4. Możesz mnie uderzyć

897 85 63
                                    

Przepraszam, że ostatnio nie wstawiłam rozdziału, ale byłam dosyć zajęta. Mam nadzieje, że mi wybaczycie, a ten rozdział wam się spodoba!
Oczywiście, muszę wspomnieć, że w tym rozdziale występuje przekleństwo
Miłego czytania!<3

WOJTEK (NAPIERAK) POV'S

Wyszedłem z ciężkim chłopakiem z męskiej toalety. Za każdym krokiem czułem jego ciężar, a moje zmęczenie się powiększało. Chciałem jak najszybciej dojść do drzwi pielęgniarki. Spojrzałem kątem oka na sylwetkę chłopaka. Wyglądał na naprawdę miłego i spokojnego, tylko z krwawiącą głową, ale to taki szczegół. Spoglądając tak na chłopaka, zauważyłem z tyłu jego szyi siną plamę. Nawet jeśli było to znamię po dzisiejszej walce, nie możliwe jest to by siniak pojawił się tak szybko. Postanowiłem wyciągnąć rękę w stronę ledwo kontaktującego człowieka jednak Busz widocznie ma wyostrzone zmsyły cały czas, ponieważ chwile później poczułem uścisk na nadgarstku.

- Co chcesz zrobić? - wysapał ledwo Busz.

Nie spojrzał się w moją stronę, a nasze nogi zatrzymały się. Patrzyłem na twarz chłopaka, który zmienił wyraz twarzy. Teraz wyglądał tak samo jak w męskiej toalecie. Która jego twarz jest prawdziwa?

- Skąd masz te siniaki? - szepnąłem po chwili.

Chłopak ponownie ruszył, ciągnąć mnie za nim. Zignorował moje pytanie i w tamtym momencie ewidentnie chciał ode mnie uciec. Nie wiedziałem czy kontynuować ten temat? Może bije się poza szkołą? A jeśli przegrał jakąś walkę i dlatego ma taki zły humor?

- Hej, nie musisz się martwić. - spróbowałem pocieszyć chłopaka jakikolwiek był powód.

- Co? - chłopak po raz pierwszy się na mnie spojrzał dzisiejszego dnia.

- Jeśli przegrałeś z kim walkę to nie musisz się martwić i tak jesteś w wszystkim dobry. - uśmiechnąłem się lekko.

Jednak mój uśmiech znikł gdy chłopak nagle rzucił się w moją stronę. Dźwięk odbicia się moich pleców o ścianę obiął cały korytarz. Tak samo jak ból obiął moje ciało. Spojrzałem lekko w stronę Busza, który był lekko rozpalony i ciężko oddychał. Przybił mnie do ściany i patrzył na mnie agresywnie powodując, że jego aura wypełniała każdy zakątek korytarza.

- Co ty sobie kurwa myślisz? - wysapał, po czym uniósł rękę.

Zamknąłem oczy, odwracając lekko głowę. Uniosłem jedną rękę i złapałem się koszuli Busza. Czekałem na ból bo wiedziałem, że nic z tym nie zrobię, jednak mijające sekundy zostawiły mnie w przekonaniu, że nic mnie nie uderzy.

- Czemu się nie bronisz? - zapytał po chwili Busz, przez co sprawił, że otworzyłem oczy i popatrzyłem w jego oczy.

- Bo wiem, że chcesz mnie uderzyć i wyładować swoje nerwy, a ja nie mam z tym problemu. - złapałem się za głowę, odwracając wzrok. - Ból fizyczny będzie działał przez jakiś czas i łatwo się go pozbyć, ale z tym psychicznym jest trochę gorzej. Jeśli sprawi, że będzie Ci łatwiej to możesz mnie uderzyć.

Busz odepchnął się od ściany, zostawiajac mi wolną przestrzeń po czym ruszył przed siebie, ignorując moją odpowiedź.

- Busz! Nie idź sam. - dogoniłem chłopaka biegiem, a następnie narzuciłem jego ramie na swoje.

Na korytarzu pozostawiła nas cisza, ale w głębi duszy cieszyłem się, że chłopak nie odepchnął mnie.

Minęło kilka dobrych minut gdy czekałem na Busza, którego opatrywała pielęgniarka.

- Dobrze, chłopcze. Teraz musisz tutaj odpocząć. - ziewnęła kobieta, która pomogła Buszowi dojść do szpitalnego łóżka. - A ty możesz wrócić do klasy. - dodała w moją stronę.

- Tak, faktycznie. - podrapałem się po głowie, po czym ruszyłem w kierunku drzwi.

- Napierak. - wyjąknął Busz, spoglądając w moją stronę, a ja na ten pseudonim, odwróciłem się w jego stronę z pytającym wyrazem twarzy. - Tylko ja Cię mogę bić. - prychnął pod nosem.

- Tak, tak. - uśmiechałem się do niego, po czym wyszłam z szarawego pokoju.

Czyli jednak Busz ma również inną odsłonę niż arogancki gówniarz. Uśmiechnąłem się sam do siebie, głaszcząc się po włosach. Stwierdziłem, że teraz mogę pójść do automatu po jakieś picie, a następnie wrócić na lekcje. Skręciłem w lewo, po czym zszedłem po schodach. Mimo mojego zdziwienia usłyszałem kroki na dole więc ze względu na moją ciekawość pędem zszedłem na dół. To co zobaczyłem skradło mi rozum. Kuba stał razem z Tobiaszem bardzo blisko siebie i czy oni się całowali? Nie, nie, nie. To chyba jakiś nie udany żart.

- Kuba? - wypowiedziałem szeptem, na co mój przyjaciel oderwał się od średniego wzrostu bruneta.

- Wojtek. No hej.

One day || Tobiasz x KubirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz