„Jest pewna osoba, którą pokochałem"
Od zawsze był popularny wśród koleżanek i kolegów. Od zawsze chodził uśmiechnięty i zawsze sprawiał, że na twarzy innych również pojawiał się uśmiech. Od zawsze dobrze się uczył i był ulubieńcem wśród nauczycieli. Od zawsze był moim przeciwieństwem.
- Siema, Kuba. - mój przyjaciel, Wojtek, usiadł obok mnie, wyrywając mnie z rozmyśleń.
Kiwnąłem do niego głową na przywitanie, odwracając wzrok w stronę okna.
- O czym tam myślałeś, Kubuś? - chłopak przybliżył się do mnie lekko, opierając rękę o swój policzek.
- O której dzisiaj zrobić stream'a. - skłamałem, lekko prychając.
Nie mogłem powiedzieć mu, że pokochałem szkolnego, jak i twitchowego gwiazdora. Pewnie nie tylko ja jestem w nim zauroczony. Można byłoby powiedzieć, że jest chodzącym ideałem. A ja kim jestem? Szarawym człowiekiem, który nie wyróżnia się niczym z tłumu. Tak samo, nigdy nie został zauważony przez niego.
Oderwałem wzrok od widoku na niebo i położyłem się na szkolnej ławce, chowając głowę w ramionach. Wokół mnie było słychać szkolny gwar spowodowany rozmowami innych uczniów.
- Tobiasz! - mój przyjaciel wstał szybko z miejsca, podchodząc do uśmiechniętego bruneta.
Wyłoniłem głowę z ramion, spoglądając na Tobiasza, którego otaczała spora grupa ludzi. Z jednej strony były uśmiechnięte dziewczyny, a z drugiej strony chłopacy, którzy również byli uśmiechnięci. Westchnąłem cicho, rozczesując moje włosy ręką. Wyciągnąłem z plecaka moje śniadanie, które było zapakowane w niebieskie pudełko.
- Hejka, Kubuś. - wzdrygnąłem się na dźwięk mojego imienia.
Spojrzałem w górę, a na moje nieszczęście był to drugi Kuba inaczej nazywany Busz gdyż nie chciał zniżyć się do mojego poziomu dlatego wymyślił sobie pseudonim, którego wszyscy teraz używają. Był umięśnionym chłopakiem z ciemno brązowymi włosami i można było powiedzieć, że był moim dręczycielem.
- Co masz na śniadanko? - spojrzał na mnie ironicznie, uśmiechając się jak gówniarz.
W żadnym stopniu nie miałem ochoty mu odpowiadać. W dodatku, że niedaleko stał Tobiasz razem z grupką swoich znajomych. Jednak Busz nie miał ochoty mi odpuszczać. Złapał mnie mocno za policzki, lekko unosząc mnie z miejsca.
- Chyba wiesz, że nie powinno się mnie ignorować. - gdy lekko uniósł rękę by mnie uderzyć, stało się coś niespodziewanego.
Za moim dręczycielem pojawił się Tobiasz, który złapał unosząca się rękę Busza za nadgarstek z bardzo poważną miną. Mógłbym nawet powiedzieć, że pierwszy raz widziałem go w takim wydaniu.
- Kuba, ja mogę dać Ci moje śniadanie. - zwrócił się do Busza po imieniu, lekko puszczając jego rękę, na co ręka Busza opadła swobodnie w dół.
- Nie nazywaj mnie po imieniu. - chłopak odparł sucho, puszczając moją twarz. Odwrócił się w stronę Tobiasza, uderzył go w klatkę piersiową po czym odszedł.
Po chwili złapałam z Tobiaszem kontakt wzrokowy przez co się zarumieniłem.- D-dziękuje Ci za pomoc. - oparłem, zasłaniając dłonią twarz.
- Na spokojnie, Kubir. - chłopak uśmiechnął się lekko, a mi zabiło serce.
„Kubir"?!
CZYTASZ
One day || Tobiasz x Kubir
Fanfiction„Jest pewna osoba, którą pokochałem" Słoneczne, jesienne dni sprawiły, że pokochałem chłopaka dla którego jestem nikim.