Witam was wszystkich ponownie... Ile to już minęło kiedy ostatni z wami popisałam... Duuuużo. Przybyłam do was z wyżaleniem się.
Dzisiaj spotkała mnie mało przyjemna sytuacja. Wraz z moimi przyjaciółmi (i nie tylko), wracaliśmy z miasta z szkoły, wiecie dzień jak co dzień. Szła parka, moim zdaniem odważna, radosna i widać, szczęśliwa, kochająca się. Byli to geje (moje miasto jest jednym z najmniej tolerancyjnych), szanuje osoby LGBTQ, nie mam nic do nich i sama się z tą społecznością utożsamiam.
Szanuje ich bo mieli odwagę iść za rękę, co było narażeniem ich zdrowia, przez homofobów, których w naszym kraju nie brakuje. Ale mieli wyjeba*e. Myślałam, że ci przyjaciele są tolerancyjni, lecz zaczęli ich wyzywać nawet ich nie znając. Postanowiłam, że ich obronię. I zrobiłam to, powiedziałam ,,Miłość to miłość, nie ma sensu wyzywać kogoś za to że kogoś kocha''. I wiecie co mój przyjaciel powiedział ,,To nie jest miłość", zawiodłam się i to totalnie. Odpowiedziałam tylko ,,Mają odwagę pokazywać że się kochają'', on odpowiedział ,,Za to ich podziwiam, sam im bym nie wyje*ał, ale inni już mogą'', odzyskał jakiś honor w moich oczach.
Skończmy z nienawiścią do ludzi się kochających, wszyscy mają jednakowe prawa, a jeżeli ktoś wyjedzie mi ,,Bóg stworzył kobietę i mężczynę, więc tak powinno być", wkur*ie się na maksa. Gdyby Bóg nakazał to, to nie tworzył by uczuć, ,,kochaj bliźniego jak siebie samego'', czyż nie tak to było? Nie zapominajmy, wszyscy jesteśmy ludźmi. (Jestem wierząca jakby co)