Cinnamon

14.1K 600 3.7K
                                    

— Pośpiesz się, Ron, bo ominiemy obiad!

Rudowłosy chłopak wybiegł z dormitorium i w pośpiechu narzucił szatę.

— Co tak stoicie?! Przez was się spóźnię! — jęknął.

— Czekamy na ciebie od dziesięciu minut — wygarnęła mu Hermiona.

— Seamus zajął łazienkę! — usprawiedliwił się nienaturalnie wysokim głosem.

— Chcecie się spóźnić? — zapytał Harry, kończąc wymianę zdań między przyjaciółmi.

Wyszli z dormitorium, udając się do Wielkiej Sali. Pojedyncze płatki śniegu sypały się ze sklepienia, topniejąc nad głowami uczniów i tańcząc między przypadkowymi osobami.

Wraz ze śniegiem pojawił się słodki zapach przypraw i wypieków, wypełniający Hogwart niemal od początku grudnia.

Uczniowie przy stołach omawiali wyniki poprzedniego meczu, wymieniając się uwagami i komentarzami. Cichy gwar i lekki powiew śniegu, nadawał temu miejscu przytulny i magiczny klimat.

Usiedli przy stole Gryffindoru, nakładając spore porcje świątecznego jedzenia. Kiedy na stole pojawiły się desery, Harry uśmiechnął się, sięgając po swoją ulubioną tarte.

Wśród stołu nauczycielskiego nastała cisza, przerwana przez piskliwy odgłos odsuwanego krzesła. Profesor McGonagall wolnym krokiem udała się do mównicy.

Na sali zapadła cisza, przerywana cichym stukotem jej obcasów.

— W tym roku każdy z was wylosuje osobę, dla której będzie musiał przygotować prezent. Macie na to pięć dni, zaczynając od dzisiaj. Lekcje zostają skrócone i każdego dnia możecie udać się do Hogsmeade.

Harry zupełnie jej nie słuchał. Na początku nawet się starał, ale teraz nawet nie udawał, że wie o czym mówi.

Jego myśli zaprzątał Malfoy, uśmiechając się lekko do Pansy. Harry myślał, że zemdleje, widząc drobny dołeczek, formujący się w jego policzku.

Opamiętał się, przypominając sobie do kogo się uśmiecha. Prychnął. Co takiego ma Parkinson czego on nie? Poza oczywistym, oczywiście.

— Losowanie odbędzie się za chwilę. Nikt z was nie otrzyma osoby z tego samego domu — poinformowała profesorka.

Harry ponownie spojrzał na Ślizgona, który znudzonym ruchem nałożył sobie kawałek ciasta. Harry westchnął cierpiętniczo.

Wstał, dość niedyskretnie podchodząc do stołu Slytherinu.

— Każdy los jest obrzucony czarem, dzięki któremu żaden z was nie będzie w stanie w jakikolwiek sposób zdradzić tożsamości osoby, któr— urwała, patrząc na Harry'ego.

Harry nawet nie zauważył, że przestała mówić, wytrącając chłopakowi widelec i odbierając kawałek ciasta.

Jak gdyby nigdy nic odwrócił się, wsadzając kawałek ciasta do ust.

— Przeszkadzam w czymś, panie Potter? — zapytała profesorka, unosząc brew.

Harry zatrzymał się z widelcem w ustach.

— Oczywiście, że nie, pani profesor — powiedział, wykrawając kolejny kawałek.

— Minus pięć punktów dla Gryffindoru za przerwanie mojej wypowiedzi oraz minus pięć za atak i kradzież deseru innego ucznia.

Harry nie wyglądał jakby szczególnie go to przejęło. Wpakował do ust kolejny kawałek ciasta, siadając przy swoim stole i puszczając oczko Draco.

Cinnamon | Drarry | One-shot ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz