Cześć, dawno mnie tu nie było i należą się Wam małe wyjaśnienia.
Szczerze mówiąc, jesień okazała się dla mnie trudniejsza niż zakładałam. Kolejny epizod depresyjny pogłębił się i przez kilka tygodni szczytem moich możliwości stało się wstanie z łóżka. Zupełnie straciłam pęd, a co za tym idzie wenę.
Zwątpienie we wszystko i myśli o braku sensu robienia cokolwiek sprawiały, że wszystko co napisałam, wydawało mi się zwykłym gównem niewartym pokazywania Wam. Nawet nie czytałam książek, a to już najwyższa skala zjazdu mentalnego, jaką mam.
W końcu stwierdziłam, że muszę to zastopować, bo nie dość, że i tak nic nie wychodzi to tylko dodatkowo się dobijam niemożnością stworzenia czegoś fajnego. Zrobiłam sobie przerwę, zdjęłam z siebie wszystkie oczekiwania i dostosowałam je swoich do fizycznych możliwości, które, niestety, były tak nisko, że sięgały podłogi.
Aktualnie jest lepiej, choć większość energii wciąż schodzi mi na pracę i zmuszanie się do wykonywania podstawowych czynności to chcę powoli wracać do pisania. Będę jednak szczera - nie wiem, jak mi pójdzie i ile czasu mi to zajmie, więc tych, którzy jeszcze tutaj zostali, proszę o cierpliwość.
Na pewno nie porzucę Emily i Nico, którzy wciąż czekają na swój happy endy. Walka trwa, a Richard nie odpowiedział jeszcze za swoje zbrodnie i na pewno będzie jeszcze mącić. Zresztą nie tylko on. Sama też chcę walczyć o tę książkę, więc dam z siebie wszystko, aby przebrnąć przez ten trudniejszy czas.
W planach miałam rozdział kończący II tom, który będzie jednocześnie wstępem do III, czuję jednak, że potrzebuję wrócić do początków, zanim zacznę dopinać wszystkie wątki, co będzie chyba największym wyzwaniem, jakie stawia przede mną własną książka. A więc… cofniemy się w czasie i poznamy trochę starych oraz nowych wątków z perspektywy Nico zanim wejdziemy z buta w ostatnią część Butów.
Mam nadzieję, że Was nie rozczarowałam i wciąż będziecie kibicować bohaterom. <3