Rozmowy z Nobarą zawsze poprawiały zgaszony humor, jednak tym razem po raz pierwszy czuła swego rodzaju pustkę. Jakby za sprawą magicznej mocy, na jej serce został nałożony słomiany, wykonany przez koleżankę plaster, który mógł rozerwać się od razu po zobaczeniu pewnego osobnika. Przyciągnęła do piersi dłonie, po cichu kierując się w stronę tylnego wyjścia szkoły. Mimo późnej już pory, chciała spróbować ponownie dzisiejszego dnia opuścić budynek, którego zapach przyprawiał ją o mdłości. Sama nie wiedziała tak naprawdę dlaczego, bo przecież nic, oprócz jej idiotycznego zachowania, za które miała ochotę się przekląć się nie stało. Naciągnęła na głowę jeszcze bardziej czarny kaptur bluzy i opuściła teren szkoły.Napawała się czystym powietrzem, wspinając się którąś minutę coraz to wyżej, po towarzyszącej zieleni ścieżce. Zimne dłonie schowała w kieszeniach ciemnych spodni, by nie zmarzły aż tak, ponieważ nie zamierzała być chora. Wcześniej klikając w telefonie jedną z utworzonych przez nią playlist, dzięki czemu nie była skazana na zupełną ciszę.
— Dlaczego to musi być takie trudne? — zapytała samą siebie, w głębi duszy licząc na jakąś odpowiedź od koron drzew czy traw. Nic jednak takiego nie miało miejsca, więc jedynie westchnęła z bezsilności.
Słyszała kiedyś, że uczucia mogą wyżreć z człowieka wszystko co najlepsze, niczym detergent, nie zostawiając po sobie nic. Na początku w to nie wierzyła, bo przecież jak mogły aż do kości zawładnąć zdrowo myślącym człowiekiem? Otóż o dziwo miały taką moc, a ona coraz bardziej zatapiała się w tych swoich, nie rozumiejąc tego na ten moment.
Kopnęła leżący na środku gruntowej ścieżki kamyk, wsłuchując się w powstałe przez to dźwięki. Zastanawiała się, ile trzeba by poświecić czasu żeby opanować perfekcyjnie grę na perkusji. Rozmyślanie o tym na ten moment nie miało w ogóle sensu, jednak refleksja o tym przyszła tak nagle i niespodziewanie, że zagłębiła się w niej. Czy naprawdę, aż tak bolały nadgarstki od uderzania pałeczkami w talerze bądź tomy? A może, zależało to od tego jak systematycznie ktoś gra? I najważniejsze, w ciągu ilu można było opanować grę do perfekcji?
Satō, nauka oraz gra na skrzypcach zajęła około dwóch lat, a i tak czuła niekiedy, jakby nic nie umiała. Zapewne wynikało to z faktu, iż zaczęła późno naukę, przez co nie była w stanie dać z siebie wszystkiego. A może tak naprawdę, drewniany instrument nigdy do niej nie pasował i lepiej poradziłaby sobie z perkusją? Pokręciła głową chcąc odepchnąć irytujące myśli od siebie. Dążenie do absolutnej perfekcji w tych czasach było niesamowitym utrapieniem, a fakt, iż obsesyjnie niekiedy o tym myślała nie polepszał sprawy. Nie miała w zwyczaju podejmować wyzwań, jakie oferowało jej życie, gdyż te zazwyczaj kończyły się odwrotnie niż by tego chciała.
Uniosła delikatnie głowę, wpatrując się w ciemne, pokryte gdzieniegdzie gwiazdami już niebo. Światło księżyca, próbowało przebić się przez korony drzew, z marnym jednak skutkiem; i chociaż nie wyglądało to źle, Mika wiedziała, że coś nie pasuje w tym krajobrazie. Zmrużyła oczy obracając się nagle na pięcie, by udać się z powrotem w stronę szkoły, jak i tymczasowego miejsca zamieszkania.
CZYTASZ
𝐓𝐑𝐎𝐔𝐁𝐋𝐄 ; g. satoru x oc [jjk]
Fanfiction❝𝐛𝐨𝐲 𝐲𝐨𝐮'𝐫𝐞 𝐚 𝐭𝐫𝐨𝐮𝐛𝐥𝐞...❞ ↳ ❝Kiedy zaczynamy darzyć kogoś sympatią albo mamy szczęście, albo wpadamy w poważne kłopoty; a Satō doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak ciężki jest jej przypadek. Szczególnie, iż pewien białowłosy mę...