Rozdział 2

176 11 0
                                    

Następnego dnia Severus siedział z kubkiem kawy rano przy śniadaniu czytając nowe  wypociny Proroka Codziennego, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Z początku myślał, że to jego starsza sąsiadka, mieszkająca kilka domów dalej, przyszła prosić o trochę mąki do ciasta, ponieważ znowu jej brakło kiedy niespodziewanie przyjechały jej wnuki i trzeba było dopiec kolejną partię. Dobrotliwa i zawsze grzeczna starowinka z wdzięcznością przynosiła mu później bardzo duży kawałek tego ciasta, ponieważ został, a jej drugi syn i synowa nie zabierali ciasta na zapas od niej ponieważ ich dziecko nie mogło jeść dużo słodyczy że względu na jakąś alergię i bali się, jak co roku, że dzieciakowi spuchnie gardło. Dlatego wstał od stołu i ruszył do drzwi, ówcześnie chowając różdżkę do rękawa. Był oczywiście bez swoich profesorskich szat. W domu wolał nosić swobodne mugolskie ubrania. Dziś miał na sobie zwykłe, ciemne jeansy i czarną koszulę z  nowym arendelleskim haftem przedstawiające kryształy od kołnierza w dół oraz przy mankietach, którą swoją drogą dostał na święta od swojej kuzynki. Otworzył w końcu drzwi i stanął zaskoczony. Przed nim nie stała jego sąsiadka, a młoda kobieta, z jakimś może dwa lub trzy lata. Miała na sobie mugolski strój – biała sukienka do łydek z haftem, identycznym jaki był na jego koszuli, po całej sukience, beżowe, wysokie do kolan kozaki i beżowy, rozpięty płaszczyk zimowy z białym futerkiem przy kapturze, mankietach i reszty wykończenia. Nie miała czapki. Platynowe włosy miała spięte w długi francuski warkocz, teraz trochę roztrzepany, ozdobiony w delikatne śnieżynki i przerzucony przez lewe ramię. Na rumianej od mrozu twarzy malował się piękny i powalający uśmiech. Przyglądał się jej przez chwilę.

- Tak? W czym mogę pomóc? – zapytał Severus starając się zabrzmieć grzecznie

- Witaj kuzynie. Bardzo do twarzy ci w tej koszuli, którą ci wysłałam na święta w zeszłym roku. – odpowiedziała dziewczyna

- Elsa? To ty? – zapytał zdumiony
Jedyne zdjęcie jakie miał, było tym, które pokazał mu jego dziadek. Ale było to jedynie zdjęcie z jej dzieciństwa, gdzie miała góra z pięć lat.

- Tak Severus’ie. Po tylu latach w końcu mogłam cię znaleźć i zobaczyć. – odpowiedziała Elsa

- Wejdź proszę. U nas okropnie zimno. Jeszcze takiej zimy u nas dotąd nie było. – powiedział Snape

Przepuścił kuzynkę w drzwiach i zamkną je za nią. Kiedy się odwrócił, Elsa mocno go przytuliła. Stał zdziwiony ponieważ jak dotąd wiedział, że była zamknięta w sobie i raczej nie okazywała tyle uczuć tak jak on.

- A ty co taka przytulaśna się zrobiłaś co? Królowej tak nie przystoi.– zapytał Severus rozbawiony gdy również ją objął

- To długa historia. I nie jestem już królową. Teraz Anna przejęła moją pałeczkę rządzenia. Ja jej tylko pomagam. Jestem teraz obrońcą Zaczarowanego Lasu. Jestem teraz duchem lodu i strażniczką lasu. – odpowiedziała Elsa

- Co? Najwyraźniej dużo się zmieniło, od naszej listownej rozmowy. Musisz mi o tym wszystkim opowiedzieć. – powiedział Severus prowadząc kuzynkę do salonu

Elsa od razu rozwaliła się na kanapie, na co kruczowłosy zaśmiał się cicho. Zasiadł w fotelu i przywołał kawę z ciastkami. Elsa widząc ogromną górę pierników i zaśmiała się głośno. Tylko ona wiedziała, że czarnowłosy kuzyn uwielbia pierniki i potrafi jeść je tonami.

