Rozdział 3

805 33 13
                                    

Na eliksiry poszłam chwilę spóźniona i usiadłam w ostatniej ławce przy ścianie, miałam całe oczy spuchnięte po przepłakanej nocy, miałam na sobie duża bluzę i dresy nie miałam czasu aby sie ubrać
-"dobrze, więc dziś będziecie pracować w parach Granger i Potter i został nam Pan Malfoy i Panna Johnson"
Zajebiscie, niby nie mogę uciekać od problemów nie jestem typem tych osób ale potrzebowalam chwli aby przemyśleć całą sytuację, do niczego nie doszło ale przeraża mnie czyjś dotyk, boje się do kogoś zbliżyć, nawet z nikim sie nie przytulam nawet z Emilly. Wczoraj byłam pijana więc pozwoliłam mu się odprowadzić ale to było dla mnie za dużo, nawet nie wiem co mam mu powiedzieć nie mogę przecież mu powiedzieć prawdy
-"hej" powiedział dostawiając krzesło a na jego twarzy pojawił się ten wredny uśmieszek
-"cześć" powiedziałam i odwróciłam wzrok
-"dziś będziecie robić wywar żywej śmierci, najlepsza para dostanie fiolkę felix felicis, wskazówki macie w podręczniku a wszystkie potrzebne składniki w magazynie"
Widząc że Malfoy nie chce sie ruszyć wstałam i poszłam do magazynu,wszyscy już wyszli a ja próbowałam dosięgnąć fiolkę byłam za niska, super po prostu super. Usłyszałam oddech na plecach przez co przeszły mi ciarki, wziął fiolkę i podał mi ją do ręki
-"Ana porozmiawiaj ze mną, proszę wiem że nie powinienem tego robić ale myślałem... Sam nie wiem co myślałem jedyne co mogę powiedzieć to przepraszam..."
-"nie przepraszaj nie powinnam się upijać"
Co z tego że miam traume i nie radzę sobie ze sobą nie powiem mu tego.. Zresztą to moja wina nie powinnam się upijać. Odwróciłam sie na pięcie i sobie poszłam powinniśmy już zacząć, usiadłam przy ławce a za chwilę dołączył Malfoy

Udało się nam, zdobyliśmy te fiolki, jeśli nam być szczera nie sądziłam że książę slitherinu jest tak dobry z eliksirów, ciągle mnie zaskakuje ale muszę przestać o nim myśleć, jie mogę się zakochać, jestem za brzydka i gruba. Jie zasługuje na takiego chłopaka jak on zresztą on by takiej nie chciał, w końcu może mieć każdą jaką zechce, każda laska się do niego ślini. Nadeszła pora obiadu, nałożyłam sobie trochę fasolki jest nisko kaloryczna idealnie! Jeśli mam być szczera rysowałam tylko kółka widelcem na talerzu po chwili dosiadł sie do mnie Draco
-" czemu nie jesz?" zapytał i było słychać troskę w jego głosie czyżby ten słynny Draco Malfoy martwił sie? I to o mnie? Nie możliwe
-"nie jestem głodna" powiedziałam obojętnie, nie odwróciłam nawet wzroku żeby na niego spojrzeć
-"cały dzień nic nie jadłaś, nie było cie na śniadaniu, wszystko w porządku?"
-"tak wszystko okej, po prostu źle się czuję, wczoraj trochę przesadziłam z alkoholem"
skłamałam nie chciałam aby się mną interesował, nie chciałam żeby się martwił zaraz zaraz czy ty pomyślałaś że on może sie o ciebie martwić?! Weź sie w garść dziewczyno jesteś za gruba dla niego!!
-"trzymaj"
Postawił na stół jakiś flakonik
-"co to jest?"
-"Coś na kaca"
-"dzięki"
Nie chciałam tego pić, dobrze się czułam, nigdy nie miałam kaca nawet jak upiłam się do nieprzytomności, zresztą nie wiedziałam co to jest, nie ufałam mu na tyle może to jakieś witaminy? Albo jakiś syrop ze składnikami odżywczymi? To są zbędne kalorie które nie są mile widziane w moim organizmie, schowałam fiolke do kieszeni
-"nie wypijesz?" zapytał po czym podniósł jedną brew
-"zaraz, pójdę do dormitorium i wypije nie chce aby ktoś to zobaczył"
-"jak chcesz" było widać zdziwienie na jego twarzy ale nie chciał w to wnikać za co byłam mu wdzięczna" choć ze mną o 20 na wieżę astronomiczną proszę chce ci wynagrodzić wczoraj "
-" dobrze przyjdę "
No co? I tak nie mialam nic lepszego do roboty w końcu Emilly przyjeżdża za 3 dni. Draco gdy usłyszał odpowiedź wyszedł z wielkiej sali, porobiłam jeszcze kilka kółek w talerzu i udałam się w stronę wyjścia

