Mroczne Czasy

54 10 57
                                    

Cała czwórka zręcznie wyskoczyła z zielonego portalu na cmentarz – Psycholog, Fallechan, Chani oraz Marinetka wraz ze swoim smokiem w rękach. Nastolatkowie pomimo wielkiej odległości od ziemi spadli cali i zdrowi. Wylądowali na trawie tuż przed resztą swoich znajomych, którymi byli Sazirox, Naskaria, Opokan i ksiądz Eugeniusz.

- Udało nam się! – rzekła uradowana Fallen, wstając. – Pokonaliśmy Kociix i Mashiro dnia 3 lipca 2021 roku! Obydwie spadły w olbrzymią otchłań w Etublii. Nie miały szans na przeżycie.

- Jesteś tego pewna Fall? Przecież już raz nie doceniliśmy potęgi Mashiro – powiedziała Naska.

- Naska, oczywiście... - zaczęła Fall, lecz przerwał jej donośny chichot.

W tym momencie z portalu wyleciała mała Kociaczka w rozczochranych, ciemnych włosach wraz z jednym z bazyliszków oraz androidką Mashiro.

- Hihihihi! Myśleliście, że to koniec?! – wykrzyknęła psychopatycznym głosikiem Kociix.

- Odsuńcie się! – zawołał Psycholog, stając na środku i osłaniając resztę swoim ciałem.

- Ale... Ja myślałam... - próbowała wykrztusić coś z siebie Fallenchan.

- Ty myślałaś? Ty myślałaś?! Hihihihi! No nie żartuj! – ironizowała Kociaczka ciągle psychopatycznym głosem, lecz po chwili spoważniała. – Bixo! – krzyknęła, strzelając w paczkę przyjaciół zieloną kulą energii.

Wszyscy rozbiegli się na boki. Niestety, ksiądz Eugeniusz nie był na tyle sprawny i nie zdążył wykonać uniku. Jedynie się schylił, a ogromna kula magicznej energii trafiła prosto w jego przedramię, powoli wypalając mu całą rękę. Skóra zaczęła mu czernieć, a miejscami zanikać do tego stopnia, że były widoczne kości.

- Aaaaaa! – zajęczał z bólu ksiądz Eugeniusz, łapiąc się za trafioną prawą rękę.

- Co się stało księdzu?! – zapytał przerażony Psycholog, podbiegając do niego.

- Moja ręka! Ja jej w ogóle nie czuję... - odpowiedział z przerażeniem w oczach.

- Miałam nadzieję, że wyraziłam się jasno. Mi się nie wchodzi w drogę, bo inaczej tego srogo pożałujecie. Hihihi – powiedziała Kociix z zimną krwią, uśmiechając się na koniec.

- Jak mogłaś?! Ty potworze?! – wykrzyczała Fallenchan.

- Oh, skarbie... Ile razy mam Ci tłumaczyć? Dla mnie nie ma granic, jeśli mi przeszkodzisz. Mashiro, czy mogłabyś mnie wyręczyć i zająć się tą nieznośną jedzą? Ciągle ma tylko problemy – powiedziała nieczule Kociix.

- Tak, jest mo-ja Pa-ni! – odpowiedziała androidka.

W mgnieniu oka botka ubrana w granatową sukienkę podleciała do brunetki noszącej białą koszulę i czarne jeansowe spodnie, zapięte szykownym paskiem z Gucci, a także posiadającą pojemną żółtą torbę. Fallenchan tylko drgnęła, a Mashiro gwałtownie chwyciła ją za szyję grubą, metalową dłonią.

- Pa, pa, bez-u-ży-te-czna ję-dzo – rzekła Mashiro.

Fall wiedziała, że już po niej. Nawet nie walczyła. Poddała się i czekała na rychłą śmierć.

- Fall... - powiedziała Marinetka, podchodząc z małym smoczkiem na rękach do dziewczyny.

Mari podeszła do niej tylko poznać odpowiedzieć na pytanie: ,,Dlaczego? Dlaczego ona w ogóle nie walczy?". W głosie dziewczyny było słychać rozpacz i niedowierzanie. Fallenchan, która planowała akcję pokonania Kociix i Mashiro, tak po prostu się poddała.

Discordowe PrzygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz