Rozdział 26

93 6 0
                                    

Stał długo pod drzwiami do łazienki. Walił pięścią i błagał Hermionę, żeby do niego wyszła, lecz na próżno.

-Hermiono błagam, otwórz te drzwi nie chcę używać magii - bez odpowiedzi. Nagle poczuł ból w przedramieniu - KURWA! - wywrzeszczał na całe komnaty - tylko nie teraz - dodał szeptem - Hermiono muszę iść. Nie wiem czy wrócę. Kocham cię - powiedział cicho.

Wybiegł z pomieszczenia. Gryfonka na te słowa wyszła również. Przeraziła się.

Wpadł do swoich komnat i ubrał się szybko w szaty śmierciożercy. Aportował się przed dwór Malfoy'ów. Przejmował się swoją kobietą. Dawno nie odczuwał takich uczuć. Kiedy był już przy drzwiach od sali spotkań wziął głęboki oddech i oczyścił umysł. Wszyscy czekali tylko na niego

-Severusie - wysyczał Czarny Pan - czemu każesz na siebie tak długo czekać ? - Snape szybko ukłonił się, a następnie usiadł obok Draco i Luciusza

-Przepraszam panie. Dumbledore wzmocnił zaklęcia ochronne, które są bardziej skomplikowane oraz powstało ich więcej

-Dobrze Severusie. Odbyło się jakieś spotkanie Zakonu?- ostatnie słowo prawie wypluł

-Nie panie. Ma się odbyć najszybciej za dwa, trzy dni

-Znakomicie, znakomicie. Severusie zostaniesz oczywiście po spotkaniu. Muszę z tobą coś omówić

-Oczywiście panie

-Dobrze przejdźmy teraz do sedna naszego spotkania. Dzisiaj przybędą do nas nowi sojusznicy. Powitajmy ich - ruchem ręki nakazał przyprowadzić nowych członków.
Snape zaniemówił. Do sali wszedł Luke Robinson razem ze swoimi rodzicami. Wiedział, że Draco się przyjaźni z chłopakiem więc popatrzył na niego. W oczach młodego Malfoy'a zauważył strach, smutek i zdziwienie.

-Przywitajcie więc naszych nowych braci. Oto jest Luke, Robert i Julie. Dzisiaj przyjmą mroczny znak.

Voldemort powoli do nich podszedł. Kazał najpierw wyciągnąć rękę mamie Luke'a. Była ona bardzo drobna, miała bladą cerę, brązowe oczy oraz czarne włosy. Wyglądała na wystraszoną. Mroczny Znak przyjęła z honorem. Nie spodziewał się, że ta kobieta nawet nie drgnie z bólu. Następny był ojciec Luke'a. Wyglądał prawie identycznie jak syn. Wystawił swoją rękę i podwiną rękaw od koszuli. Czarny pan wbił różdżkę w skórę mężczyzny, a po chwili pojawił się tam mroczny znak. Teraz nadeszła pora na Luke'a. Mistrz Eliksirów popatrzył ukradkiem na Draco. Widział jak nie może tego znieść. Snape uścisnął lekko pod stołem dłoń swojego syna chrzestnego i razem znosili dalsze przyjęcie Znaku. Nagle wszyscy zaczęli bić brawo. Nowi członkowie usiedli obok młodego Malfoy'a. Draco popatrzył na Luke'a z zainteresowaniem, lecz ten nie raczył spojrzeć na swojego przyjaciela

-Znakomicie - wysyczał Czarny Pan - Jak dobrze widzieć nowych sojuszników. Pomówmy teraz o napadzie na Londyn...

Voldemort pytał się jak idą postępowanie odnośnie napadu na Ministerstwo. Szły aż za dobrze. Severus w środku kipiał ze złości, że Albus ostatnio jest taki cichy i niczym się nie interesuje. Napad na Londyn był już dopięty na ostatni guzik. Snape jednak bał się tego, że musi jeszcze zostać sam na sam z Czarnym Panem. Musi mu powiedzieć, że Granger użyje eliksiru, jednak nie wie kiedy. Wiedział, że musi działać z dziewczyną jak najszybciej. Przypomniał sobie również, że ma w zapasie jeden eliksir zapomnienia. Musi porozmawiać z dziewczyną o tym, że jutro już nie będzie z nią jej rodziców. Nagle spotkanie dobiegło końca. Severus siedział sam na sam z Voldemortem

-Severusie, jesteś ostatnio dość cichy i zamyślony, co się dzieje?

