Autorka w końcu poważnie się na siebie zdenerwowała, i w nocy WRESZCIE skończyła rozdział. Już od samego rana, nie mogłam się doczekać, aż wreszcie wrócę z praktyki, i będę mogła wziąć się za poprawianie. Taki fajny powód do radości, na który składały się pewne cudne duszyczki, które mimo długiej ciszy na profilu a przede wszystkim w książce, wciąż dawały znać, że są obecne i pamiętają. Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo to doceniam ❤️❤️❤️