Sonia parkuję przed ładnym blokiem. Przez chwilę myślę czy dobrze zrobiłam ufając jej tak szybko. Zostało mi tylko mieć nadzieję, że ma dobre zamiary. Jednak wszystko jest lepsze od uwolnienia się od Antona.
– Bierz swoje rzeczy i zapraszam w moje skromne progi – mówi. Gasi silnik, bierze kluczyk i wychodzi. Przez chwilę zastanawiam się czy nie przenocować w mieszkaniu Mariny. W końcu mam jej klucze.
Jednak jestem pewna, że Anton szukałby mnie właśnie tam.
Muszę zachować wszelkie zasady ostroźności. Choć właśnie złamałam jedną z najważniejszych.Wzdycham. Otwieram drzwi od samochodu. Łapię za klamkę i wychodzę.
Nikt nigdy nie zasługuje, by być opcją zapasową. Taką właśnie byłam w oczach Mariny. Zwykłą laską, którą można łatwo wykiwać, ale już taka nie będę, nie dam robić z siebie ofiary losu ani gówna. Patrzę na blok przede mną. W oknach widać światła.
Wzdycham, chcę w końcu zaznać spokoju i wrócić do siebie. Odciąć się od tych brudnych interesów. Dalej być zwykłą studentką bankowości.– Idziesz? – woła stojąc przy głównych drzwiach. Patrzę się na nią podejrzliwie. Nie jestem w stu procentach przekonana czy to co robię jest dobre. Chociaż wszystko jest lepsze od niego.
Zamykam drzwi od auta i ruszam w stronę bialuśkiego bloku. Wchodzimy do środka. Z tego co mówi Sonia, mieszka na drugim piętrze. Stajemy przy drzwiach. Dziewczyna bierze klucze i otwiera mieszkanie.
Wchodzimy do malutkiego korytarzyka. Od razu na wprost do drzwi wejściowych są te od łazienki.– Zostaw sobie buty i bluzę to – wskazuję głową. Szybciej rozbiera się ode mnie i idzie do salonu. Wychylam się. Widzę, że sprząta kupkę ubrań, które leżą na sofie.
– Przepraszam, ale nie spodziewałam się gościa i wiesz. Mam lekki bałagan. Muszę poprasować ubrania, ale to już nie dzisiaj – tłumaczy się. Wchodzę powoli i niepewnie do salonu. Nie jest ogromny, ale jego mała przestrzeń jest dobrze wykorzystana. Czarna podłoga, białe ściany. Granatowa sofa z fotelem. Ciemny stolik kawowy.
– Piękny wstrój – komentuję przysiadując na fotelu.
– Możesz iść do pokoju gościnnego. Jest bardzo mały, ale to zawsze coś – przytakuję, biorę plecak i idę. Pokój jest malutki. Od jednej ściany do drugiej jest łóżko. Także nie ma możliwości, że spadnę. Naprzeciwko jest szafa, komoda, szafka RTV, na której nie stoi telewizor. Jednak ma to być tylko sypialnia dla gości. Od strony łóżka. Na przeciwko mebli jest duże okno bez parapetu, bo podnosząc się mogłabym się o niego uderzyć. Na lewej ścianie jest dużo obrazów. Na prawej za to jest pułka wisząca z jakimś zielonym kwiatkiem. Rozpakowywuje plecak. Nie mam tu dużo rzeczy.
Wzięłam parę ubrań. Na szczęście wzięłam piżame. Bielizny bez prania powinno starczyć mi na parę dni. Skupiam uwagę na dwie wiszące lampy, kt{re odstawają ze ściany przy oknie. Mają imitować lampki nocne, jeśli się nie mylę.Do pokoju wchodzi Sonia. Zagląda jak wygląda sprawa i przekazuje mi, że mogę iść się myć. Przytakuje i dalej wyjmuję rzeczy. Przy pakowaniu wpadłam na chwilę do łazienki. Jednak brałam wszystko co wpadło mi w ręce. Mam szczoteczkę, żel do mycia, szampon. Udało mi się zgarnąć jakimś cudem żel do mycia twarzy i kilka wacików na wszelki wypadek.
Zastaje Sonię w kuchni.
– Bierz z szafek to czego Ci brakuje. Jutro już najwyżej wybierzemy się do drogerii – nastawia wodę na herbatę. Niby jest miła i pomocna, ale coś mi w niej śmierdzi. Zostanę tu tylko na jedną noc. Kupię jakiś alkohol, żeby nie było, że nocuje za darmo i wynajmę pokój w jakimś tanim hotelu.