-Panie, myśle nad tym wszystkim i oceniam gdzie możemy ulepszyć nasz plan, lecz jest on za dobry, żeby co kol wiek zmienić

-Wiem mój sługo, wiem. Czego dowiedziałeś się o tej szlamie Granger. Mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz.

-Panie, ta dziwka, ma już gotowy eliksir - brzydził się sam sobą, mówiąc tak o Hermionie - ma podać go rodzicom, jednak nie zostałem jeszcze powiadomiony, kiedy ma uczynić swój zamiar. Będę czuwać Panie.

-Severusie, cieszę się, że jesteś w naszych szeregach. Jesteś jednym z najmądrzejszych, którzy są po naszej stronie. Zejdź teraz z moich oczy

-Oczywiście - czarnowłosy ukłonił się przed wyjściem, po czym aportował się na błonie. Wysłał jeszcze patronusa do Dumbledore'a, że był na zebraniu i jutro trzeba by było z organizować spotkanie Zakonu.

Idąc przez ciemne korytarze miał nadzieje, że w jego komnatach czeka gryfonka. Tak jak to było zawsze gdy mówił jej, że nie wie czy wróci. Taka była prawda za każdym razem kiedy wychodzi na spotkania może, już nie wrócić. Nagle usłyszał krzyki dwóch męskich głosów.

-Co ty do kurwy tam robiłeś?! - rozpoznał głos swojego syna chrzestnego

-Draco, uspokój się. Ja musiałem.. Nie miałem innego wyjścia. To przez mojego ojca

-Jak mam się uspokoić?! Byłeś tam. Masz Mroczny Znak. Jeżeli przegramy trafimy do Azkabanu - załamany Draco usiadł na ławce, która była obok nich. Luke uczynił to samo

-Draco, wiem o tym, ale na prawdę nie miałem wyboru. Wiesz, że mój ojciec szaleje i boi się jak cholera

-Wiem, wiem przepraszam - przytulili się do siebie. Nagle z za rogu wyszedł Potter, co nie zdziwiło Snape'a, że chłopak chodzi o takiej godzinie po zamku. Zaniemówił gdy na widok gryfona dwaj ślizgoni zaczęli się namiętnie całować. Severus był bardzo zdezorientowany. Nie wiedział, że Draco jest gejem. Zrezygnowany poszedł do lochów.
Miał nadzieję ujrzeć Hermionę na kanapie. Otworzył drzwi, a w salonie było ciemno. Nikogo nie było w środku. Czy coś się stało? Zawsze przecież tutaj była. Martwiła się o niego. Gdzie ona do cholery jest? Przestało jej zależeć?

Pełno myśli błądziło po głowie Mistrza Eliksirów. Zrezygnowany poszedł do swojej sypialni i ruchem ręki zapalił świece, które leżały obok łóżka. Zamyślony poszedł do łazienki się przebrać. Przemył twarz wodą umył zęby, a następnie wrócił do sypialni. Wchodząc z powrotem do pokoju wystraszył się, nie spodziewał jej się tutaj. Ujrzał Hermionę w jego łóżku i w jego koszuli.
Czyli jednak się martwiła.
Podszedł do łóżka i objął ją delikatni w pasie na co ona mruknęła. Po dłuższej chwili się przebudziła i wtuliła od razu w klatkę Severusa

-Na Merlina gdzie byłeś tak długo? Umierałam ze strachu. Która godzina?

-Jest 3. Byłem na spotkaniu. Hermiono mam złe wieści, ale porozmawiamy o tym jutro, dobrze ?

-Dobrze, chociaż i tak teraz nie zasnę przez ciebie - westchnęła

-Nikt nie mówił o spaniu - złożył pocałunek na jej szyi, a po chwili zatopił swoje usta w jej. Po dłuższej chwili Hermiona wtuliła się ponownie w klatkę swojego profesora i zasnęła. Severus uwielbiał spać u boku dziewczyny. Jej zapach i obecność dawała mu spokój...

Love? I don't think so!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz