#16

402 51 1
                                    

Dotarliśmy do domu. Miałem iść na górę lecz gdy przekroczyłem parę schodków zatrzymałem się by spojrzeć na Staina.
  On stanął przed drzwiami do piwnicy i zaczął otwierać kłódkę.
  -Co robisz?- Zapytałem zanim wszedł do środka po otwarciu.
  -Idę się opatrzeć.- Odpowiedział schodząc już w dół. Ja się cofnąłem chcąc mu zaproponować pomoc, jednak zamknął mi drzwi przed twarzą.
  -Zostaw mnie. Idź na górę. Już.- Polecił stanowczo i trochę groźnie.
  -Dobrze.- Westchnąłem i ruszyłem w stronę schodów na górę, by się wyspać.

***

  Wstałem wcześnie rano wyspany po nocy w miękim łóżku a nie w celi na jakiejś pryczy. Ruszyłem do kuchni by zobaczyć czy Stain zrobił coś do jedzenia. Po otwarciu drzwi do kuchni zobaczyłem Staina stojącego naprzeciw mnie z kubkiem kawy.
  -Brakowało mi ciebie.- Powiedział, a ja się uśmiechnąłem ciepło w jego stronę. Podał mi drugi kubek w którym też była kawa. Odebrałem go i wypiłem trochę patrząc na niego.
  -Już wiesz co takiego robi wojsko czyż nie?- Zapytał a ja mruknąłem twierdząco i ruszyłem do stołu by sobie usiąść.
  -Dowiedziałem się nawet coś więcej.- Powiedziałem a on usiadł naprzeciw zaciekawiony. -Jestem teraz najbardziej narażony na ich atak, ponieważ jestem jakiejś specjalnej odmiany. Inny odłam rasy nietoperzo-skrzydłych. Dlatego chcieli mnie zwerbować do wojska lub zabić. Jestem zbyt niebezpieczny dla nich.- Wyjaśniłem.
  -Hm. To ma sens. All for one też nie jest zwykłym nietoperzo-skrzydłym. Ktoś równy niemu stwarza zagrożenie.- Przyznał, a ja kiwnąłem głową.
  -Dlatego musimy zebrać własne siły. Pokazać ze każdy kto ma skrzydła jest sobie równy.- Powiedziałem w sumie nieprzemyślanie bo przede mną siedzi osoba bez skrzydeł. Stain strzelił pokerface i zmierzył mnie wzrokiem.
  -No i oczywiście ci bez skrzydeł też.- Dodałem pospiesznie.
  -To nie wyjdzie. Jedyne co możemy zrobić to dopilnować byś wzrósł w siłę. I zabił All For One'a.- Powiedział zdecydowanie i wstał zostawiając kawę.
  -Musi wyjść! Pokażę że nietoperzo-skrzydli mogą współpracować z pierzasto-skrzydłymi.- Powiedziałem po czym dopiłem szybko kawę i ruszyłem za Stainem który wszedł do salonu i podszedł do regału z książkami.
  -Musiałbyś znaleźć do tego kogoś pierzasto-skrzydłego który by mógł ci pomóc.- Powiedział a ja pomyślałem o Kacchanie. Jednak mam z nim ostatnio trudny kontakt. Westchnąłem więc tylko i opuściłem głowę. W tym momencie też Stain podsunął mi książkę.
  -Wszystko o skrzydłach.- Przeczytałem tytuł.
  -Tak. Nie jest to ogólnie dostępna książka, ponieważ wojsko uznaje ją za herezje.- Powiedział a ja otworzyłem spis treści.
  -Czekaj. Przecież tu jest znacznie więcej o skrzydłach niż w podręcznikach szkolnych. Jakim cudem?- Zapytałem.
  -Otóż nasz świat nie pozwala wierzyć w to, że ludzie skrzydlaści są niepowtarzalni. Każda para skrzydeł jest inna lecz...- Zaczął a ja przekartkowałem kilka stron. -Każda para skrzydeł ma związek z inną. Zarówno pierzasto-skrzydli jak i nietoperzo-skrzydli mają swoje odmiany. Co prawda książka jest wybrakowana bo twoja odmiana musi być tak rzadka że nie udało się jej opisać, lecz możemy to szybko uzupełnić.- Powiedział, a ja zamknąłem książkę i zbliżyłem się do niego by go przytulić.
  -Dziękuję ci.- Powiedziałem i spojrzałem na niego.
  -Nie ma za co. To drobiazg.- Odparł krótko uśmiechając się trochę nerwowo po czym pogłaskał mnie krótko po głowie.

***

  Ta książka dała mi nadzieję że mogę połączyć ludzi nie tym, że jesteśmy tacy sami, lecz tym że nas wszystkich łączy to że się różnimy i nie jest to nic złego.

***

Stanąłem przed lustrem i zacząłem prężyć muskuły.
  -Zobacz jaki silny się zrobiłem.- Powiedziałem zadowolony.
  -Minęły zaledwie dwa dni a ty już tak bardzo urosłeś?!- Zapytał Stain przerażony lekko tym faktem i zmierzył mi rogi które znacznie urosły.
  -Aha.- Potwierdziłem i ułożyłem sobie włosy. A on przyłożył miarę do moich skrzydeł.
  -Ja wiedziałem że w tym wieku się rośnie najszybciej ale bez przesady. Twoja odmiana jest wyjątkowo dziwna.- Powiedział a ja się zaśmiałem.
  -Mam już większe skrzydła niż All for One co?- Zapytałem a on kiwnął głową.
  -To dobrze wróży.- Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
  -I szybciej się regenerują.- Dodałem.
  -Faktycznie.- Przyznał oglądając moje skrzydła.
  -To co? Będę mógł iść latać?- Zapytałem podekscytowany.
  -E... no nie jestem pewien.- Stwierdził przy czym podrapał się zmieszany po głowie. -W tym akurat nie mam jak ci pomóc.- Powiedział, a ja się uśmiechnąłem.
  -Będziesz mógł popatrzeć jak latam. Oo, albo wezmę cię na plecy.- Zaproponowałem.
  -Na plecy? Uniesiesz mnie?- Zapytał marszcząc brwi.
  -Jasne! Skoro ostatnio udało mi się ciebie wziąć to teraz tym bardziej.- Powiedziałem dumnie, a on spojrzał na zegarek.
  -Dobrze, ale musimy być w domu przed 20.00.- Powiedział z powagą. Ja zadowolony się uśmiechnąłem.
  -To lepiej już się zbieraj!- Zarządziłem i pobiegłem żeby znaleźć coś cieplejszego do ubrania, jednak zatrzymałem się przy stole w salonie. Stain nigdy nie zostawia bałaganu ani ciuchów tak porzuconych. Zbliżyłem się i podniosłem jego koszulkę. Po nadruku widzę że jest to jego ulubiona, ale ma całe plecy rozerwane.
  -Stain, co się stało?- Zapytałem zmartwiony trochę, a on stanął w drzwiach i spojrzał w moją stronę.
  -Nic istotnego ani wartego uwagi.- Stwierdził a ja jakoś słabo mu uwierzyłem w tą wymówkę.

Demon Izuku (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz