Severus i Elsa weszli na ulicę Pokątną. Jego kuzynka z wesołymi ognikami ciekawości w oczach przyglądała się witrynom. Zahaczyli o księgarnie, gdzie Elsa biegała od półki do półki w poszukiwaniu książek, które ją interesowały. Severus śmiał się po cichu pod nosem. Nie mógł uwierzyć, że była królowa Arendelle potrafi zachować się jak ciekawska nastolatka. A byli niemal w tym samym wieku. Ona miała 24 lata, on był starszy od niej o trzy lata. Po jakieś godzinie wyszli z torbą, w której znalazło się z około trzydzieści książek, a ¾ z nich było tym, co wybrała Elsa dla siebie i Anny. W końcu dotarli do Olivandera, gdzie Elsa Bardzo chciała iść. Weszli do pomieszczenia sklepu, a kilka sekund później Garric Olivander stanął za ladą.
- Witam panie Snape. Witam panienko Prince. W końcu znalazłaś do mnie drogę, dziecko. – powiedział Olivander
Oboje kiwnęli głową w geście przywitania.
- Ma pan coś dla mnie ciekawego panie Olivander? – zapytała Elsa
- Tak, poczekaj chwilę. – powiedział Garric
Stary czarodziej zniknął na kilka minut w zapleczu, a kuzynostwo pogrążyło się w rozmowie na błahy temat. Kiedy różdżkarz wrócił, zauważyli, że staruszek z uśmiechem niesie pięknie zdobione pudełko z grawerunkiem. Elsa rozpoznała kryształ, który widziała w Ahtohallan i wciągnęła powietrze z zaskoczenia.
- Czekała na ciebie królowo Elso i strażniczko Zaczarowanego Lasu, duchu serca Ahtohallan. – powiedział Garric
- Jak to? – zapytała blondynka zaskoczona
- Ta różdżka została zrobiona na prośbę twojej matki Elso. Twoja różdżka jest zrobiona z magicznego drzewa z Zaczarowanego Lasu. Jej rdzeniem są łuski Lodowej Salamandry i kryształy z jaskini Ahtohallan. Weź ją, jest twoja. Czekała na ciebie. – powiedział Olivander
- Z salamandry takiej jak mój Runie? – zapytała dziewczyna
- Tak, i o ile pamiętam to w różdżce twojego kuzyna także są. – powiedział Garric
– Prawda panie Snape? – zapytał Severus’a
Snape skinął głową w odpowiedzi. Najwyraźniej Olivander skądś znał magiczny dar rodziny Prince’ów. Każdy kto miał ten dar, miał w rdzeniu różdżki łuski Salamandry Lodowej.
- W takim razie dziękuję Garric'u, że ją dla mnie przechowałeś. – powiedziała Elsa
Chwilę jeszcze porozmawiali ze sklepikarzem, a później wyszli, aby udać się jeszcze do cukierni Floriana Fortesque. Zamówili sobie po słodkim deserze oraz dużym kubku z rozgrzewającą herbatą i pogrążyli się w rozmowie. W pewnym momencie Elsa zapytała o skąd Nancy Collins wiedziała o Hogwarcie.
- Nancy Collins pochodzi z Ameryki. Była razem z mężem zamieszana w sprawy z Grindelwald’em. To tam poznała Dumbledore’a. Chyba niezbyt się polubili skoro nadal uważa go za dupka. – odpowiedział Severus
- No a skąd wylądowała w Anglii? – zapytała dziewczyna
- Przybyła z Franc'em do Wielkiej Brytanii kilka tygodni po aferze z Grindelwald’em. Nie mogła znieść tego wszystkiego, więc przeprowadzili się do Dover. Nie było to proste, bo musieli przyrzec rządowi, że nie będą mówić nikomu o swoim magicznym pochodzeniu. Mieszkali tam z dziećmi dopóki Leonard i Patrick nie zaczęli przejawiać przypadkowej magii. Później przyszły listy z Hogwartu i przeprowadzili się w bardziej spokojniejsze miejsce gdzie łatwiej było im się wtopić w miejscowych. Chłopca Nancy chodzili do Hogwartu tylko przez pierwsze dwa lata, jest między nami rok różnicy. Leo na swoim trzecim roku dostał propozycję wymiany na rok do Ilvemorne. Oczywiście Patrick pojechał tam razem z nim. Spodobało im się tam bardziej niż w Hogwarcie i przenieśli się na stałe aby dokonać tam swoją edukację. – odpowiedział Severus
- A skąd ci o tym powiedziała skoro mieli zakaz? – spytała Elsa
- Dzięki mojej przypadkowej magii. Mój ojciec był wtedy pijany, a matka na zakupach za jedne z ostatnich pieniędzy, których nie przepił. Był wściekły, że matka jeszcze nie wróciła i nie zrobiła mu obiadu. Wyładował się wtedy na mnie. Uciekałem przed nim, dopóki nie potknąłem się o korzeń. Po którymś kopniaku zadziałała przypadkowa magia i zakrwawiony znalazłem się w ich ogrodzie dosłownie na jej oczach kiedy rozwieszała pranie. Od razu wiedziała, że jestem czarodziejem. Opatrzyła mnie i od tamtego czasu zawsze mi pomagała. Teraz ja się mogę odwdzięczyć pomagając im kiedy tylko jestem na Spinner’s End. – odpowiedział Severus
Elsa nie drążyła dalej tematu. Zmieniła na inny i pogrążyli się w rozmowie. Po jakieś godzinie wyszli i teleportowali się do portu w Arendelle. Stamtąd pieszo poszli do pałacu, robiąc małą wycieczkę krajoznawczą po drodze z anegdotami. Po późnym popołudniem wraz z Anną zabrali się za obiecane pieczenie pierników na święta.
![](https://img.wattpad.com/cover/252362537-288-k736483.jpg)
CZYTASZ
Świąteczny Cud - Miniaturka
FanfictionTroje różnych osób żyje we własnym świecie, mierząc się ze swoimi sprawami. Ich drogi zaczną naraz przeplatać się, w momencie gdy Severus Snape podejmie jedną, nagłą, prawie nic nie znaczącą decyzje, gdzie ostatecznie spędzi Boże Narodzenie. Jak tak...