Ze słuchawkami w uszach spoglądałam przez szybę jadącego samochodu.
Teraz wszystko wróci do normy.
Samochód się zatrzymał, a ja po chwili słyszałam krzyk mojej mamy, mówiący, że mamy zacząć nosić rzeczy, albo odetnie nam internet na miesiąc. Klasyczna groźba, której używała prawie zawsze, więc nie robiła na nas wrażenia. No chyba, że przechodziła do czynów, to już co innego.
Wysiadłam razem z moim bratem i siostrą ze srebrnego auta i we dwie wzięłyśmy się za wypakowywanie z niego toreb i kartonów. Nate oparł się o samochód i patrzył, a ja to już przeklinałam w myślach. Większość naszych rzeczy została tutaj przetransportowana wcześniej, ale nie wszystko można było wtedy tu przywieźć.
– Mamo, ten pajac zamiast nosić rzeczy to stoi i się patrzy. – burknęła z oburzeniem Made. – Dupa wołowa, a nie facet.
– Oh, ale ty milutka dzisiaj siostrzyczko. – mruknął, uśmiechając się. – Wiemy, że nienawidzisz rano wstawać, ale bez przesady.
– A my wiemy, że lubisz się opierdalać zamiast pomóc, ale bez przesady. – rzuciłam z dużą ilością sarkazmu. – Ruszaj tyłek, albo zupełnie przypadkiem upuszczę karton z twoimi rzeczami... – Nie dane było mi dokończyć, bo Nate musiał wtrącić swoją groźbę.
– Nawet nie próbuj.
– Nie dałeś mi dokończyć. Upuszczę go ze schodów. – Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że były w tym kartonie rzeczy, które mogły się bardzo pokiereszować przy takim upadku. Nate popatrzył na mnie morderczym wzrokiem, ale wziął się do roboty.
I pomyśleć, że to on jest z naszej trójki najstarszy.
---
– Gdzie są nasze pokoje? – zapytałam stawiając ostatni karton w salonie.
– Na piętrze, twój w lewo na końcu korytarza, Nate'a obok Twojego, a Made na przeciwko schodów.
Poszliśmy na górę, a po chwili usłyszałam wrzask Madeline, że ona ma największy. Postanowiłam ją uświadomić, że ten pokój ma jeden duży minus.
– Made, zdajesz sobie sprawę z tego, że jest też on najbliżej pokoju mamy? – zapytałam, śmiejąc się z jej miny, kiedy to usłyszała. – A nasze wcale nie są dużo mniejsze.
Nasza mama zapewne nie przypadkowo przydzieliła akurat Madeline ten pokój. Mimo, że żadne z naszej trójki święte nie jest, to akurat ona najczęściej się wymykała z domu, czy chodziła na imprezy, a potem musieliśmy po nią jeździć nie wiadomo gdzie.
Ale z jednego razu, kiedy na wakacjach musiałaś po nią jechać się cieszysz.
Westchnęłam cicho i rzuciłam się na łóżko.
Nie miałam już dzisiaj na nic siły, więc po prostu leżałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będę musiała powyjmować pościel i przebrać się, ale zrobię to za jakiś czas.
Podczas mojego patrzenia się w sufit, poczułam wibracje telefonu. Odebrałam nie patrząc na numer.
– Vivian. – usłyszałam zapłakany głos Ellie.
– Co się dzieje?
– O-on – jąkała się, więc musiało być źle. Tylko nadal nie wiedziałam o co chodzi.
– Ellie, poschłuchaj mnie. Powiedz co się stało. – powiedziałam spokojnym głosem mimo tego, że w środku wcale spokojna nie byłam. Już nie leżałam na łóżku tylko kręciłam się po pokoju.
CZYTASZ
Death in love [Zawieszone]
Storie d'amoreWszystko co mieliśmy było ulotne, jak papierosowy dym. Oprócz jednego. Wspomnień. --- 𝗡𝗶𝗲 𝘄𝘆𝗿𝗮𝘇̇𝗮𝗺 𝘇𝗴𝗼𝗱𝘆 𝗻𝗮 𝗸𝗼𝗽𝗶𝗼𝘄𝗮𝗻𝗶𝗲 𝗺𝗼𝗶𝗰𝗵 𝗽𝗿𝗮𝗰. *Zawiera wulgaryzmy* *Własnego autorstwa, jakiekolwiek podobieństwa przypadkowe*