- Nie mogę uwierzyć, że jedynie przechodząc przez tę dżunglę i górskie pastwiska, mogliśmy przy okazji zobaczyć lodową krainę i ponownie zobaczyć ten stan gdzie leży zamek. Naprawdę wasza kraina jest mała, mniejsza niż mi się wydawało - odparł Eryk. Jednocześnie fakt tak małej krainy go pocieszał, bo wiedział, że wcale się tak długo nie podróżuje się między nimi jak mogłoby się wydawać. Dzięki temu też wierzył, że szybciej skończą tą misję.
- Najbardziej podobało mi się gdy spotkaliśmy te wasze psy pasterskie, Dryle - odparł River. - A fakt, że skrzaty są rolnikami zaskoczył mnie. Przeeecież oni są tysiąc razy mniejsi od własnych psów pasterskich.
- Też o tym pomyślałam - zaśmiała się spacerująca obok niego Dagie.
W pewnym momencie weszli na ostatni szczyt zielonej góry i zobaczyli przed sobą wielkie miasto z tysiącami różnych gatunków, podobnych do siebie drewnianych domów i ulicach pełnych koni.
- Oto moi państwo Dom - powiedziała jak zwykle dosyć chłodno Nastazja. I za nim kontynuowała schodzenie spojrzała za siebie marszcząc kolejny raz nos. Odkąd wyszli z Azi, wciąż wydawało jej się, że ktoś za nimi idzie, jednak ciągle nikogo nie widziała.
- Mówiąc szczerze, wyobrażałam sobie to miejsce praktycznie tak jak wygląda - powiedziała Kallen patrząc podobnie jak każdy inny na miasto. Jedynie Woren w tej chwili latał gdzieś za owadami i niemal nie zwracał uwagi na nic innego.
- Ja byłem tu dwa razy i nie należy ono do moich ulubionych miejsc, ale Ika jest jeszcze gorsza, pełna handlarzy, oszustów i złodziei - Skrzywił się lekko Blue, po czym zerknął za siebie, patrząc gdzie znowu podziewa się Woren. Oczywiście próbował złapać motyla oddalając się od nich. - Woren chodź tu i trzymaj się blisko mnie, bo jeszcze coś ci się stanie.
Wilkołak spojrzał na niego i podbiegając ujrzał miasto którego oczywiście w ogóle wcześniej nie zauważył. Oczy mu wręcz zaiskrzyły z podekscytowania, że może zobaczyć kolejne nowe miejsce, jego ogon mówił to sam za siebie.
- Ale fajnie! - krzyknął jeszcze bardziej ożywiony Woren.
Nastazja zaprowadziła ich wszystkich do restauracji, bo szczerze mówiąc te miasto działało na dosyć dziwnej zasadzie. Zasadzie, która polegała jedynie na zarabianiu. Dlatego nie można było się dziwić wróżowi, że nie lubił tego miejsca. Tu nawet nie było ławek, więc jeżeli chociaż na chwilę chciało się usiąść i to nie na brudnej ulicy, po której ciągle jeżdżą konie, było się zmuszonym zatrzymać przy jakimś barze czy w jakimkolwiek innym miejscu i zapłacić. Taki jest urok tego miejsca. A ten fakt i zaprowadzenie ich do restauracji był też tylko wymówką by nie zrobili niczego głupiego.
- Za chwilę wracam, pomyślcie co chcecie zamówić - powiedziała Nastazja i zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć, szybko zniknęła z ich pola widzenia wgłąb pomieszczenia. Można było pomyśleć, że wyszła z budynku poszukać w końcu kogoś przy keji ze statkiem albo łodzią, jednakże poszła jak zwyczajna osoba do łazienki...
Zamykając za sobą drzwi, czarnowłosa złapała się za swój bok i przygryzła z bólu wargę. Nie wiedziała jak długo jeszcze będzie mogła wytrzymać w tym ciele, gdyż każdego dnia jej stan się tylko pogarszał. Przelłknęła ślinę i odchodząc od drzwi stanęła prosto przed lustrem. Pomału odkryła swoją górną część ciała i zobaczyła błyszczącą się biel, rozchodzącą się pomału na resztę ciała. Na dodatek czerwona krew powoli skapywała z jej przeklętego urazu. Zasłoniła spowrotem ranę koszulką i wyszła z łazienki jakby nigdy nic i rzuciła najnormalniej w świecie saszetkę złotych monet na stół wybrańców.
- Uważajcie by nikt wam jej nie ukradł. I nie wychodźcie stąd póki nie wrócę - powiedziała poczym spojrzała swoim chłodnym wzrokiem na młodą czarownicę. - Kallen, idziesz ze mną.
![](https://img.wattpad.com/cover/214534657-288-k177917.jpg)
CZYTASZ
Serce Eteru "Droga Płomienia" Część 1
FantasíaKrólowa Em umarła, a kiedy siódemka wybrańców się obudziła, byli w nieznanym nim świecie fantasy, w śnie, żarcie i równoległej rzeczywistości. Spotkali wielu na swojej drodze, mieli równierz przewodniczkę która znała ten świat już przez ponad trzy t...