Rozdział 1

973 52 88
                                    

Bożeeee to zdjęcie jest pięeekneee

Info:
-    - dialog
" " - myśli osoby pov.
' ' - takie coś to takie udawane wiecie o co chodzi
Blah blah - ty taki przekrzywiony tekst to moje docinki

Teraz to będzie bardziej zrozumiałe OwO. Miłego czytanka!!



Kokichi pov.

Powoli otworzyłem oczy... leżałem u pielęgniarki, a przynajmniej tak mi się wydawało... podczas snu działy się dziwne rzeczy... wszystkie moje wspomnienia dotyczące tego miejsca wróciły do mnie. Aktualnie zostałem przeniesiony do przeszłości... może dostałem drugą szansę? Nie...nikt by nie dał drugiej szansy takiemu gnojowii jak ja... wstałem.

- Aah! C-co jest?!... - wstałem i niemal natychmiast upadłem na podłogę. Strasznie bolała mnie głowa...mimo to musiałem iść do klasy.
Sen przybliżył mi moją obecną sytuację, i moją klasę, wygląd szkoły domu i ogl mojego życia. Skierowałem się więc w stronę klasy i zapukałem. Wiedziałem, że muszę zachowywać się jak moje dawne ja... przyzwyczaję się i szybko zapomnę o poprzednim życiu.

- D-dzień d-dobry... przepraszam za spóźnienie...- "jąkam się?"

- Nic się nie stało Ouma, jak się czujesz? Słyszałam że zemdlałeś przed lekcją...

- Tak... dziękuję, czuję się już lepiej... - usiadłem na swoim miejscu.
Siedziałem w przedostatniej przy oknie, więc popatrzyłem przez nie. Lekcja minęła szybko, nadal byłem lekko zdezorientowany obecną sytuacją, lecz postanowiłem zachowywać się jak dawny 'ja'. 
Ding, Dong, Ding, Dong
Zadzwonił dzwonek, który był dla niektórych z nas wybawieniem. Spakowałem zeszyt do torby powiększonej obok ławki i wstałem z zamiarem wejścia na dach i pomyślenia co dalej będę musiał zrobić, lecz tuż przed wyjściem zatrzymał mnie Kaito. Popatrzyłem do góry by móc zobaczyć jego twarz.

- Hej, pomógł byś mi przy pracy domowej z matmy? I przy okazji co to było, rano? - spytał

Wiedziałem czym się kończy 'pomaganie' mu w pracy domowej, po prostu dawał mi zeszyt i robiłem jego zadania. On RACZEJ nic mi nie robił, musiałem tylko odrabiać za niego lekcje.

- Spoko...i nic mi nie jest - wręczył mi zeszyt, a potem wyszedł.
Odłożyłem zeszyt na ławkę i poszedłem na dach. I to chyba nie był zbyt dobry pomysł ponieważ stała tam już grupka moich bullies. (jak to będzie po polsku?) "To się nie skończy dobrze".... Rantaro pierwszy mnie zauważył, szczerze mówiąc trochę mi go żal...robi to wszystko tylko, bo sam nie chce się stać obiektem dręczenia w szkole, czyli takim obiektem jak ja...

- Ha! Patrzcie! Czy to nie nasz mały wkurwiający kurdupel~? - krzyknęła Miu wskazując na mnie, a już po chwili wszyscy byli wokół mnie.

- M-mogę wam w c-czymś p-pomóc? - spytałem ich, próbując zachować spokój

- Taak~ kochaniutki, możesz możesz - zaśmiała się Kaede - która to teraz przerwa?

- Śniadaniowa, mieliśmy dziś na drugą lekcję, wieeęc, mamy jakieś 15 minut by się z tobą nieźle pobawić~ - odpowiedział na pytanie zielono włosy z wrednym uśmiechem na twarzy

- Gonta, już wiesz co masz robić? - Kaede spojrzała na Gontę, a ten jej przytknął.
Dziewczyny lubiły się ze mnie śmiać i bić... Rantaro im tylko pomagał, a Gonta rozładowywał na mnie swoje wszystkie emocje. Byłem dla nich jak worek treningowy.
!Uwaga, sceny przemocy!

Gonta na początek walną mnie w oko, potem w brzuch, posunąłem się na ziemię.
- Rantaro, weź zamknij kurwa wejście na dach, nikt nie może się dowiedzieć o naszych baaardzo zajebistych  zabawach. - uniosła się Miu, a Rantaro zamkną drzwi.
Zaczęli mnie deptać i bić, Kaede wyciągnęła nawet scyzoryk, ale w tym momencie zadzwonił dzwonek na następną lekcję, zrezygnowani przestali i skierowali się do wyjścia.

