Nigdy nie należałam do osób cichych lub nieśmiałych , zawsze wiedziałam czego chce i zazwyczaj to dostawałam . W poprzedniej szkole chciałam władzy . Miałam ją. Jestem bezpośrednia i szczera aż do bólu , dzięki temu zawsze osiągam swój cel . Mimo to po stracie mamy , która zginęła w wypadku samochodowym poddałam się , pomału zaczęłam stawać się nikim . Nie pasowało to do wizerunku Amelii jaką byłam wcześniej . Zabawny jest fakt że kiedy już kogoś stracisz , zaczynasz się zastanawiać czy aby na pewno to co robisz miało sens . Dochodzisz do wniosku że czas się zmienić , że czas zrobić coś ze swoim życiem , ale wiesz że nie dasz sobie rady . Ja tak miałam . Wybrałam wtedy najprostszą z możliwych dróg - chciałam zniknąć , zniknąć z tego świata . Teraz mam opinie niedoszłej samobójczyni . Dzisiaj nie pozostało mi nic innego jak żyć dalej i udawać szczęśliwą , dostosować się do zasad ojca. ZASADA 1 - koniec z ubieraniem się jak dziwka (tak właśnie nazwał mnie ojciec ) ZASADA 2- jeśli jeszcze raz będę miała bandaże na nadgarstkach trafie do ośrodka dla „idiotów „ ZASADA 3- koniec z tańcem i wyjazdami na konkursy Podsumowując : Zabrali mi wszystko ! Najpiękniejszy sen? Ten, kiedy zasnęłam i się nie obudziłam.