- Więc? – zapytał  gryząc ciastko

Elsa zaśmiała się ponownie i zaczęła opowiadać. Severus słuchał tego co mówi i nie mógł sapnąć kiedy doszła do momentu, co się w stało w Ahtohallan. Na sam koniec tej opowieści wstał i usiadł obok niej i po prostu ją przytulił, czując, że o mało nie stracił swojej kochanej kuzynki tak jak Lily.

- Czyli mówisz, że już wszystko uporządkowałyście z Anką w Arendelle. – powiedział Snape

- Tak. I dlatego też przyszłam żeby zaprosić cię do nas na święta. Spodziewałam się, z spędzisz je albo w szkole, albo tutaj samotnie. Święta to czas spędzony z rodziną. A Prince’owie powinni trzymać się razem. Nie chcę żebyś spędził święta tutaj samotnie pogrążając się w rozpaczy jak to robisz co roku. No proszę, będziemy z Anką robić pierniczki...– powiedziała Elsa

- Wiesz... Z początku miałem zamiar spędzić tutaj święta, ale chyba mnie przekonałaś. – powiedział książę szczerząc się

- W takim razie na co czekasz? Pakuj się i jedziemy. – zawołała radośnie jego kuzynka 

Severus cicho zaśmiał się z nadmiernego wybuchu radości kuzynki. Jednak podniósł swoje szanowne cztery litery i ruszył do sypialni po swoje rzeczy. Gotowy zszedł do przedpokoju, gdzie czekała na niego Elsa.

- Skoro już tu jesteś, to przy okazji pokaże ci Ulice Pokątną. – powiedział Severus

- Byłoby cudownie. Ojciec zabrał mnie tam tylko raz kiedy byłam mała. Już zdążyłam zapomnieć gdzie był sklep Olivandera. – powiedziała Elsa
- W takim razie chodźmy. – odparł Snape

Jednak zanim wyszli, rozległ się dzwonek do drzwi. Severus otrzymał je od razu wiedząc kto za nimi stoi. Jak się okazało była to jego starsza sąsiadka.

- Witam pani Collins. W czym mogę pomóc sąsiadce? – zapytał Severus grzecznie

- Witaj kochanie. Przyniosłam ci trochę miodowca. – odpowiedziała pani Collins

- O bardzo pani dziękuję. Może wejdzie pani na chwilę na herbatę. Zmarznie pani na tym mrozie. – powiedział grzecznie Sev

Co jak co, ale jego sąsiadka uwielbiała go. Zawsze kiedy ją spotykał pomagał jej gdy tylko był na Spinner’s End. Znali się od bardzo dawna. Często uciekał, na tyle ile miał sił, do niej gdy jego ojciec skończył go bić lub gdy był ten nie dał rady dogonić syna będąc tak bardzo pijanym. Pani Nancy Collins i jej mąż Franc przeprowadzili na Spinner’s End z Dover, kiedy Severus miał 8 lat. Ich dzieci były starsze od Severus’a i szybko wyjechali na studia za granicę. Mieli dwóch synów.  Leonarda, który ułożył sobie życie w Stanach Zjednoczonych. Młodszy z braci, Patrick, wylądował znowu we Włoszech i tam osiadł.

- Kochany jesteś Severus’ie. Ale widzę, że wychodzisz gdzieś z tą piękną damą. Nie będę wam przeszkadzała. – powiedziała starowinka

- Ależ skąd pani Collins. Zapraszam panią. – powiedział Severus

- No dobrze, ale wejdę tylko na chwilę. I ile razy ci mówiłam, żebyś mówił mi po imieniu Severus’ie. – odpowiedziała Nancy

- No dobrze, więc zapraszam Nancy. Zaraz zrobię herbatę. – powiedział Sev

Ponownie znaleźli się w salonie. Nancy rozsiadła się wygodnie i wciągnęła w rozmowę piękna blondynkę.

- Skąd jesteś kochanie? Nigdy cię tutaj nie widziałam. – zapytała Nancy

- Mam na imię Elsa. Jestem z małego kraju leżącego na półwyspie norweskim. Jestem kuzynką Severus’a. – odpowiedziała Elsa

- Hmmm gdzieś słyszałem o królowej Elsie z Arendelle. – powiedziała pani Collins

Elsa zarumieniła się trochę, co nie uszło oku Nancy.