Na obronie przed czarną magią Snape dał nam do napisania wypracowanie na 5 stron, nie lubię odkładać wszystkiego na potem więc odrazu po lekcji poszłam po lekcji do biblioteki, nie ukrywam że trochę się zasiedziałam i spóźniłam się na kolację, kiedy skończyłam spojrzałam na zegarek 20.05 kurwa spóźniłam się, spakowałam rzeczy do torby i pobiegłam na wieżę, dodatkowe kalorie spalone czyli w sumie dobrze wyszło. Kiedy weszłam na wierzę zaniemówiłam przy oknie stał Draco ubrany był w czarny garnitur w którym wyglądał bosko a w ręku trzymał kwiaty  czerwonych róż, moje ulubione kwiaty, był tam również stół (musiał go wyczarować) wyglądał cudownie na tle takiego pięknego nieba na którym było widać gwiazdy  na talerzach był mój ulubiony makaron z krewetkami ale z kąd on to wiedział?!
-" już myślałem że nie przyjdziesz"
-" przepraszam zasiedziałam się trochę w bibliotece, robilam wypracowanie dla Snape'a"
Wręczył mi bukiet kwiatów i odsunął krzesło abym mogła usiąść i sam zajął miejsce po drugiej stronnie stołu
-"nie byłeś na kolacji więc kolacja przyszła do ciebie"
-"dziękuję to miłe ale skąd wiedziałeś że to lubię?"
-"Emilly"
-"serio ona ci powiedziała?" zaśmiałam się
-"jedz śmiało, nie jest otrute"
-"wiem, naprawdę dziękuję to naprawdę miłe ale ja nie jestem głodna"
-"Ana cały dzień nic nie jadłaś, na kolacji też cie nie było, musisz coś zjeść"
-"mam słaby żołądek po wczorajszym"
spóściłam wzrok nie chciał widzieć jego wzroku, wstał i kucnął obok mnie
-"wypiłaś to co ci dałem?"
-"tak" skłamałam
-"kłamiesz, gdybyś to wypiła czułabyś sie dobrze"
Wziął mój podbródek abym na niego spojrzała, zatrzęsłam się na ten dotyk, gdy chłopak zobaczył moją reakcje odrazu zabrał rękę
-"co się dzieje Ana?" zapytał, po jego głosie było można zauważyć że naprawdę sie martwił
-"nic naprawdę, wszystko okej"
-"w takim razie zjedz coś, jesteś cała blada"
-"dobrze ale ty też jedz" po moich słowach chłopak wrócił na swoje miejsce, wzięłam makaron na widelec
-"jaka piękna noc" powiedziałam i wzielam makaron do ust aby chłopak to zobaczył po czym spojrzał na widok w tym czasie wzięłam serwetkę i wyplułam wszytsko, schowałam to do torby, byłam wdzięczna że miałam ją przy sobie
-"tak to prawda ale chciałem cię o coś zapytać"
-"tak?"
-"pójdziesz ze mną na bal bożonarodzeniowy?"
-"zastanowię się okej?"
-"jasne" jego uśmiech zszedł z jego twarzy, ale nie mogłam powiedzieć tak ojciec chciał mnie widzieć w święta a nie mogę mu się postawić
-"Draco przepraszam ale muszę już iść, późno już"
-"mogę cię odprowadzić?"
-"dzięki ale poradzę sobie"
Wzielam torbę i wybiegłam, biegałam aby spalić kalorie, dobiegam do dormitorium, otworzyłam drzwi, wzięłam poduszkę położyłam ją na podłodze i zacząłam robić brzuszki. Byłam cała mokra, cała zmęczona i nie miałam siły na nic, wzięłam czystą bieliznę i piżamę, stanęłam na wagę znowu za dużo, pora na kąpiel i walnęłam się na łóżko, zasnęłam...

obliviate [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz