Tego ranka pewien niski rudzielec biegał zdenerwowany po budynku Portowej Mafii. Chuuya Nakahara – bo takie było jego imię – szukał swego partnera. Miał dziś wyruszyć z nim na misję rozbicia małego gangu i zwerbowania jego członków do mafii.
Niestety Dazaia nigdzie nie było. Egzekutor sprawdził każdy najmniejszy kącik. Na próżno. Pytał innych, czy nie widzieli szatyna, jednak wszyscy odpowiadali przecząco. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu.
Chuuya klął na niego w duchu i obiecywał sobie, że jak tylko zobaczy Osamu, to solidnie mu przyłoży. W końcu, zniechęcony nieudanymi poszukiwaniami, udał się do szefa, Moriego Ougaia.
„Dazai odszedł z mafii”- oto, co tam usłyszał.
Na tę wiadomość serce mu stanęło, a świat jakby się zatrzymał. „Co? Odszedł?” - myślał - „Czemu miałby zrobić coś takiego? Co ten dupek sobie wyobraża?!”
Nakahara darzył swojego partnera zaufaniem. I choć na pozór nienawidzili się i ciągle kłócili, jednak byli najlepszymi przyjaciółmi, czego na pewno nie możnaby usłyszeć z ust Nakahary. Pomagali sobie na polu walki i znali się wręcz na wylot. Czarny Duet siał postrach wśród wrogów mafii i nie tylko. Razem byli wręcz nie do pokonania. Dlaczego więc Dazai miałby odejść nie mówiąc o tym rudzielcowi?
Chuuya stał pośrodku gabinetu oszołomiony, aż w końcu w milczeniu opuścił pomieszczenie. Wychodząc wciąż nie rozumiał niczego. W głowie miał miliony pytań. Głównym jednak pozostawało „Dlaczego Dazai odszedł?”. Wypełniła go złość. „Jak on mógł tak po prostu sobie zniknąć? Jeżeli myśli, że teraz będę za nim tęsknił, to się myli! Nie potrzebuję takiego idioty, który odchodzi bez słowa. Nawet lepiej, że go nie ma! Przynajmniej nie będzie zawracał mi głowy głupotami, jak to miał w zwyczaju.” - jego głowa aż huczała od natłoku myśli. Ale mylił się. Jeszcze nie wiedział, że niedługo będzie mu bardzo brakować tego specyficznego samobójcy.
***
Nakahara siedział na podłodze swojego, oblanego wieczornym mrokiem, mieszkania opierając się plecami o białą ścianę. Sączył powoli czerwone wino prosto z gwinta. Jasno lśniący księżyc zaglądał ciekawsko przez otwarte na oścież okno. Jego umysł spowiła mgiełka, a wszelkie odczuwane wcześniej emocje rozmyły się. Odstawił butelkę obok siebie i podźwignął się z pewną trudnością. Oparł się o parapet i począł wpatrywać w nocne niebo. Lekki wiatr rozwiewał delikatnie jego ogniste włosy. Wodził błękitnym spojrzeniem po srebrzystych gwiazdach. I choć z pozoru Chuuya wyglądał nadzwyczaj spokojnie, to w swojej głowie niczym mantrę powtarzał trzy słowa układające się w pytanie. „Gdzie jest Dazai?” Przecież miał nie myśleć o tym idiocie. A jednak. Gdy słońce schowało się z horyzontem, przypomniał sobie o tych wszystkich wieczorach spędzonych razem. Czy to na misjach, czy to z nich wracając. Osamu codzień doprowadzał rudzielca do białej gorączki, ale pomimo tego trzymali się razem.
- Dazai, ty zdrajco... - powiedział cicho spuszczając wzrok na pustą ulicę pod swym oknem.
W tym samym czasie gdzieś po drugiej stronie miasta pewien wysoki szatyn siedząc na trawie nieopodal rzeki również podziwiał, jakże piękny tej nocy, księżyc. Mimo, iż nie słyszał słów byłego partnera, na jego usta wkradł się uśmiech. Przymknął powieki, a wiatr zaczął bawić się kosmykami jego włosów. Chciał być teraz przy Chuuyi. Bardzo chciał. Jednak musiał spełnić prośbę Odasaku. „Dazai... Jest coś, co chcę ci powiedzieć... Bądź po stronie, która ratuje ludzi”. Osamu zawsze podziwiał i szanował Odę, więc te słowa były dla niego praktycznie święte. Sakunosuke powiedział, że dzięki temu Osamu mógłby znaleźć sens w swym życiu. Jednak mimo wszystko nie chciał opuszczać na zawsze swego partnera.
- Jeszcze kiedyś się spotkamy, Chuu... obiecuję...
××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××Dzień dobry, dobry wieczór, czy jakakolwiek inna pora dnia lub nocy
Jest to moje pierwsze opublikowane opowiadanie
Jestem ciekawa, czy ktoś to w ogóle przeczyta i jaka będzie ewentualna reakcja
Wszelkie uwagi dotyczące mojego pisania chętnie przyjmę i postaram się, aby moje przyszłe "dzieła" były lepsze
Trochę się stresuję, nie powiem, ale przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz
Także, mam nadzieję, że się spodobało UwU
Papa~
CZYTASZ
Dazai, ty zdrajco | soukoku one shot
Fiksi PenggemarMój pierwszy shot Mam nadzieję, że komuś się spodoba QwQ !Art z okładki nie jest mój!