☾ ROZDZIAŁ 2. WODA MORSKA I KONWALIE ☽

2.3K 189 116
                                    

~ ERIS ~

Omega usiadł przy swojej macosze i spiął się lekko. Nie czuł się przy niej niekomfortowo, po prostu nie był pewien, czy w ogóle chciałby przeprowadzać tego typu rozmowę. Nie ważne, czy była to Annya, czy byłaby to jego mama, a nawet gdyby miał rozmawiać z Kendrith, która tłumaczyła mu przecież sprawy między Omegami i Alfami, to i tak czułby się nieswojo.

– Wiesz... to... – Annya zaczęła, a Eris od razu zrozumiał, że ta rozmowa również nie przychodzi jej łatwo. Ucieszył go ten fakt. Nie był w tym sam.

– Tak, wiem. Tyle chyba wystarczy – mruknął. Nie zamierzał być nieuprzejmy, miał nadzieję, że kobieta zrezygnuje i będzie mógł położyć się, zasnąć, a być może jego piękne sny znów go dziś odwiedzą.

– To ważna decyzja w życiu. Będziesz Luną Ciemnych Piasków i partnerem przywódcy. To obowiązek i... ciężka praca. Wataha będzie od ciebie oczekiwać wypełniania obowiązków, jako ich opiekun, pomocnik i patron. Alfa... też będzie... – przerwała i podrapała się po głowie.

– Tak, wiem. Obowiązek Omegi. Potomstwo i troska o dom, oraz naszą więź. Wiem o tym An, nie musisz mi tego mówić – Macocha pozwoliła mu kiedyś mówić do siebie An, w ten sposób stawali się sobie bliżsi.

Zapadła między nimi cisza. Beta szukała kolejnych słów, które chciała mu jeszcze powiedzieć, ale nie zamierzała sprawić, by ta rozmowa brzmiała niewygodnie. Wystarczy, że już tak to odczuwali, nie było powodów dokładać więcej.

W tym czasie, gdy An siedziała wciąż na łożu Omegi i w głowie układała jakieś porządne zdania, Eris postanowił domknąć swoją torbę i położyć ją przy drzwiach. Miał już wszystko przygotowane, a jedyne czego teraz pragnął, to opłukać się po całym dniu i zanurzyć ostatni raz w swojej pościeli. Już od jutra nie będzie spał w swoim pokoju, to był ostatni moment, by odpłynąć do jego prywatnej krainy wymalowanej marzeniami.

– Spróbuj go poznać Eris. Jest przywódcą, ale nie złym Alfą – To nie były słowa, które wcześniej Annya chciała powiedzieć, ale ostatecznie tylko to wyszło z jej ust.

– Nie znasz go, ja też nie, więc może jest zły – Omega usiadł ponownie obok blondynki, która znowu drapała się intensywnie po głowie. Robiła to ze stresu, gdy nie wiedziała co ze sobą zrobić, a największym jej wtedy problemem były dłonie, które musiała za wszelką cenę czymś zająć.

– Nie skrzywdzi Cię – powiedziała miękko i przysunęła się, chcąc pogłaskać Erisa po jego rudej czuprynie.

Chłopak odsunął się i nie pozwolił jej na to. Te słowa go poruszyły, bo wcale nie o to mu chodziło, a przynajmniej nie w pierwszej kolejności: nie miał na myśli krzywdy fizycznej. Tego był w dziwny sposób pewien, kalkulował sobie, że w końcu będzie oznaczony, a znak jest zarazem symbolem więzi, jak i sojuszu z jego watahą. Gdyby tylko coś zrobił Erisowi, na pewno rozpoczęłaby się wojna. Może i był tylko Omegą, z czego jego ojciec nie jest dumny, ale nawet jeśli, to w sprawie honoru, stanie po stronie skrzywdzonego syna. Nie dlatego, bo martwi się o niego, ale dlatego, że martwi się o swoją reputację. Jak by to niby wyglądało, gdyby przywódca Wilczych Gór pozwolił źle traktować swojego syna, którego wydał za mąż, za potencjalnego sojusznika, który ślubował mu wierność.

Z jednej strony okrutne, że los dziecka jest nie ważnym aspektem w tej sprawie, ale przynajmniej jakkolwiek Eris mógł trzymać się pocieszenia, że miał ten rodzaj bezpieczeństwa zagwarantowane.

✔️ The Land of Our Dreams | #1 ᴛʜᴇ ʟᴀɴᴅ (korekta - 12/72)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz