Świt nie wschodził, bo słońce nie miało okazji przebić się przez chmury, które zawisły nad Ciemnymi Piaskami. Annyę przebudził hałas, zerwała się przestraszona, że ktoś próbuje się do nich dostać i zaraz będzie wbiegał na salę. Jednak to nie walka z zamkiem była przyczyną hałasu, a drobny Omega, który ocknął się i próbował wykrztusić z siebie resztki narkotyku.
Pluł krwią, a jego ciałem wstrząsały konwulsje. An podniosła się i od razu stanęła przy chłopaku. Objęła Leona i pomogła mu powstrzymać odruch wymiotny, który i tak nic nie spowoduje, bo Omega nie ma czym się wyrzygać.
Wciąż drżał i odskakiwał, gdy ta dotykała jego nagiej skóry. Tak reagował na dotyk i nie ma się co dziwić. An była i tak pod wrażeniem, że nie panikuje, gdy ktokolwiek próbuje chociażby się do niego zbliżyć.
W tym czasie obudził się również Patrick, który przysnął oparty o ścianę, do której przez parę dni była przykuta Beta. Spojrzał na swojego brata, a gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, młodszy odwrócił wzrok. Patrick nawet nie był zaskoczony, tego się właśnie spodziewał.
An postanowiła spróbować napoić i nakarmić Leona. Jedzenie czekało, może nie było już takie ciepłe jak wcześniej, ale to wciąż było jedzenie, którego ta dwójka zamknięta pod ziemią od dłuższego czasu nie widziała.
Z początku było trudno, bo Omega nie mógł się przełamać. Żaden nawet najdrobniejszy prowiant nie chciał przejść mu przez gardło, ale mijały kolejne minuty, a Annya wymyślała to różniejsze sposoby, by jakoś dostarczyć energię do ciała Leona. Ostatecznie po godzinnych próbach, staraniach i walkach z samym sobą, chłopak przełknął jeden treściwy posiłek. Niewielki, ale najważniejsze, że odżywczy. To był pierwszy sukces, który An mogła sobie dopisać. Nie było to najprostsze, ale ona jak i Leon bardzo chcieli to osiągnąć. Młody czuł głód, więc był chętny, ale jego żołądek mu odmawiał, jednak pomimo wszystko walczył. Do samego końca.
Annya również się posiliła, a resztę która została, podsunęła Alfie pod nos. On także nic nie jadł, może nie tyle czasu ile ona, ale gdy był z nią całą noc, to nie ruszył nawet kęsa. Skorzystał z jej dobroci, bo kto by odmówił?
Rodzeństwo w dalszym ciągu ze sobą nie zamieniło ani jednego słowa, a wzrok lądował na bracie jedynie przez przypadek albo przez ułamek sekundy. An w to nie ingerowała, ta sprawa jej nie dotyczyła, ich rzeczy muszą wyjaśnić i omówić między sobą. Jutro, pojutrze, za miesiąc, a może za rok, nie ważne kiedy, ale wtedy będzie odpowiedni czas, a oni będą o tym wiedzieć.
Ciszę pomiędzy trzema wilkołakami przerwał świst wiatru, który znów dostawał się do środka przez szczeliny w oknach. Blondynka podniosła wzrok i ujrzała przez szybę jak płaty śniegu spadają z nieba. Otworzyła szerzej oczy i tym samym zwróciła na siebie uwagę dwójki braci. Ich spojrzenia także poleciały w tamtym kierunku, a Leon z ich dwóch wyglądał na naprawdę zaskoczonego. Nic dziwnego, przez te wszystkie proszki, zielska i inne gówna, pewnie nawet nie kojarzył jaka jest pora roku, co się teraz dzieje w watasze.
— Śnieżyca przybyła — mruknęła Beta i oparła dłonie o swoje policzki. Zaczęła się zastanawiać gdzie jest Eris, czy widzi ten śnieg, a może śnieżyca już wcześniej do niego dotarła.
Bardzo chciała już znaleźć syna. Ale prawdą jest, że nawet nie zaczęła szukać.
Spoglądanie w okno zostało przerwane przez otwarcie drzwi z hukiem. Cała trójka odwróciła się zaskoczona nagłością tej czynności. W wejściu stał nie kto inny jak Alfa Anthony. Tylko że jego widok był ostatnim, jakiego An się spodziewała. Jednak przyznaje, że ucieszyła się, że ktoś przybył im na ratunek.
![](https://img.wattpad.com/cover/252424473-288-k191541.jpg)
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | #1 ᴛʜᴇ ʟᴀɴᴅ (korekta - 12/72)
Werewolf[ 𝔎𝔯𝔞𝔦𝔫𝔞 𝔑𝔞𝔰𝔷𝔶𝔠𝔥 𝔖𝔫𝔬́𝔴 ] ᴡ ᴋʀᴀɪɴɪᴇ, ɢᴅᴢɪᴇ ᴛʀᴢᴇʙᴀ ᴡᴀʟᴄᴢʏᴄ́ ᴏ ᴍɪᴌᴏꜱ́ᴄ́... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niem...