- Nie.. Nie mów dziecko, że to ty... . – powiedziała staruszka

- Tak, to ja. Ale już nie jestem królową... . – odpowiedziała Elsa
Nancy podniosła brew, więc blondynka opowiedziała jej po które co się wydarzyło.

- O mój Boże. Odnalazłaś Matiasa? Dziękuję ci. To mój kuzyn, z dalszej rodziny. Tak bardzo się martwiłam, kiedy doszły mnie słuch, że zaginął. Jeśli będziesz go widzieć w najbliższym czasie, wspomnij mu o mnie, żeby mnie odwiedził. – powiedziała Nancy i uścisnęła mocno dziewczynę

Wówczas wszedł Snape z herbatą. Pani Collins odwróciła się w jego kierunku i zaczęła go wypytywać.

- A więc jak się mają sprawy w Hogwarcie? Dumbledore nadal urzęduje w szkole i Wizyngamocie? Powiedz mi kochanie, nadal jest takim dupkiem z wielkim ego? – zapytała Nancy

- Tak. Stara Koza nadal rządzi i raczej nie ma zamiaru ustąpić miejsca komuś, kto byłby odpowiedni. – odpowiedział Severus

-  Co z dzieckiem Potter’ów? Wiesz coś o tym? Martwię się trochę o syna słodkiej Lily. Z tego co pamiętam ona i ty byliście jak rodzeństwo. – powiedziała pani Collins

- Nie wiele wiem o tym. Jedynie wiem, że Albus umieścił go z jakąś mugolską rodziną, żeby był bezpiecznie ukryty. – westchnął cicho czarnowłosy
Nancy pokiwała głową w zamyśleniu i zetknęła na zegar.

- O matko, ale się zasiedziałem. Będę już szła. Franc miał zadzwonić do Patricka. Mały Mike znowu dostał jakąś alergię i mieli nam dać znać co z nim. Ostatnio dzięki tobie odczulili go na laktozę i mąkę. Teraz było to coś poważnego bo Meryl jechała z nim na pogotowie. Dzieciak o mało się nie udusił. Pewnie nie dadzą rady przylecieć na święta. – powiedziała Nancy

- Czyli w tym roku zostaniecie sami, chyba że Leo przyleci ze Stanów. – powiedział Snape

- Raczej będziemy sami. Leo dzwonił dziś rano, że cały Waszyngton zasypało. Mówił, że wszystkie loty odwołali. On i Alexa będą musieli poczekać aż się z tym uporają, a tam ciągle co noc zasypuje i wszystko od nowa. – odpowiedziała Nancy

- Alexa? Czyżby Leonard nareszcie przestał gwiazdorzyć i w końcu któraś go zdobyła? – zapytał Severus

- Tak, poznali się na planie serialu w którym gra. Nie uwierzysz. Po trzech miesiącach brali ślub w Vegas bo okazało się, że Alexa zaszła z nim w ciążę. Jej rodzice nie pozwoliliby im mieszkać razem bez ślubu. Wiesz są bardzo konserwatywni. – powiedziała Nancy

- No to ciekawie się działo kiedy ja byłem zajęty nauczaniem tych bałwanów. – mruknął Mistrz Eliksirów

- No dobrze, a ty gdzie spędzisz święta w tym roku? – zapytała pani Collins

- Cóż w tym roku poszczęściło mi się. Jadę do Arendelle na ten czas. W końcu mogę poznać lepiej moją kuzynkę. – odpowiedział Severus

- O tak się cieszę. No dobrze, nie zagaduje was już. Pozdrówcie ode mnie Matiasa. – powiedziała Nancy żegnając się – I nie zapomnijcie zabrać ciasta. Nie może się zmarnować. – dodała

Starsza sąsiadka wycałowała kuzynostwo i z uśmiechem wyszła.  Severus machnął ręką, przywołał ciasto i dopakował je do swoich rzeczy, uprzednio zabezpieczając je aby się nie rozwaliło i nie pobudziło ubrań. Po czym oboje ponownie się ubrali i ruszyli w końcu na Pokątną.

Świąteczny Cud - MiniaturkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz