
- Tak - Wyciągnął znów jakąś kartkę i mi ją podał.
- Jak już wszystko załatwisz to zadzwoń - Kiwnąłem głową tylko i poszedłem. No cóż... Takiego czegoś nie chciałem, ale trudno. Będę musiał pomyśleć. Nie chcę nikogo przecież zabijać. Na pewno będę musiał przegadać to z samym Jeanist'em. Spojrzałem na kartkę, po czym szepnąłem sam do siebie.
- Oi Dabi... Jesteś okropnie podejrzliwy, może być ciężej niż myślałem... - Westchnąłem i poszedłem przed siebie.

~ Perspektywa Dabiego ~

Pfha! Ten kurczak serio myśli, że dam się tak łatwo? Nawet jeśli zabije kogoś i przyniesie ciało, to tak czy siak nie spuszczę go z oczu. Ah Hawks, Hawks... A może raczej, Keigo?... Czuję, że może przynieść dużo kłopotów, ale ile jednocześnie zabawy, niebywałe. Życie jest pełne niespodzianek, niedługo wszyscy się o tym przekonają. Uśmiechnąłem się i wytarłem kciukiem krew, która spłynęła spod skóry pod okiem. Spojrzałem na gwiazdy oraz księżyc.
- Za bardzo się podekscytowałem wizją, w której wszyscy dowiedzą się prawdy... - zaśmiałem się.

______________________________

Well, jest to krótszy rozdział, ale zawsze coś ( ͡° ͜ʖ ͡°)

The past never forgets ~ Dabi x Hawks [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz