❧Rozdział VII❧

733 29 3
                                    

Popołudnie

Kiedy młody polak szedł leśną ścieżką do jego domu, napotkał na drodze pewny wysoki kraj, o blond włosach, które przy promieniach słońca świeciły, a jego niebieskie oczy odbijały widok na jezioro. Z zachwytu aż zdrętwiał i z otwartymi ustami przyglądał się nie znajomemu. W pewnym momencie, wyższy spojrzał się na niego i zaczął do niego podchodzić. Nie wyglądał na groźnego ale jednak mógł być, nigdy nie oceniaj po wyglądzie. Kiedy większy staną na przeciw Polaka, melodyjnym i spokojny głosem zapytał:

- Widziałeś może gdzieś Imperium?

Polak w nadal nie małym szoku, patrzył się w niego i mrugał co kilka sekund. Przełknął ślinę i rozejrzał się za pomocą. Nie było jej, trudno. Ostatni raz się spojrzał na starszego i cicho odpowiedział temu jegomościowi.

- Nie, niestety nie wiem gdzie jest, ale jego syn może wie gdzie jest.

- Oł... Przepraszam za kłopot. - Nieznany uśmiechnął się zakłopotany i podrapał się po karku. Pol w środku poczuł, że musi pomóc mu. Cichym i niepewnym głosem zapytał się drugiego, wyciągną do niego rękę aby mógł ją uścisnąć.

- Ale pomogę Ci go znaleźć. W ogóle jestem Polska, a ty? - Wyższy uścisnął jego rękę i delikatnie potrząsną.

- Miło ciebie poznać, jestem Uk.

Ah tak, więc to jest Uk. Ten słynny i legendarny anioł, który poświęcił swoje skrzydła i aureole po to aby być z jego ukochanym. Plotki mówią, że biedak zakochał się w demonie, jednak reguły jakie panujące u aniołów zabraniają na takie związki. Co jedynie mu po tym zostało, to wielkie dwie, jeszcze nie do końca zagojone rany na plecach i cztery przylepy (czyt. Jego bracia) w domu.

Polak uśmiechną się i szybko zabrał rękę. Złapał za nadgarstek większego i zaczął go ciągnąć do domu Komunisty. Zaś Wielka Brytania szedł za nim i delikatnie się uśmiechał, ponieważ dał radę znaleźć pomocną dłoń.
Kiedy dotarli do domu Zsrr, zauważyli coś przylepionego do drzwi. Uk wziął samoprzylepną kartkę do ręki i zaczął czytać na głos.

- "Jeśli przyszedłeś/aś do mnie w ważnej sprawie, to niestety nie ma mnie w tej chwili w domu. Powinienem wrócić późno, ponieważ wyszedłem coś załatwić. Możesz zostawić wiadomość do mnie na drugiej kartce.

Zsrr~"

Uk rozejrzał się za drugą kartką, która była na stole obok wazonu z kwiatami. Pol jedynie westchnął i podniósł delikatnie wycieraczkę, po czym wyciągną malutki, metalowy kluczy i otworzył dom. Weszli obaj do niego i zamkli za sobą drzwi, oczywiście zostawiając klucz w zamku. Czekali na właściciela domu.

☯️Z Zsrr popołudniu☯️

Po wyjściu Polski z domu, Zsrr od razu wziął się za sprzątanie i pozbywanie się rzeczy Imperium Rosyjskiego... Nie chciał o nim pamiętać, może był dobrym ojcem ale nie najlepszym. Kiedy wyrzucał do wora ubrania, usłyszał jak jego telefon stacjonarny zaczął dzwonić. Zaciekawiony komunista podszedł i wziął słuchawkę, przystawił ją do ucha.

- Halo?

- Witaj Zsrr, z tej strony Rosja i chciałem cię prosić o spotkanie. Musimy porozmawiać i to pilnie.

- Mhm, no dobrze tylko gdzie i o której?

- Na polanie niezapominajek o 14.

- Dobra, będę i lepiej sam bądź, bo inaczej będzie nie za ciekawie.

- Yhym, to do zobaczenia.

- Ta, do zobaczenia.

Rozłączył się i poszedł przygotować się na spotkanie, nie ufał Rosji i to bardzo. Nadal nie zapomniał co zrobił kilka lat temu. Jednak teraz dla niego to nie było ważne, tylko to o czym chcę rozmawiać. O Polsce? O pieniądze? A może o coś innego? Nie wiedział, nikt tego nie wiedział oprócz Rosji. Na wszelki wypadek Zsrr wziął starą ale nadal działającą broń jego pra dziada. Był już gotowy. Ostatni raz upewnił się, że jest 13:45 i ruszył ku polanie.

Kiedy tak szedł, to widział kilka znanych mu ludzi. W tym jednego małolata, czyli Usa. Od razu go zawołał do siebie.
Usa, kiedy wybierał kwiaty dla swojej matki do ogrodu, usłyszał wołanie Zsrr.
Odwrócił się do niego i od razu podbiegł. Popatrzył się do góry na Komunistę.

- Co chcesz?

- Zamach bombowy, wiesz? Ale do rzeczy, chciałem ciebie poprosić o przysługę.

- Yhym, więc słucham.

- Usa, proszę cię, idź ze mną na spotkanie z Rosją. Potrzebuję kogoś, aby mi pomógł w nagłej sytuacji.

- Hm... Dobra, tylko później wisisz mi całe opakowanie czekoladek macerpanowych.

- Dobra.

Po tej jakże krótkiej rozmowie, ruszyli w dalszą drogę na polanę. Gdy doszli, zauważyli pięknie pokrytą, niebieskimi kwiatuszkami polanę, a na samym środku Rosję. Stał sam z rękami w kieszeniach. Kiedy podchodzili do niego to....









































Polsat przyszedł i zarąbał dalszą część c:

Zakochany w AnieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz