001 ; infatuation sucks

1.2K 72 61
                                    


Miłość – czymże ona była pośród gruzu innych uczuć, które można zliczyć w ciągu całego życia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Miłość – czymże ona była pośród gruzu innych uczuć, które można zliczyć w ciągu całego życia. W końcu te przewijały się niemal codziennie w istnieniu każdego, a przy łucie szczęścia może zmieściłyby się na jednej, wielkiej kartce papieru. Niektórzy jednak, nie potrafili zrozumieć do końca tego co czuli, dokładnie tak jak ona. Niestabilność i nieporadność we wszystkim co robiła, towarzyszyła jej od dobrej połowy życia, przylegając po czasie do bladego ciała; przez co nie mając wyboru, przyzwyczaiła się do tego niesamowicie przydatnego uczucia. W dodatku, można było nazwać ją dziwną przez ciągłą izolację od innych bądź też wybieranie książek niż snu. Jednak czy każdy z nas nie posiadał tej innej bądź ciemniejszej strony? Zawsze długo myślała nad tym, dlaczego ludzie tak bardzo chcieli się wybielić pośród tego całego chaosu, który wokół nich panował, jednak nigdy do tego nie doszła.

Myślami powróciła do rzeczywistości, klnąc pod nosem za filozofowanie. Zahaczyła zębami o dolną wargę, kiedy jej wzrok spoczął na nieznaczącej na pierwszy rzut oka drewnianej ścianie budynku.

Pierwsze ich spotkanie – przeszło jej przez myśl. Zbliżyła się nieco bliżej opierając plecy o zimne deski. Niemal wyobrażała sobie zapach mocnych, wręcz duszących perfum, unoszących się zawsze wokół wysokiej sylwetki. Pamiętała wszystkie słowa, które do niej wtedy skierował, mimo iż wspominał jedynie o pokojach i w jakich kto się znajduję. Uwielbiała brzmienie głosu białowłosego, a w szczególności to jak umiał nim manipulować; zmieniając ton co kilka sekund by przyciągnąć bliżej odbiorcę, nigdy nie zanurzając jednolitością dźwięku.

Westchnęła i odbiła się od drewna krocząc w stronę wyjścia. Przez umysł przeszedł jej obraz głupkowatego, a niekiedy wręcz zadziornego uśmiechu zdobiącego bladą twarz – ah jak ona uwielbiała jego mimikę, przez co zarysowane rysy były jeszcze bardziej uwydatnione. Od zawsze jednak narzekając na cholerną, ciemną i jakby skórzaną opaskę, zasłaniającą zapewne równie piękną część oblicza starszego.

Kwaśna mina wpełzła na jej usta, a włosy rozwiał delikatny podmuch wiatru, niszcząc doszczętnie fryzurę nastolatki. Nie wiedziała czego się spodziewać czy może oszpeconych powiek lub oczu o kolorze spadających gwiazd, w których odbijałby się cały świat. Nieznaczące rozmyślania przerwał głośny krzyk, przez co jej głowa niemal jak w zegarku odwróciła się w stronę hałasu. Oczy o kolorze ciemnej, jakby zaniedbanej trawy zarejestrowały grupkę znanych jej młodziaków, w dodatku o jedną osobę wyróżniającą się nieprzeciętnym wzrostem. Uśmiechnęła się, wpadając w ramiona Nobary, która rzuciła się na nią stęskniona, jakby nie widziały się parę dobrych lat.

— U-udusisz mnie. — szepnęła, a jej bliska znajoma na znak odkleiła swe ciało od niej, wzruszając ramionami. Gdzieś z boku usłyszała roześmiany głos Itadoriego, który machał do niej z dobrą minutę, na co sama w duchu uderzyła się w twarz. Podbiegła do niego i z uniesionymi wargami wyszeptała powitanie, czochrając przy okazji łososiowe, puchate włosy. Również przywitała się z Fushiguro, który jedynie wystawił do niej rękę za co oczywiście nie mogła się gniewać, nie byli stosunkowo blisko a sam już fakt, że chciał się z nią bratać był oszałamiający.

Westchnęła cicho, nie mając nawet ochoty na prowadzenie konwersacji z rówieśnikami i popędziła biegiem do Nobary, która zdążyła zniknąć sprzed jej oczu, nie witając się nawet z nauczycielem. Oczywiście, było to aż nader niegrzeczne, jednak wołała ograniczyć ich kontakt do minimum. Domyślała się, iż białowłosy mógł to źle odebrać bądź zdawać sobie sprawę z powodu jej zachowania, nie mogła nic jednak z tym zrobić, ponieważ sama nie rozumiała zbyt wiele z tego wszystkiego.

Głos uwiązł w jej gardle, kiedy przy otwarciu wejściowych drzwi usłyszała jego głos. Serce jakby szybciej zabiło, włoski na ciele się najeżyły, a zimny pot oblał zakryty przez czarne włosy kark. W tym momencie mogła jedynie z nieszczerym uśmiechem i niemal łzami w oczach odwrócić się kłaniając, później machając dłonią przy wyprostowaniu, by niczym zjawa zniknąć za drewnianą powłoką. Z emocji nie usłyszała nawet co uszło z bladych warg, jednak czy było to aż tak ważne by wdawać się w konwersację?

Bicie jej roztrzęsionego niemal narządu słyszalne było w całym korytarzu, przez który biegła, praktycznie odbijając się od każdej możliwej ściany, szepcząc pod nosem przekleństwa. Wpadła do pokoju dziewczyny o miodowych włosach i ciężkim charakterze, trzaskając drzwiami by zaraz plecami zbić się z drewnianą powłoką. Przyspieszony oddech odbierał możliwość mowy, a zielone niczym szmaragd tęczówki wpatrzone w te Kugisaki, która niemal od razu domyślając się o co chodzi, podniosła się z posłania podchodząc bliżej Satō.

Zmęczenie widoczne było na jej twarzy zapewne za sprawą treningu, jednak mimo to spoglądała spokojnie na roztrzęsioną Mikę, która niewiele myśląc wpadła w otwarte ramiona Nobary, przylegając ciasno do zmarnowanego ciała. Głośny śmiech rozbrzmiał po skromnym pokoju, tnąc owianą dramatem aurę.

— Zauroczenie w nauczycielu ssie czyż nie?

— Zauroczenie w nauczycielu ssie czyż nie?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐓𝐑𝐎𝐔𝐁𝐋𝐄 ; g. satoru x oc [jjk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz