Przęłykam głośno ślinę. Jedyne co widzę, to materiał czarnej wstążki. Jego palec sunie po całej długości mojej ręki. Przechodzą mnie dreszczę, a włoski na ręce stają. Jeszcze brakuje, by zakneblował mi usta. Jakaś dziwna, niewidzalna siła ciągnie mnie do niego, choć zdrowy rozsądek podpowiada, by trzymać się od niego z daleka.
– Możesz do chuja mnie rozwiązać? Byłabym wdzięczna – mówię udawanym miłym głosem przepełnionym dużą ilością jadu. Mimo, że czuję dziwne ciepło w dole brzucha wcale mi się to nie podoba. Mam ochotę uciekać niczym spłoszona mysz. Jeszcze bardziej przeszkadza mi fakt, że w pokoju nastała ciemność. Musiał zasłonić okna. Teraz żadne światło nie przemknie się dołem materiału. Stoję niepewnie. Mimo tego, że mam na sobie ubranie to czuję się jakbym stała przed nim nago. Wcale nie podoba mi się ta sytuacja. W pobliżu nie czuję żadnego ruchu, tak jakby go tu nie było. Jednak na pewno słyszałabym szmer otwieranych drzwi. Gdy nagle czuję, na swoim karku jego ciepły oddech, podskakuje. Do moich nozdrzy dociera zapach jego piżmowych perfum z nutą czegoś uzależniającego i niebezpiecznego.
Nie podoba mi reakcja mojego organizmu na jego dotyk. A to, że jestem zdana na jego łaskę. jeszczę bardziej mnie pobudza.
Staram się odnaleźć gdzieś swój rozum. To jest popierdolona sytuacja. Facet kazał mi torturować człowieka, przez niego mój ojciec siedzi w areszcie a ja jestem mokra od jego dotyku. To jest gorzej niż popieprzone...– Kurwa! Puść mnie, bo zacznę krzyczeć – warczę, a supeł na nadgarstkach nasila się.
– Krzycz do woli i tak nikt tu nie przyjdzie – szepcze do ucha. Przerzuca mnie na swoje plecy jak worek ziemniaków. Przez zasłonięte oczy nie wiem co ze mną wyprawia. Klnę pod nosem. Stawia mnie przed sofą. Rękoma staram się wymacać położenie w jakim się znajduję, ale nic z tego.
– Weź się odpierdol facet. Tu szczęścia nie znajdziesz. Masz swój burdel? Masz, więc z łaski swojej odpieprz się ode mnie – niemal wychodzę z siebie, gdy czuję uderzenie jego dłoni na swoim tyłku. Zagryzam wargę. Prędzej piekło zamarznie niż dam mu satysfakcję z tego, że zadaje mi ból. Czuję rozlewające się pieczenie na pośladku. Jednak, gdy podwija moją zwiewną, białą sukienkę zaczyna ogarniać mnie prawdziwe przerażenie połączone z głupim pożądaniem.
– Wypnij tyłek – radzi i niemal łamię mnie w połowie. Jestem idealnie wypięta w jego stronę.
Mam na sobie jedynie, czerwone stringi. Przęłykam głośno ślinę i hamuje łzy, gdy czuję drugie uderzenie.
Biorę głęboki oddech. Doskonale wiem, że moje pośladki będą czerwone i obolałe. Trzeci, czwarty i piąty.Zamieram, gdy czuję jego usta, które obsypują miejsca udrzenia pocałunkami. W jednej chwili czuję podniecenie. Nigdy nie pomyślałabym, że w łóżku będzie podniecać mnie dawanie klapsów.
Sztywnieje, gdy jego język sunie po moim pośladku.
– Powiedz mi czego chcesz, a zrobię to od razu – zaciskam ręce na materiale sofy. Moje racjonalne myślenie poszło gdzieś w kąt. Błagam lepiej niech długo nie powraca. Zębami zsuwa czerwony, koronkowy, wilgotny materia, który teraz opadł na podłogę koło stóp. Ściąga mi materiał z oczu. Bierze mnie na ręce i rzuca na łóżko. Spragniona tego co ma zaraz się stać czekam aż zdejmie z siebie czarną koszulę. Gdy widzę jego opaloną i wyćwiczoną klatkę, nogi niemal miękkną mi jeszcze bardziej. Podnoszę się i staje na przeciwko niego. Sama rozprawiam się z jego paskiem i resztą ubrań. Stoi przede mną nagi i gotowy. Zagryzam wargę. Wsuwam ręce w jego włosy, szarpię. Gdy razem lądujemy na łóżku piszczę. Związane ręce kładzie nad moją głową. Przez głowę zdejmuję moją sukienkę.
Zero emocji i uczyć. Sara ten jeden jedyny raz zrób coś spontanicznie i nie żałuj.
– Jestem dziewicą – udaję mi się wydusić, gdy dopada do moich piersi, a później jęczę. Cholernie nie ukrywam się z tym, że jest mi dobrze.
CZYTASZ
KOSA - Szatańska gra [Zakończone]
RomanceWyjazd do Moskwy, do przyjaciółki miał nie być czymś strasznym. Zwykłe zwiedzanie, picie wina wieczorem. To wszystko co robią dziewczyny, gdy nie widzą się po długim czasie. Jednak wszystko komplikuję się, gdy okazuję się, że Marina wcale nie mieszk...