Jutro wjeżdża pierwszy rozdział „Jak Esme dostała swoją wyspę”.
To jedna z tych historii, które znajdujesz przypadkiem gdzieś w głębokich zakamarkach starego archiwum i nagle… cała fala wspomnień wraca.
Nie wiem już, czy to był mój własny tekst, czy może fanfik, który kiedyś przetłumaczyłam albo zapisałam z czystego sentymentu. Pamiętam jednak ten czas: czytanie „Zmierzchu”, szukanie fanfiction po blogach, wymienianie się opowieściami, które żyły w naszej wyobraźni dłużej niż same książki.
Ten rozdział dokładnie taki jest.
Lekki, romantyczny, pełen czułości do postaci, które kiedyś rozpalały wyobraźnię. Historia o deszczu w Forks, o tęsknocie Esme za słońcem, o geście miłości Carlisle’a, który zamienił marzenie w miejsce będące później symbolem szczęścia i intymności.
Ciepła, prosta, nostalgiczna. Jak wspomnienie dawnych marzeń prosto z gorącego brzegu Isle Esme.
Jutro pierwsza część.
Idealna na spokojny, sentymentalny wieczór.