Czy to normalne, że przepisuję "Most płaczącej wywerny" po raz... w sumie nie wiem który i znowu przerabiam sceny, personalia (był Fenrir, Henrir, Drizzlen D' Dorah i długouchy wreszcie został Jaezkynem Dorahem), kasuję wątki, dodaję postacie i komplikuję im życie? Bo wcześniej miał to być prosty romans czarnego elfa i smoczycy (prawie jak Shrek), teraz chcę im te ścieżki poplątać, dorzucić problemów i być ogólnie złą mocą sprawczą, bo ogólnie podłego charakteru jestem. Powiedzcie, że też tak macie, bo od tego zastanawiania resztka kudłów mi wypadnie :p