Wchodzę do łazienki. Na ścianie do połowy położone są najzwyklesze białe płytki. Dalej ściana pomalowana jest na granatowo. Płytki na podłodze mają imitować drewno. W rogu stoi prysznic. Szafki podświetlane i lustro na niebiesko. Granatowy dywanik.
Na ścianie nad umywalka i białą szafką wisi okrągłe lustro z niebieską ramą.Rozbieram się szybko i wchodzę ze swoimi rzeczami pod prysznic. Oszczędzam kosmetyki i nie swoją wodę. Gdyby właścicielka miała się przyczepić. Wolę dmuchać na zimnę. Na szczęście już jutro mnie tu nie będzie. Muszę skołować jakieś pieniądze. Tyle ile dała mi Wiera to za mało. Zdecydowanie. Wycieram się ręcznikiem, który leżał w koszyku na pralce. Ubieram piżamę skadającą się z koszulki i spodek. Pakuję swoje rzeczy do plecaka i wychodzę uprzednio myjąc twarz i zęby.
Gdy przekraczam próg salonu Sonia zapraszam mnie do stału. Jednak dziś nic nie przęłknę.
– Dziękuję Sonia za gościnę, ale dziś nic nie przęłknę. Jutro się zwijam, by nie narobić Ci problemów – wyciągam z kieszeni plecaka dobrą ilość rubli, by starczyło jej na jakieś dobre, ale nie za drogie wino.
– Nie, no co ty. Żartujesz.
– Naprawdę, bierz te pieniądze. Kup sobie wino czy coś innego. Jutro z rana już mnie tu nie będzie. Nie chcę, byś była w niebezpieczeństwie.
– Sara... Ja się ich nie boję. To zwykli chuje, którzy myślą, że jak machają pistolecikiem to im wszystko wolno. Mój brat zadłużył się u tej całej Bratvy. Spacałam za niego długi, bo go zabili. Nie chcę Ci nie zrobić, nie chcę pomścić brata, bo on sam był kawałkiem gówna. Po prostu znam ich od środka. Mogę Ci pomóc się z tego wyplątać – kładzie ręce na kolana. Patrzy mi się w oczy. Ja już na prawdę nie wiem co mam robić.
– Jestem policjantką z kryminalnych. Nie godzę się na to, by te parszywe mordy chodziły na wolności. Nie wiem jak inny u władzy mogą się na to zgadzać. Tylko musisz mi pomóc.
– Sonia ja muszę się z tym przespać. Ja od tak nie podejmę decyzji. Dwie kobiety na całą bandę gangsterów? Nie damy rady. To czysta fikcja – przytakuje.
– Wiem, jednak nie możemy pozwolić na to, by chodzili bez karnie na tej ziemi.
– Daj mi to przemyśleć – proszę zmęczona. Jestem już całkowicie padnięta. Marzę tylko, by się położyć.
– Dobrze, nie ma sprawy. Jeśli się zgodzisz to sama zrobię z nimi pożądek – ona chyba nie wiem na co się piszę. Jednak nie komentuje. Mówię dobranoc i idę do pokoju, w którym prześpię tę noc. Zapalam lampkę jedną, gaszę światło i leżę przez kilka minut. Jutro wstanę i poproszę Sonię o to, bym mogła zadzwonić z jej telefonu do mojego taty. On powinien mi jakoś pomóc. Jednak to nie dziś. Gaszę lampkę i zasypiam. Budzę się dwa razy w nocy, bo niespokojnych snach. Śniło mi się, że Anton zabija moją rodzinę i nie mam do kogo wracać i właściwie do czego.
***
Budzę się o siódmej. Leżę w łóżku. Sonia jeszcze śpi. Najwyraźniej ma dziś wolne. Już więcej nie zasnę, choć staram się, bym miała jak najwięcej energii. Po pół godzinie usypiam.
Budzę się tym razem o dziewiątej. Słyszę kroki po mieszkaniu i czuję parzenie kawy. Zapach roznosi się po całym mieszkaniu. Dalej nie wiem co zrobić. Ona może kłamać, jednak może mówić i prawdę. Jednak to ode mnie zależy.Cieszyłabym się gdybym zobaczyła Antona za kratami. On tylko na to zasługuje.
CZYTASZ
KOSA - Szatańska gra [Zakończone]
RomanceWyjazd do Moskwy, do przyjaciółki miał nie być czymś strasznym. Zwykłe zwiedzanie, picie wina wieczorem. To wszystko co robią dziewczyny, gdy nie widzą się po długim czasie. Jednak wszystko komplikuję się, gdy okazuję się, że Marina wcale nie mieszk...