- Pamiętaj, nic się tu nie wydarzyło, spadłeś że schodów gdy biegłeś do klasy. Shh - powiedział Amami przykładając palec do ust po czym wyszli.
"Moje dawne ja musiało mieć tak codziennie.... strasznie mi go żal..." Wstałem z trudem i poszedłem do klasy...teraz był japoński, mam nadzieję że nie będzie źle... weszłem do klasy i pospieszyłem do ławki nie mogło się obejść bez zmartwionych i jednocześnie zdziwionych spojrzeń.
- Ouma, co ci się stało? Ktoś cię pobił?
- N-nie, proszę pani! Nic z tych rzeczy...po prostu s-spadłem ze schodów gdy się spieszyłem na lekcję...
- Aha... rozumiem, uważaj na przyszłość - odpowiedziała i zaczęła lekcje.
Znowu wszystko minęło na notatkach i tak następna i następna lekcja...na przerwach zostawałem w klasie żeby uniknąć kolejnego spotkania z grupką.

Time skip: 15:20

Jeszcze tylko 10 minut do końca lekcji...i do domu, w sensie do akademika. Poczułem jak ktoś dotyka mnie w plecy. Odwróciłem się a za mną siedział Saihara-chan, gdzie on był wszystkie lekcje?! Nie widziałem go na innych lekcjach! Skąd się on- z rozmyślań wyrwała mnie karteczka podawana do mnie od niego. Informacja brzmiała tak: będę u ciebie o 18:00.
Zdziwiłem się, ale polowałem głową, a nauczycielka zadała pracę domową i pozwoliła nam wyjść wcześniej. Spakowałem się i wyszedłem ze szkoły kierując się w stronę akademika. Otworzyłem drzwi. Pomieszczenie było małe, mieściło się tam tylko łóżko szafka na książki i małe biurko. Upadłem na łóżko... byłem wykończony mimo to musiałem odrobić lekcje i Kaito i grupce bullies.

Time skip: 18:00

Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte! - krzyknąłem by osoba z zewnątrz mnie usłyszała
- Już mi nawet nie otworzysz? - spytał Shuichi, ale jego głos był inny... bardziej nie wiem...
- Oh...sorki...
- Nic się nie stało. - odpowiedział lecz widziałem, że jest trochę poddenerwowany.
Z czego co pamiętam że snu to Shuichi z przeszłości był moim najlepszym przyjacielem i był trochę inny, nie spokojny takiego jakiego znam tylko nerwowy i może nawet trochę psychiczny? Szczerze to widząc jego poddenerwowaną minę trochę się przestraszyłem. Czekaj co?!- czy ja bałem się Saihary-chan?! Coraz mocniej przypominam dawnego mnie... może muszę przecierpieć moje życie jeszcze raz zanim odejdę na dobre? No nic trudno.
- Halooo? - głos Shuichiego wyrwał mnie z zamyślenia
- Ojej, przepraszam zamyśliłem się! Więc po co przyszłeś?
- A tak sobie chciałem z tobą porozmawiać. Wiesz ostatnio znowu udało mi się przejść Danganronpe!
Taa, teraz już pamiętam Saihara-chan był psycho-fanem Danganronpy. Zanim w nią grał był dużo milszy i opiekuńczy...znowu miałem falę wspomnień...teraz był... lubił patrzeć na cierpienie... zwłaszcza moje...kilka dni temu gdy był jeszcze inny Kokichi przez przypadek się rozciąłem przy pracy a on jak gdyby nigdy nic patrzył na to i się uśmiechał... wyglądał wtedy jakby chciał zaraz zlizać krew z mojego palca. Jakiś psychopata dobrze, że mój Shuichi był normalny...
- T-to super... nigdy tego nie zrozumiem - ostatnie słowa dodałem już ciszej
- Coś powiedział?! - uniósł się
O nie! Zaraz się zacznie jego Yandere mod jak ostatnim razem...
- Nic nie mów- - nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Saihara-chan wyją z mojego piórnika nóż do papieru.
Czasem mi się przydawał gdy chciałem coś odciąć równo przynajmniej tak robiło to moje 'ja'. Wstałem gwałtownie i cofnąłem się lecz zaraz natrafiłem na ścianę. "KURWA CZEMU TEN POKÓJ JEST TAKI MAŁY!?"
- Czemu się boisz? - spytał, a w jego oczach niemal, że widziałem czerwone lampki nadające mu jeszcze większej upiorności.
Podchodził do mnie powoli, nagle za oknem się błysnęło."Burza?!" Shuichi wykorzystał moją chwilę nie uwagi i złapał mnie za nadgarstek, spojrzałem na niego, ale on już kreślił na moim nadgarstku i przedramieniu linie. Wbił niż po zakręceniu miejsc, na co  syknąłem, co chyba jeszcze bardziej spodobało się chłopakowi i przy następnym wbił nóż jeszcze głębiej na co krzyknąłem, ale ręka chłopaka stłumiła dźwięk. "DLACZEGO?! DLACZEGO, TEN SAIHARA-CHAN JEST... JEST TAKI OKROPNY!?"

~~~
Oki więc haii, jak się podobał rozdział?
1179 słów OwO, wiem że już w 1 rozdziale było dużo tego i tp, ale ostrzegałam w opisie więc ten. Sorry wszyscy fani Saioma, ale nasz piękny Ship pojawi się później, chyba. Więc to na razie tyle, potem za jakiś czas będzie rodził 2 bo lekcje online to skurwiele i się na nich nudzę więc piszę o Kokichu xd. Nic miłego dnia!
Yuuki

Danganronpa | pregame | pl | Saiouma | part1 | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz