49. Sara

8.5K 443 118
                                    

Pięć miesięcy później

Zdjęłam czapkę i rzuciłam ją na szafkę, która stała przy wejściu do mieszkania. Usiadłam na siedzisko i z przekleństwami ściągnęłam z opuchniętych nóg zimowe buty. Mój brzuch w szóstym miesiącu ciąży przyprawiał mi nie lada problemów. Odetchnęłam z przyjemnością gdy mogłam się wyprostować. Zdjęłam elegancki czarny płaszcz i szal. Powiesiłam wszystko do szafy. Dzięki Gabrielowi udało mi się znaleźć dobrą pracę i wcale nie stałam przy garach. Byłam menadżerką w drogiej restauracji w centrum miasta. Szef dał mi szansę, widział, że dobrze radzę sobie ze swoimi obowiązkami i podpisaliśmy umowę. Na szczęście praca w gastronomii nie była mi obca, więc w pierwszych tygodniach nie było tak źle. Szkolenia i nauka w domu dużo mi pomogły. Dzięki pracy i pomocy bliskich udało mi się wynająć mieszkanie w dobrych warunkach. Miałam dość blisko do pracy, sklepów czy do przedszkola. Na szczęście było w połowie umeblowane i to nie najgorzej, więc nie musiałam nie wiadomo jak martwić się o mable.

Zamieszkałam w mieszkaniu dwa tygodnie temu. Inga prawie codziennie mnie odwiedziała. Kupywała ubranka dla małej, choć wcale jej o to nie prosiłam.
Sprawiało jej to przyjemność.
Dwa dni temu wstawiłam do swojej sypialnii białe łóżeczko. Powoli wszystko kompletowałam gdyby moja córeczka chciała wcześniej wyjść na świat.

Wszystko szło ku dobremu. Moja relacja z Gabrielem rozwijała się powoli, małymi kroczkami. Powoli dopuszczałam go do siebie. Starał się być w Niemczech jak najczęściej się da. Doceniałam to. Choć prawie codziennie śnił mi się Anton to już nie było to dla mnie aż tak przerażające jak kilka tygodni wcześniej. On był i będzie częścią mojego życia. Moja córka ma jego geny.

Na razie nikt mnie nie śledził ani nie poczułam, by ktoś chodził za mną. Dalej uważałam i starałam się jak najmniej wychodzić na miasto, ale musiałam wrócić do normalności. Nie mogłam cały czas uciekać. Tak się nie dało.

Z wielką przyjemnością włożyłam nogi w swoje puchate, różowe kapcie. Miałam ochotę się położyć i zasnąć, ale musiałam coś zjeść i posprzątać mieszkanie. Starałam się bardzo nie przemęczać, ale nikt za mnie mieszkanie nie posprząta ani nie zarobi pieniędzy. Choć pracowałam jeszcze przez kilka dni to starałam się wykorzystać to w stu procentach. Moja praca sprawiała mi przyjemność, więc mogłam pracować tak aż do dziewiątego miesiąca ciąży, jednak coraz bardziej doskierały mi uroki ciąży.

Zaparzyłam sobie czerwoną herbatę i usiadłam na sofie w salonie. Nie miałam siły na odkurzanie, więc postanowiłam sobie odpuścić i zrobić to jutro w wolny dzień. Wzięłam pilot i włączyłam pierwszy, lepszy program. Nie lubiłam przerażającej ciszy kiedy byłam sama w mieszkaniu.

Zmarszczyłam brwi, gdy na kanale, na którym leciały wiadomości usłyszałam, że wyszły na jaw nowe fakty o śmierci rosyjskiego szefa mafii. Zrobiło mi się słabo. Jeśli o tym wszystkim dowiedział się cały świat byłam w niezłym bagnie. Podgłośniłam natychmiast, jednocześnie chciałam wyłączyć telewizor. Przez te wszystkie miesiące żyło mi się spokojniej niż podczas pobytu w Polsce. Byłam pewniejsza, że nikt nie depcze mi po piętach. A teraz nie wiedziałam już nic.

Nie dowiedzieli się nic nowego oprócz tego co wiedziałam. Mężczyzna nie żyje. Został postrzelony. Nie dojechał nawet do szpitala. Jednocześnie cieszyłam się, że nie wiedzą nic nowego, ale nie podobało mi się, że dalej grzebali w tej sprawie. Wiedziałam, że to wielkie szczęście dla Interpolu i samej policji i specjalnie rozmawiali o tym miesiącami jakby to była ich zasługa.

Podskoczyłam ze strachu, gdy usłyszałam mocne walenie do drzwi. Wstałam. Zmarszczyłam brwi. Szybko chwyciłam nóż kuchenny z kuchni. To wszystko napędziło mi strachu.

KOSA - Szatańska gra [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz