Rozdział 2: Boruto i Momoshiki

126 8 14
                                    

Pov. Narracja 3 osobowa

-hahahaha- zasmiał się Momoshiki-i co ludzkie dziecię? Przeszywa cie ogromny ból?

-Momoshiki...co ty tu robisz?! Przecież nie żyjesz! To niemożliwe abyś żył! Poza tym to gdzie ja jestem, dattebasa?!-wykrzyczał młody Uzumaki, był zszokowany. Nagle jego prawe oko się uaktywniło i ukazał się Jougan

-Widzę, że jeszcze nie wiesz o swoim oku zbyt wiele...hahahaha. Zdechniesz jeśli będziesz w jednej wielkiej niewiadomej-powiedział kpiacym tonem Momoshiki i się szyderczo usmiechnął

-O czym ty mówisz?! I skąd wiesz o moim oku?!-powiedział Boruto i sie złapał za nie bo zaczęło go mocno piec.

-Hahahaha i co?! Boli? Zdechniesz z bólu, ale za nim zdechniesz to możesz mi sie na coś przydać.-powiedział nadal drwiąco Momoshiki

-Stul morde! Nigdy nie będe ci posłuszny!

-Twoje zdanie sie nie liczy, ludzkie dziecię.- powiedział i kopnął Boruto w brzuch tak że się skulił i wypluł masę krwi, klękną.- Tak jak już powiedziałem, prędzej czy później zdechniesz, bahorze.

Boruto nadal tzymał się solidnie za oko

-Skąd niby wiesz, o moim oku?! Trzeci raz nie będę pytać!- Ale Momoshiki nic nie powiedział tylko podniósł go za głowę i przystawił swoją dłoń do czoła syna Hokage, po czym wystrzelił ogromny promieć który odepchną Boruto bardzo daleko, z jego głowy leciała masa krwi.

-Hahahaha ty mi tu nie będziesz rozkazywać, gdybym chciał to bym ci rozprół prętem brzuch, wyjął wnętrznosci i powiesił na ścianie, szczeniaku.-powiedziawszy to telepornął się do Boruto i znów go podniósł trzymając go za głowę.-teraz rozumiesz? Nie masz ze mną najmniejszych szans. A kiedy zrobisz to do czego cię zmuszę i zorientujesz się, że jesteś na krawedzi śmierci, prętem przebije twoje serce, wyjme je i jak bedziesz przez kilka sekund jeszcze dychał to ci je pokażę...hahahaha

Boruto był przerażony, nie wiedział co robić. On tylko chciał aby ten koszmar się skończył.

-A skoro już rozmawiamy o wyjętych organach i narządach...zgaduję że niektóre z nich nie są ci postrzebne a więc...co byś powiedział na wyrwanie takiego jednego płuca?-powiedział z usmiechem Momoshiki

-Co?! Nie..., błagam nie!-Ale takie krzyki Boruto nic nie dawały, a Momoshiki stworzył pret i przeciął brzuch Boruto, a ten wrzeszczał z ogrmnego bólu.

-Zrobisz to co ci każę?-zapytał Momoshiki

-Nigdy, dattebasa. Nie będę ci posłuszny...

-He, to sie jeszcze okaże... zobaczymy jak zareagujesz na to.-powiedziawszy to Momoshiki wyjął mu płuco i kazał mu je zjeść, Boruto oczywiscie się nie zgodził, ale Momoshiki mu je wepchnął do gardła i Boruto z ogromnym obrzydzeniem je strawił.

-Hahahaha i co? Smakowało? Moze jeszcze ci nereczke wyjmę albo powylewam z Ciebię krew? Albo wiem, wyjme ci wątrobę i nerkę, a dopiero kiedy indziej mózg i serce.

-Pfu...jesteś obrzydliwy...-powiedział Boruto

-Hahahaha i co? Teraz będziesz mi posłuszny? Bo jak nie to wiesz moge ci wyjąć tą wątrobę-powiedział Momoshiki szyderczo się śmiejąc

-Wal się...nigdy nie spęłnię twojego ani jednego żadania...!

-Skoro tak...jestem pewnien, że jak Hokage zobaczy cię w takim stanie to nie bedzie zadowolony hahahaha-powiedział ze smiechem Momoshiki-A teraz jesli pozwolisz to wyjmę ci tą wątro...-nie dokończył ponieważ Kekkei Genkai Boruto rozbłysło Blado Niebieskim światłem tak jasnym, że nawet z kilomentra byloby go widać.-No prosze, smieciu...twoje Kekkei Genkai zyskało maksymalny poziom 1...pozwalajacy mieć maksymalną szybkość, nawet sam Hokage by cię nie dogonił.

Ale Boruto znikł mu z oczy w błysku niebieskiego światła a za nim latały pioruny. Zaraz potem pojawił się przed Momoshiki'm i kopnął go w brzuch, poleciał dużo dalej niż on sam.

-Hahahaha i co, ludzkie dziecię? Nie przyzwyczajaj się do tego Kekkei Genkai, ponieważ za chwilkę i tak ci te piekne oczko wyrwę...

-Czemu niby chcesz mi je wyrwać?-spytał stanowczym i poważnym tonem

-Ha czyli już zrobiłeś sie stanowczy? Dobrze odpowiem ci na to pytanie, twoje Kekkei Genkai to bariera, pieczęć uniemożliwiająca mi zawładniecie nad tobą. Zrobiłeś niezwykle stanowczy, poważny i surowy, ludzkie dziecię. Czyzbym cie podrażnił do tego stopnia, że nie czujesz do mnie żadnych emocji?-powiedział drwiąc Momoshiki

-Nie, po prostu chcę cie jak najszybciej zabić, a żeby to zrobić tylko spokój mi jest potrzebny.-powiedział poważny Boruto marszczac brwi.

-Co za zmiana, szczylu. Ale nic cię nie uratuje, albo zrobisz co każę albo zdechniesz w cierpieniach.-Powiedział Momoshiki, przeteportował sie obok z zamiarem odcięcia mu głowy ale nagle pioruny go oplatały, a blondyn tylko katem oka na niego zerknął i go rzucił z daleka od siebie.

-Phi... i to ma być ta twoja przepoteżna siła? Nie wiem jak Kage nie dali ci rady

-Nie lekceważ mnie, szczeniaku!-powiedział ale zaraz potem dostał kopa w brzuch od Boruto i wbił sie w powietrze.

Młody Uzumaki wykorzystujac swoją szybkość kopnął go znowu w plecy i tym razem wbił go z ziemię.

-He mam cie już dosyć. Koniec tej zabawy, ludzkie dziecię!-powiedział podnoszac sie Momoshiki i wstępujac w swoją lepsza formę.

-Co ty mi możesz zrobić, śmieciu?

Boruto. FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz