Rozdział 6

529 32 12
                                    

Pov. Kokichi
Stałem w pustej klasie.."No nie no po prostu kurwa nie! Nie mogę dawać się tak sobą pomiatać!! Teraz....to już serio nie wiem czy nie łatwiej jest zginąć....Nie chcę tak żyć...z tym kimś...bo to zdecydowanie nie jest Saihara-chan tylko jakiś potwór! Muszę coś zrobić z tym, że nie mam na nic siły.... czemu.... czemu ja...?"
Zacząłem płakać...to nie był już mały cichy szloch... rozpłakałem się... dając upust wszystkiemu... złości, bezsilności, żalu, strachu.... wszystkiemu...po prostu wszystkiemu.. upadłem na kolana, a po jakimś czasie zasnąłem, nie wiem kiedy, ani jak...

Time Skip (17:20, po drzemce)

Otworzyłem powoli oczy, a pierwszym co zobaczyłem po przebudzeniu była szkolna podłoga i noga od krzesła. Wstałem powoli ocierając oczy, przypominając sobie powoli co doprowadziło mnie do takiego stanu. Wstałem powoli i zacząłem kończyć przerwaną mi wcześniej czynność czyli pakowanie zeszytów i książek... byłem potwornie głodny, a całe miesięczne kieszonkowe od szkoły zostało mi ukradzione. Skierowałem się cały poobijany, głodny, wycieńczony, i pusty do drzwi, jednak coś bardzo mnie zaskoczyło.
- Z-zamknięte?! - powiedziałem z niedowierzaniem i przerażeniem - to znaczy, że muszę tu zostać do poniedziałku?! Ale wtedy nie spakuję się na wycieczkę!
Rozglądałem się przerażony "Wiem napiszę do Maki! Z czego co pamiętam mam jej numer..." wyciągnąłem więc telefon i zacząłem przeszukiwać kontakty w telefonie:
___
Shuichi
D.I.C.E (telefon główny)
Kani (numer 2 z D.i.c.e)
Himiko
Maki     <
___
Zadzwoniłem.

- Halo?
- Maki, cześć jak dobrze że odebrałaś!
- Tak, coś stało?
- Wiesz.. zagapiłem się i zamknięto drzwi do klasy i nie mogę wyjść...i-
- Już za chwilę przyjdę pod szkołę i spróbuję poprosić o kluczyk do szkoły! Poczekaj!
- D-dzięki
   Rozmowa zakończona
"Nawet nie musiałem prosić... może Maki naprawdę nie jest taka zła?"

Jakiś czas później z 20 minut usłyszałem przekręcający się w zamku kluczyk do sali, wstałem ze swojego miejsca i gotowy by wyjść podszedłem do drzwi, a chwilę później Maki stała w progu.
- Dziękuję Ci bardzo...nie wiem co bym bez ciebie zrobił - powiedziałem do nieco wyższej ode mnie przyjaciółki
- Spoko, cieszę się że nic się nie stało! Bałam się o ciebie..Tak jak już rozmawiamy, to może jesteś głodny...od kilku dni nie widziałam byś jadł... - powiedziała zmartwiona
- Nic mi nie jest, nie jestem głodny.., zjem w pokoju - uśmiechnęłem się fałszywie, nie chciałem żeby się martwiła więc skłamałem na temat moich pieniędzy.
- Oh, rozumiem, w takim razie chodźmy już! - powiedziała z uśmiechem
- Mhm! - powiedziałem idąc za nią

Wyszliśmy ze szkoły, a przy akademiku rozdzieliliśmy się na części damskie i męskie, wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.. byłem  zmęczony i głodny...bardzo głodny, ale nie miałem pieniędzy na jedzenie...dobrze, że na wycieczki zawsze dają nam dwa razy tyle co na miesiąc... postanowiłem się przespać by zapomnieć o głodzie.

W śnie;

Śniło mi się... że cała klasa poszła na Casting do Danganronpy..i każdy z nas się dostał... założyli na potem jakby ogromne okulary VR na całą głowę. Potem ciemność... wszyscy moi koledzy idą w stronę światła a ja zostaję sam na końcu... chcę wstać, ale nie daję rady, a w uszach brzęczą mi słowa Shuichiego: You're alone Kokichi and you always will be! Wyciągnąłem rękę by ich złapać, ale moją rękę trzyma w uścisku jak do zawarcia jakiejś umowy Tsumugi...ta która była mastermindem.... wiedziałem o tym..ale bałem się o tym komu kolwiek mówić...w końcu w jednym z Falshbacków okazało się, że gdyby jej propozycja nie był bym Ultimate Supreme Leader, tylko Ultimate Loser...i dalej byłbym workiem treningowym dla niektórych osób...ale dzięki umowie z Shirogami uniknąłem tego...potem zacząłem spadać, aż natrafiłem na kolce przesuwające moje ciało, łzy nazbierały mi się do oczu i wyplułem tonę krwi... następnie podszedł do mnie chłopak wyglądał jak ja, tylko jego skóra była czarna a włosy białe, zaczął do mnie mówić: To twoja wina, teraz wszyscy cię nienawidzą...To twoja głupota! Mimo że masz, drugą szansę nie możesz wpłynąć na to co się wydarzy...!" Słuchałem go, a moje rany nie przestały krwawić...w końcu upadłem na ziemię, a obraz zalała mi różowa plama. Zobaczyłem w niej wszystkich jako prawdziwych... Pregamsów... uśmiechali się i byli zdeterminowani by dołączyć do gry.. chciałem do nich krzyczeć, zatrzymać ich...ale z mojego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk... mój niemy krzyk zdzierał mi gardło czułem jak rozkrwawiam się zarówno w środku jak i na zewnątrz... czułem fizyczny ból...ale za każdym razem gdy próbowałem się obudzić mój sen ściągał mnie na sam dół gdzie kryły się moje największe koszmary i strachy, ból i cierpienie...

Danganronpa | pregame | pl | Saiouma | part1 | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz